Państwowy instytut kreśli czarny scenariusz. "Inflacja cały czas jest uporczywa"

Polski Instytut Ekonomiczny przewiduje, że inflacja będzie dużo wyższa niż wynika to z ostatniej projekcji Narodowego Banku Polskiego, a gospodarka przez najbliższe dwa lata będzie się wprawdzie rozwijać, ale marnie. Nie ma natomiast miejsca na żadne obniżki stóp w tym roku, bo inflacja jest cały czas uporczywa - ostrzegają ekonomiści.

- Dezinflacja w Polsce jest dwuetapowa. Pierwszy etap zaczyna się kończyć, z drugim będzie to dużo dłuższa przygoda. Nasze prognozy pokazują wolny spadek inflacji w przyszłym roku do 6,5 proc. - mówił na konferencji prasowej poświęconej prezentacji prognoz z cokwartalnego "Przeglądu gospodarczego PIE" ekonomista Instytutu Marcin Klucznik.

Analitycy PIE prognozują, że inflacja w przyszłym roku obniży się do 7,9 proc., w ostatnim kwartale spadnie do 6,5 proc., a na koniec 2025 roku - do 4,8 proc. To znaczy, że inflacja do końca 2025 roku nie zbliży się nawet do górnej granicy dopuszczalnych odchyleń od celu. Przypomnijmy - wynosi on 2,5 proc. z możliwością wahań w górę lub w dół o 1 punkt procentowy.

Reklama

Zaprezentowana przez ekonomistów PIE ścieżka obniżania się inflacji jest dużo wyższa niż ta z ostatniej projekcji NBP, która zakłada spadek indeksu cen konsumpcyjnych do 4,6 proc. w ostatnim kwartale przyszłego roku i do 3,3 proc. w ostatnim kwartale 2025.

- Będzie mniejsza kontrybucja do inflacji cen towarów i mniejsza presja ze strony inflacji PPI (cen produkcji). Rynek żywności jest napięty, ale nasza główna prognoza wskazywałaby na stabilizację (cen). W tym roku mamy zamrożenie cen elektryczności i gazu. Przywracanie rynkowych taryf będzie oznaczało duże wzrosty tych cen w najbliższych latach. Od trzeciego, czwartego kwartału powinniśmy obserwować odbicie aktywności konsumpcyjnej - mówił Marcin Klucznik.

Największym ryzykiem dla inflacji jest obecnie utrzymujący się wzrost cen usług i wzrost płac. Ekonomiści PIE przewidują, że w przyszłym roku wynagrodzenia wzrosną o 11,7 proc. czyli realnie o 2,8 proc., przy wzroście płacy minimalnej o 20 proc. A to będzie wpływać na inflację.  

- Prognozujemy wzrost płac realnych w gospodarce narodowej. Przestrzeń do szybkiego spadku obniżania się dynamiki wynagrodzeń jest ograniczona - mówił Marcin Klucznik.  

- Nasze prognozy wynagrodzeń zostały zrewidowane w górę o 2 punkty procentowe z powodu podwyżki płacy minimalnej - dodał Jakub Rybacki, kierownik zespołu makroekonomii PIE.

- Jednym z głównych zagrożeń dla inflacji jest szybki wzrost dochodów do dyspozycji gospodarstw domowych. Będzie utrudniał schodzenie inflacji w dół - powiedział podczas dyskusji nad raportem Piotr Bielski, główny ekonomista Santander Bank Polska.

Gospodarka dławi się z powodu braku rąk do pracy

Powodem silnego realnego wzrostu wynagrodzeń jest brak rąk do pracy, czego dowodzi rekordowo niskie bezrobocie i wciąż rosnąca aktywność zawodowa. Na polski rynek trafili wprawdzie uchodźcy z Ukrainy, z których ok. 90 proc. pracuje, ale już widać ich odpływ. Dlatego w prognozach PIE nie ma mowy o wyraźnym wzroście bezrobocia. 

Stopa bezrobocia rejestrowanego w tym roku ma pozostać na poziomie 5,5 proc., a przyszłym i kolejnym lekko drgnąć w górę - do 5,6 proc. - Ryzyko wyższej inflacji jest znacznie bardziej znaczące niż osłabienie gospodarki - mówił Jakub Rybacki.

