Oszust liczył na łatwy łup. Trafił na dziennikarza śledczego
Oszuści nie ustają w swoich próbach poszukiwania coraz to nowych ofiar. Trafiając na Ryszarda Godlewskiego z Białej Podlaskiej, mieli jednak pecha. Ich rozmówca to dziennikarz śledczy. Nie tylko nie dał się oszukać, ale nagłośnił całą sprawę.
Ryszard Godlewski z Białej Podlaskiej jest znanym w okolicy dziennikarzem i bohaterem najnowszego odcinka "Interwencji". Od lat zajmuje się on tematyką kryminalną oraz śledczą. "Zazwyczaj tropi historie, które inni chcieliby ukryć. Tym razem jednak to temat znalazł go sam" - przedstawiają go autorzy programu.
Ryszarda Godlewskiego próbowali oszukać przestępcy wykorzystujący jedną z popularnych ostatnio metod. Na takie oszustwo daje się nabrać niestety wiele osób. Tym razem jednak przestępcy mieli pecha. Dziennikarz nie tylko nie dał się oszukać, ale nagrał całą rozmowę i nagłośnił sprawę.
- Postanowiłem, że skoro ci ludzie zaplanowali mnie sobie dzisiaj na obiad, to ten obiad zjemy razem, razem przejdziemy ten cały szlak walk i męczeństwa - mówi Ryszard Godlewski.
Cała historia zaczęła się rano, kiedy do pana Ryszarda po godzinie 8.00 zadzwoniła kobieta podająca się za pracownicę banku. - Przekazała, że na moim koncie jest wypełniona deklaracja o kredyt. Zapytała, czy ja ją wypełniłem - relacjonuje dziennikarz. Gdy zaprzeczył, oszustka przełączyła go do innego "pracownika banku". Wskazała, że robi to, aby pan Ryszard mógł "zabezpieczyć swoje dane i środki".
Ryszard Godlewski szybko zorientował się, że ktoś próbuje go oszukać, bo nie ma konta w banku, za którego pracowników podawali się przestępcy. Postanowił udawać, że wierzy w przedstawianą mu historię i nagrać całą rozmowę. Dzięki dziennikarze "Interwencji" mogli przedstawić przebieg oszustwa.
- Pan został do mnie przełączony na infolinię w celu zgłoszenia sprawy o oszustwo do organów ścigania. Moim zdaniem ktoś ewidentnie posiada dostęp do danych do logowania. Ze strony naszego banku zostanie dla pana utworzony rachunek techniczny, na którym tymczasowo zabezpieczymy pana środki - w ten sposób oszust przedstawiał sytuację panu Ryszardowi.
Jak wskazuje ekspert wypowiadający się w programie, dr Maciej Kawecki z Wyższej Szkoły Bankowej w Warszawie, tworzenie takich rachunków nie jest standardową procedurą w przypadku próby wyłudzenia kredytu. - Ja tu mogę dać dwie ręce i swoją głowę: nie istnieje procedura tworzenia jakichkolwiek kont technicznych, na które przelewamy nasze środki, żeby je zabezpieczyć. Bank takich procedur nie robi - wskazuje specjalista w "Interwencji". W rzeczywistości, gdyby Ryszard Godlewski przelał środki na ten numer konta, trafiłyby one prosto do przestępców.
Oszust, z którym rozmawiał dziennikarz z Białej Podlaski, próbował się ubezpieczyć na wypadek, gdyby prawdziwi pracownicy banku próbowali się skontaktować z jego potencjalną ofiarą, gdyby pan Ryszard rzeczywiście próbował dokonać tego przelewu. W niektórych bankach przy dokonywaniu przelewów na duże kwoty na zewnętrzne konta może bowiem istnieć procedura weryfikacji, czy właściciel konta naprawdę chce dokonać takiego przelewu.
- Pan będzie miał połączenie w celu potwierdzenia przelewu. Proszę im po prostu powiedzieć, że pan dokonuje przelewu osobiście. Jeśli by pytali, dlaczego pan robi ten przelew, to prawda jest taka, że pan nie musi podawać im odpowiedzi na to pytanie, to są pana środki i ich to ma po prostu nie interesować, dlaczego pan robi ten przelew. Ich to nie interesuje. Proszę nie ufać pracownikom banku w placówkach, ponieważ mieliśmy takie sytuacje, że to oni współpracowali z oszustami i to oni sprzedawali dane klientów - wmawiał Ryszardowi Godlewskiemu mężczyzna, który chciał go oszukać.
Dane do dokonania przelewu osoba podająca się za pracownika banku przesłała w wiadomości SMS. Wiadomość wyświetliła się jako wysłana z numeru należącego do banku. Wiele osób widząc SMS z instytucji, w której od lat trzymają pieniądze, może się poczuć utwierdzona w przekonaniu, że rzeczywiście kontaktują się z nią pracownicy banku. W dzisiejszych czasach jednak nie jest to żadna gwarancja, wskazuje Kawecki. - Wykorzystując bramkę internetową, mogę wysłać z mojej komórki SMS-a i u kogoś to się pojawi jako bank X, Y, Z. Jest to bardzo proste - ostrzega specjalista.
- To są zorganizowane grupy, które często mają całe call centra i tych klientów oszukują. To jest cały przemysł - podkreślał z kolei w "Interwencji" Bartłomiej Mostek, dziennikarz i pracownik działu wykrywania oszustw bankowych.
O podobnych próbach oszustw słyszy się ostatnio bardzo często. Osoby, które oszukano lub próbowano oszukać, często nagłaśniają sprawy - tak jak Ryszard Godlewski - tak, żeby inni mieli się na baczności. Niestety oszustwa od zawsze były dla nieuczciwych osób metodą zarabiania pieniędzy. Są jednak ważne zasady, których należy przestrzegać, żeby nie paść ich ofiarą.
Jak wskazują banki, podstawową zasadą przy tego typu próbach oszustwa, jest to aby zawsze weryfikować, czy rozmawiamy z prawdziwym pracownikiem banku. W zależności od konkretnej instytucji, czasem można weryfikacji przez aplikację mobilną danego banku. Jeśli nie jest to możliwe albo mamy jakiekolwiek wątpliwości, banki radzą: należy się rozłączyć i samemu oddzwonić na główny numer bankowej infolinii.
Nie należy też nigdy wykonywać żadnych przelewów, jeśli jesteśmy proszeni o to podczas tego typu rozmów ani podawać numerów BLIK. Jeśli ktoś nas o to prosi, prawdopodobnie próbuje wyłudzić od nas pieniądze.
Ważne jest też, aby nie instalować nigdy żadnego oprogramowania podczas takich rozmów. Oszuści wysyłają swoim ofiarom linki do programów, dzięki którym mogą zdalnie kontrolować ich komputer lub telefon. Do tego ważne jest, żeby nigdy nikomu nie podawać haseł do kont, maili ani numerów PIN do kart płatniczych. Należy też zachować ostrożność przy podawaniu jakichkolwiek danych osobowych. Warto upewnić się w swoim banku, o jakie dane osobowe może zapytać pracownik podczas rozmowy, żeby zweryfikować naszą tożsamość.