PAH: Zmiany klimatyczne uderzają w Afrykę
W wielu regionach Afryki nasilają się gwałtowne zjawiska pogodowe - okresy suszy są dłuższe i bardziej dotkliwe, a pomiędzy nimi coraz częściej dochodzi do niszczycielskich powodzi. Polska Akcja Humanitarna prowadzi szereg programów mających zatrzymać wodę. Sposobem na zatrzymywanie wód jest budowanie tam piaskowych i płytkich studni.
Z kolei w Kenii, gdzie programy pomocowe prowadzi Polska Akcja Humanitarna, większość rzek jest sezonowa. To utrudnia działalność rolniczą. PAH pomaga lokalnym społecznościom budować tamy piaskowe zatrzymujące wodę i przestawiać się na uprawy odporne na suszę.
- Region, w którym pracujemy, charakteryzuje się wyjątkową zmiennością opadów. Większość rzek jest sezonowa. Wodę mamy tylko w porze deszczowej, później następuje pora sucha. Zmiany klimatu są bardzo odczuwalne, skutkują uwypukleniem tych zjawisk. Działamy w społecznościach wiejskich, których rozwój opiera się głównie na rolnictwie - brak deszczu jest tu bardzo dotkliwy. W tej sytuacji potrzebna jest umiejętność zatrzymywania wody deszczowej na porę suchą - mówi Interii Anna Skowera, koordynatorka programów PAH w Somalii i Kenii.
Sposobem na zatrzymywanie wód jest budowanie tam piaskowych i płytkich studni. - Gdy postawimy tamę piaskową, płynąca rzeka nanosi ze sobą piasek. Po pewnym czasie piasek przykrywa tę wodę i w ten sposób powstaje podziemne źródło wody. Tak powstaje źródło całoroczne. W bliskiej odległości budowana jest studnia, która czerpie wodę z tego źródła podziemnego. Dzięki temu lokalna społeczność ma dostęp do wody przez cały rok - wyjaśnia Skowera.
Dodaje, że tamy budują sami mieszkańcy wsi. PAH zapewnia im eksperta i materiały, które trzeba kupić (np. cement). Materiały, które są dostępne lokalnie, takie jak piach i kamienie, dostarczają miejscowi. Duży nacisk kładziony jest na sprawczość lokalnej społeczności. To oni sami wychodzą z inicjatywą i sami je budują pod okiem eksperta, który daje wskazówki techniczne. Tama musi bowiem być zbudowana w odpowiednim miejscu, spełniać określone parametry.
Pomocne w tej sytuacji jest też wprowadzanie upraw rolnych odpornych na suszę. - Staramy się popularyzować rośliny, które lepiej znoszą ten trudny klimat, dają większe zbiory. Nie robimy tego na siłę. To miejscowi decydują, czy chcą podjąć wyzwanie. Tworzone są modelowe pola uprawne, gdzie nasi pracownicy pokazują, jak zajmować się nowymi uprawami. Tam widać, jakich plonów można się spodziewać. W efekcie miejscowi rolnicy przestawiają się na ten typ upraw w swoich gospodarstwach - informuje Skowera.
PAH stara się też zapobiegać wylesianiu na tych terenach. Rozwiązaniem jest wprowadzanie energooszczędnych piecyków, które miejscowi, po odbyciu szkolenia w tym zakresie, mogą wykonać sami. Zużywają one o wiele mniej drewna, dłużej utrzymują ciepło.
Innym wyzwaniem jest dostarczenie wody do szkół. Szkoły zazwyczaj nie znajdują się w zasięgu sezonowych rzek, dlatego tu stosowany jest inny system niż tama piaskowa. Na dachach tworzy się systemy zbierania wody deszczowej. Woda wpływa do specjalnego zbiornika, również budowanego przez członków lokalnej społeczności i tam jest przechowywana. - To, co jest zebrane w porze deszczowej, wystarcza na porę suchą. Woda zebrana w taki sposób, nadaje się nie tylko do mycia rąk, ale również do picia - wyjaśnia Skowera.
Kenijskie wsie organizują się w kooperatywy, czyli zrzeszenia członków lokalnej społeczności, które wspólnie rozwiązują różnego rodzaju problemy. Bardzo często są to kooperatywy kobiece. Czasem większość członków stanowią kobiety, ale bywają takie, które w stu procentach składają się z kobiet. Dlaczego tak się dzieje?
W wielu krajach Afryki to na kobietach i dziewczętach spoczywa obowiązek dostarczania wody. A to woda z reguły jest głównym problemem społeczności wiejskich. - Jeśli studnia jest oddalona o 5 czy 10 km, kobiety i dziewczęta tracą bardzo dużo czasu na jej dostarczenie. Jest to czas, który mogłyby poświęcić na szkołę, rodzinę czy uprawę poletka. Problem jest dla nich palący i to wyzwanie głównie dla nich. Dlatego to właśnie kobiety często wychodzą z inicjatywą założenia kooperatywy, by wspólnie rozwiązać problemy lokalnej społeczności- mówi Skowera. Ale wynika to również z tego, że mężczyźni często pracują w miastach, zarabiając na utrzymanie rodzin i w ciągu dnia fizycznie nie są obecni na miejscu. Tymczasem kobiety pozostają we wsiach i cały czas mierzą się z bieżącymi wyzwaniami.
Kooperatywy organizują się same. Są różnej wielkości - mniejsze, liczące około 20 osób i większe, składające się nawet z 50-60 osób. Przystępując do projektu, PAH wraz z lokalnym partnerem pomaga im stworzyć pięcioletni plan rozwoju, definiując największe wyzwania i zagrożenia w danej społeczności. Szacują, ile tam piaskowych potrzebują, jak daleko woda powinna być doprowadzona.
Działają, by zapewnić sobie rozwiązania, które poprawią ich warunki bytowe. Jest to również forma samopomocy - oferują różne rodzaje wsparcia członkom społeczności, jak choćby pomoc finansową dla członków kooperatywy, którzy tego najbardziej potrzebują, np. w związku z chorobą.
PAH organizuje dla nich szkolenia dotyczące takich kwestii jak tworzenie sieci współpracy drobnych producentów rolnych, podnoszenie wiedzy na temat finansowania działalności, hodowli zwierząt, zarządzania zbiorami po okresie zbiorów.
- W perspektywie długoterminowej nie chcemy uzależniać ich od pomocy, tylko dawać narzędzia do samodzielnego rozwiązywania problemów. Uruchamiamy mechanizm, który później sam jest w stanie działać - tłumaczy Skowera.
Działania Polskiej Akcji Humanitarnej zwiększające dostęp do wody, takie jak w Kenii, można wspierać na: https://www.pah.org.pl/wplac/
Projekt współfinansowany ze środków Polskiej pomocy Ministerstwa Spraw Zagranicznych
Monika Borkowska
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze