Oświecony absolutyzm może być pożyteczny

Pozostaje bezsporne, iż wizyta prezydenta Władimira Putina w Polsce przeżywana jest nieporównanie głębiej przez gospodarzy niż przez stronę rosyjską.

Pozostaje bezsporne, iż wizyta prezydenta Władimira Putina w Polsce przeżywana jest nieporównanie głębiej przez gospodarzy niż przez stronę rosyjską.

Trudno powiedzieć, czy jest to przełożenie braku symetrii w naszych obrotach handlowych - ale pozostaje bezsporne, iż wizyta prezydenta Władimira Putina w Polsce przeżywana jest nieporównanie głębiej przez gospodarzy niż przez stronę rosyjską. Kreml powrócił do myślenia w kategoriach globalnych i ma ambicje zajęcia stałego miejsca na szczytach G-8 nie tylko w ich części politycznej, ale także w gospodarczej. W związku z tym kraj o potencjale Polski zostaje przez Rosję sklasyfikowany dopiero w drugiej lidze - choć w jej czołówce.

Reklama

Jaka liga, taka i wizyta - oficjalna, bogata w spotkania, lecz bez poważnego przemówienia programowego Putina w parlamencie, no i bez małżonki (to tylko symbol, ale wartościujący). Zdecydowanie różne potraktowanie powagi Bundestagu i Sejmu jest dowodem przykładania przez Rosję innej miary do Niemiec, a innej do Polski. Czy mamy się z tego powodu stresować? Chyba nie, bo wystarczy porównać potencjały obu państw. Ale najbliższa przyszłość daje nam do ręki pewne atuty. Rosja właśnie sobie uświadomiła, iż po wejściu Polski do UE nasza granica północna i wschodnia - w tym z obwodem kaliningradzkim - będzie objęta układem z Schengen. I ma nadzieję, że suwerenna Polska znajdzie rozwiązanie bardziej ludzkie, niż proponowane dzisiaj przez KE.

Prowadzenie interesów w Rosji napotyka na wiele barier prawnych, finansowych czy logistycznych. Jednak największym problemem pozostaje fakt, iż ten gigantyczny rynek zbytu nie wyzbył się wyższości polityki nad rachunkiem ekonomicznym. Wielu naszych biznesmenów podkreśla, że im dalej od Moskwy, tym większa jest rezerwa czy wręcz bojaźń kontrahentów - czy "Polsza" znowu jest przyjazna, wszak nie wiadomo, co na to Kreml... Taki to już kraj, że ludzka aktywność uruchamiana jest na sygnał nabożnie traktowanej władzy - cara, genseka czy demokratycznie wybranego prezydenta. Problem tylko w tym, na ile ów absolutyzm jest oświecony.

Prezydent Putin robi w Polsce dobre wrażenie, choć zimna socjotechnika wyklucza powiedzenie przez niego jakiegokolwiek zbędnego słowa. Prawdziwym dorobkiem tej wizyty może być czytelny sygnał, przekazany przez prezydenta całej biznesowo-urzędniczej Rosji po powrocie do Moskwy - JUŻ MOŻNA, A NAWET TRZEBA. Komplementy prawione w Warszawie i Poznaniu to trochę za mało - wszak pamiętamy, jak to Borys Jelcyn (co prawda - cierpiąc na tzw. zespół dnia następnego) w sierpniu 1993 r. dał nam wolną drogę do NATO, a potem przez kilka lat usilnie to odkręcał.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: Władimir Putin | wizyta
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »