Padło pytanie o polskie masło w Czechach. Odpowiedź nie rozwiała wątpliwości
Polskie masło sprzedawane przez Rządową Agencję Rezerw Strategicznych trafiło do Czech zamiast do polskich sklepów? Podczas wtorkowej konferencji prasowej Tomasz Siemoniak otrzymał pytanie o jedną z firm, która wygrała przetarg na zakup mrożonego masła. Szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji nie odniósł się bezpośrednio do pytania dziennikarki, ale stwierdził, że ceny masła spadły, a o to chodziło rządowi.
Temat cen masła niespodziewanie pojawił się podczas konferencji prasowej Krzysztofa Gawkowskiego i Tomasza Siemoniaka dotyczącej Parasola Wyborczego i ochrony prezydenckich wyborów przed wpływami obcych państw. Jedno z pytań zadanych przez dziennikarzy na konferencji nie dotyczyło planów zabezpieczenia całego procesu wyborczego, a tego, co dzieje się z masłem sprzedawanym przez Rządową Agencję Rezerw Strategicznych.
Tomasz Siemoniak podczas wtorkowej konferencji (28.01) dotyczącej wyborów prezydenckich otrzymał pytanie dotyczące polskiego masła sprzedawanego z rezerw RARS. Minister spraw wewnętrznych i administracji został zapytany o jedną z firm, które zostały wybrane w drodze przetargu ogłoszonego pod koniec 2024 r.
Dziennikarka wskazała, że przetargi wygrało dwóch przedsiębiorców, ale chociaż jedna z firm jest polska, to posiada czeski kapitał. Redaktorka stwierdziła, iż "dochodzą sygnały", że możliwe jest, iż polskie masło wyjechało do Czech, a nie trafiło do polskich sklepów, co było założeniem całego mechanizmu wyprzedawania bloków mrożonego masła.
"Czy w rozpisanym przetargu były rozpisane jakieś zasady, które miałyby ograniczyć sprzedaż masła, które miałoby ograniczyć sprzedaż masła tylko na terenie Polski?" - dopytywała dziennikarka. Tomasz Siemoniak nie zdecydował się na odpowiedź bezpośrednio odpowiadającą na pytania redaktorki. Zwrócił uwagę na główny cel działań gabinetu Donalda Tuska.
Pytanie dotyczące mechanizmów zabezpieczających konieczność sprzedaży bloków masła sprzedawanych w przetargu przez RARS nie doczekało się jednoznacznej odpowiedzi. Tomasz Siemoniak zwrócił jednak uwagę na to, jak obecnie wygląda sytuacja w przypadku chęci zakupu masła w sklepach.
"Liczył się cel tego działania, żeby ceny masła spadły, a wystarczy pójść do sklepu i zobaczyć, że te ceny masła spadły, więc z punktu widzenia decyzji rządu cel został spełniony" - wyjaśniał szef MSWiA.
Tomasz Siemoniak dodawał, że "przetarg wygrała polska firma", ale faktem jest, iż ma związki z Czechami i ma czeskich udziałowców, jednak "nie jest nic nagannego". - W takiej sytuacji należy się cieszyć tylko z tego, że ceny masła (spadły - przy. red.). (...) gdy idzie do pobliskiego bądź bardziej oddalonego sklepu, może kupić masło taniej - skwitował wątpliwości minister.
Pytanie dotyczące możliwości wyjazdu polskiego masła do Czech pojawiło się po publikacji dziennika "Fakt". Wątpliwości dotyczą firmy Milkpol Polska Sp. z o.o., czyli czeskiej firmy posiadającej swoje filie w Polsce oraz na Słowacji. Na stronie przedsiębiorstwa można przeczytać, że nabiał dostarczany jest przez firmę do takich sklepów, jak Kaufland, czy Lidl i Billa. "Współpracujemy bezpośrednio z polskimi dostawcami, którzy produkują masło w naszych markach prywatnych. [....] Miesięczna sprzedaż polskiego masła w kostce to maksymalnie 1800 ton" - dodaje firma.
Przypomnijmy, że RARS w przetargu ogłosiła sprzedaż masła mrożonego w blokach mających po 25 kg. Cena minimalna ustanowiona została na 28,38 zł za kg. W komunikacie RARS już po zakończeniu sprawdzania ofert przedsiębiorstw przekazano, że Milkpol Polska Sp. z o.o. oraz Mlekovita spełniły postawione warunki i zaoferowały najkorzystniejsze oferty.
Agata Jaroszewska