Paliwa. Nowa codzienność, czyli 5,1-5,15 zł za litr
Decyzja OPEC+ utrzymująca ograniczenia w produkcji oraz atak drona na terminal w Arabii Saudyjskiej sprawiły, że cena ropy wzrosła. Baryłka Brent przebiła na moment barierę 70 dol. Poziom ten powinien się w najbliższym czasie utrzymywać, o ile nie dojdzie do drastycznego ograniczenia światowych gospodarek w związku z pandemią. Droższy surowiec to droższe paliwa. Eksperci wskazują, że cena benzyny i oleju napędowego w kraju może oscylować wokół 5,1-5,15 zł.
Jakub Bogucki z e-petrol uważa, że cena ropy w okolicach 70 dol. może utrzymać się w najbliższym czasie ze względu na dużą liczbę czynników prowzrostowych. Z drugiej jednak strony jest pewne ryzyko, że pandemia zmusi poszczególne kraje do zamrażania gospodarek. Ten czynnik stanowiłby pewną przeciwwagę dla rosnących cen ropy. - Jeśli dojdzie do drastycznych lockdownów, o czym mówi się w różnych krajach, popyt na surowiec spadnie, a wraz z nim cena ropy i paliw. Na razie jednak nic takiego się nie dzieje - mówi Interii Bogucki.
Nie spodziewa się on przeceny w najbliższych dniach. Na rynku ropy utrzyma się jeszcze jakiś czas nerwowość po ataku na terminal w Arabii Saudyjskiej, który wywołał burzę na rynkach. - Takie działania zawsze mocno działają na notowania. Z reguły jest to działania krótkie, ale niezwykle intensywne. Ten czynnik może jeszcze generować emocje w najbliższym czasie - informuje.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
W ślad za ropą podążają ceny paliw. - Paliwa drożeją drastycznie już od czterech tygodni, kierowcy już mocno to odczuwają. Pewnym pocieszeniem jest fakt, że skoro paliwa są drogie, gospodarka ma się dobrze. Po kryzysie z początków pandemii funkcjonujemy już trochę bardziej normalnie. Miejmy nadzieję, że ta trzecia fala nas bardzo nie zatopi, bo potrzebujemy ożywienia gospodarczego - mówi Bogucki. - Spodziewam się, że cena 5,10-5,15 zł za litr to będzie taka nasza nowa codzienność w perspektywie marca, zarówno jeśli chodzi o benzynę, jak i diesla - dodaje ekspert.
W niedzielę 7 marca doszło do ataku dronów na największy terminal eksportowy ropy naftowej Arabii Saudyjskiej w Ras Tanura w Zatoce Perskiej. Miał on zostać przeprowadzony przez wspieranych przez Iran rebeliantów Huti z Jemenu. Arabia Saudyjska poinformowała, że terminal nie został uszkodzony. Możliwości eksportowe terminalu wynoszą 6,5 mln baryłek dziennie, co stanowi blisko 7 proc. światowego zapotrzebowania na ropę. Eksportowane są stąd wszystkie kluczowe gatunki ropy Arabii Saudyjskiej - Arab Heavy, Arab Medium, Arab Light i Arab Extra Light.
Ministerstwo Energii Arabii Saudyjskiej podało, że zbiorniki ropy w porcie Ras Tanura zostały zaatakowane rano przez drona z morza, a wieczorem odłamki pocisku batalistycznego spadły w pobliżu osiedla Saudi Aramco na wyspie Dhahran. - Takie akty sabotażu wymierzone są nie tylko w Królestwo Arabii Saudyjskiej, ale także w bezpieczeństwo i stabilność globalnych dostaw energii, a tym samym w światową gospodarkę - oznajmiło ministerstwo. Rzecznik saudyjskiego resortu energii podkreślał, że ataki nie spowodowały obrażeń, utraty życia czy mienia. Źródła donosiły również, że nie ucierpiało wydobycie ropy. W poniedziałek realizowane były w normalnym trybie załadunki.
Ruch Huti oświadczył, że jego celem było zakłócenie bezpieczeństwa i stabilności dostaw ropy. Arabia Saudyjska i Iran są po przeciwnych stronach wojny domowej w Jemenie. Koalicja pod przywództwem Arabii Saudyjskiej walczy z Huti od 2015 roku.
Saudi Aramco było częstym celem ataków wspieranych przez Iran Huti. W zeszłym tygodniu Huti twierdziło, że uderzyło w skład paliwa Aramco w Jeddah. Najbardziej spektakularnym był atak z września 2019 roku, kiedy to dziesięć dronów rozpoczęło atak na należący do Saudi Aramco zakład Abqaiq i na pole naftowe Khurais, drugie co do wielkości w tym kraju. Rafineria stanęła w płomieniach; wstrzymano produkcję 5,7 mld baryłek ropy dziennie, co stanowiło 5 proc. globalnej podaży surowca. Cena ropy skoczyła wówczas o 20 proc., do blisko 72 dol. za baryłkę. Naprawy przeprowadzono w ciągu dziesięciu dni.
Ataki to niejedyny czynnik wspierający ceny ropy naftowej. Przed kilkoma dniami kraje OPEC zadecydowały, że nie będą zwiększać produkcji ropy naftowej w kwietniu. Dodatkowo Arabia Saudyjska zadeklarowała, że utrzyma redukcję wydobycia o 1 mln baryłek dziennie, ale przy zastrzeżeniu, że wszystkie strony będę wywiązywać się z warunków umowy. Rosja ma zwiększyć produkcję o 130 tys. baryłek dziennie, uzgodniono też odrębną kwotę dla Kazachstanu.
Przekaż 1% na pomoc dzieciom - darmowy program TUTAJ
Utrzymanie zachowawczej polityki w kolejnym miesiącu przełożyło się na prognozy cen ropy. Goldman Sachs podwyższył je o 5 dol. za baryłkę, do 80 dol. w trzecim kwartale, a JP Morgan Chase & Co. zwiększył swoje szacunki o 2-3 dol. Australia & New Zeland Banking Group podwyższył trzymiesięczną prognozę do 70 dol. Także Citigroup zakładał, że jeszcze przed końcem marca cena ropy dojdzie do 70 dol.
Atak na terminal w Arabii Saudyjskiej wzmógł trend wzrostowy surowca, w efekcie ropa Brent przekroczyła chwilowo poziom 71 dol. za baryłkę, a WTI 67 dol. za baryłkę. Agencja S&P Global Platts przytoczyła prognozę analityka rynkowego Oandy Edwarda Moyi, który uważa, że szacunki wzrostu cen ropy WTI do 75 dol. za baryłkę "nie wyglądają już śmiesznie", a ropa Brent może z łatwością przekroczyć 80 dol. za baryłkę latem.
Jeszcze wcześniej, w połowie lutego, ceny ropy podbiły o prawie 5 proc. ograniczenia w produkcji w USA, będące wynikiem utrzymujących się w centralnych stanach niskich temperatur. Doszło do zakłócenia w produkcji ropy i zamknięcia niektórych rafinerii. Eksperci rynkowi szacowali wówczas, że przejściowo produkcja spadła o minimum 3,5 mln baryłek dziennie.
Liczba platform wiertniczych w USA rośnie powoli, a to oznacza, że produkcja nie zwiększa się w szybkim tempie. Według piątkowego zestawienia aktywnych wiertni było 310, o jedną więcej niż tydzień wcześniej. Tymczasem dokładnie rok temu było ich aż 682.
Ropa na światowych rynkach drożeje od kwietnia zeszłego roku, kiedy to nastąpił drastyczny spadek popytu na surowiec w związku z pandemią koronawirusa.
Monika Borkowska