Tymczasem, na ostatniej, lipcowej konferencji prasowej prezes NBP Adam Glapiński powiedział, że Rada Polityki Pieniężnej nie tylko zakończyła cykl podwyżek stop (co stało się praktycznie we wrześniu zeszłego roku), ale też zapowiedział obniżki stóp, kiedy inflacja obniży się do 10 proc. w skali roku. W lipcu inflacja obniżyła się do 10,8 proc. ze szczytu w lutym - 18,4 proc. Czy w świetle najnowszej prognozy PIE analitycy widzą miejsce na obniżki stóp procentowych?

- Tempo opadania inflacji będzie raczej powolne. Jeśli zaczniemy rozluźniać politykę pieniężną, to tempo realizacji celu inflacyjnego się odsunie (...) Obniżki stóp uzasadnione nie są, bo gospodarka jest w punkcie zwrotnym, uporczywość inflacji jest zaskakująco wysoka, rynek pracy jest zaskakująco odporny (...) Skoro Polska nie będzie liderem w tempie powrotu inflacji do celu, to dlaczego miałaby być liderem w obniżkach stóp - mówił Piotr Bielski.  

- Mamy ryzyko ze strony polityki fiskalnej, że pojawią się jakieś działania dosypujące impulsy do gospodarki (...) Dodawanie dodatkowego gazu ze strony polityki fiskalnej jest nie na miejscu. Być może zacieśnienie polityki pieniężnej mogło być słabsze, gdyby towarzyszyła mu rozsądna polityka fiskalna - dodał.

Analitycy nie są skłonni spekulować na temat tego, jakie obietnice wyborcze przedstawi jeszcze PiS, żeby odnieść kolejny sukces. Są raczej przekonani, że na podniesieniu 500+ do 800+, tzw. darmowych lekach i bezpłatnych autostradach się nie skończy.

- Kto wie co jeszcze zobaczymy. Będzie więcej wydatków, a nie mniej (...) To nie ułatwi drogi związanej z dezinflacją - powiedział Piotr Bielski.

- Trzeba pamiętać, jaki jest cel stymulacji fiskalnej. W tej sytuacji może prowadzić ona do wzrostu inflacji, a nie poprawy gospodarki (...) W Polsce wykorzystanie zasobów doszło do granic możliwości i stymulacja fiskalna i monetarna pobudzają raczej inflację - powiedział starszy ekonomista w ING Banku Śląskim Michał Rubaszko.  

Silne spowolnienie gospodarki

Prognozy PIE przewidują, że polską gospodarkę czeka silne spowolnienie, ale nie recesja. Ich zdaniem spadek PKB o 0,3 proc. w I kwartale tego roku był "dołkiem" i w II kwartale wzrost wrócił już powyżej zera. 

- Prognozujemy 0,7 proc. wzrostu PKB w tym roku, co oznacza, że najgłębszy spadek mamy już za sobą (...) Kolejne kwartały przyniosą lekka poprawę. Polska gospodarka w tym i przyszłym roku będzie się rozwijać poniżej swojego potencjału - mówił Marcin Klucznik.

O ile realny wzrost płac będzie sprzyjał wyższej inflacji, będzie także sprzyjał silniejszemu wzrostowi gospodarki już w tym lub następnym kwartale. Konsumpcję osłabi jednak odpływ uchodźców z Ukrainy. Ekonomiści PIE twierdzą, że dodali oni w ubiegłym roku 1 punkt procentowy do polskiego PKB, a teraz, wyjeżdżając, zabiorą 0,5 pp.

- Migracja budowała wzrost, teraz będzie wzrost obniżać - powiedział Jakub Rybacki.

Zdaniem ekonomistów PIE, prócz wyjścia konsumpcji na plus w tym roku, na wzrost gospodarczy zapracują też inwestycji, gdyż samorządy wydają na nie pieniądze z poprzedniej perspektywy budżetowej. W przyszłym roku jednak inwestycje publiczne przygasną, w związku z tym, że kończą się rozliczenia jednej, a nie rozpoczynają jeszcze środki z kolejnej perspektywy budżetowej Unii. Analitycy PIE nie przewidują w przyszłym roku także odblokowania środków na finansowanie Krajowego Planu Odbudowy, co dodałoby do PKB ok. 2,5 proc. 

- Przyszły rok pod względem inwestycji może być słaby - mówił Jakub Rybacki.

Dlatego - ich zdaniem - gospodarka w przyszłym roku wyjdzie na plus, ale wzrost PKB osiągnie 2,2 proc. To będzie poniżej potencjału gospodarki, wynoszącego ponad 3 proc.

Jacek Ramotowski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: NBP | PIE | inflacja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »