Paweł Borys: Przyszły rok może przynieść stagflację

Rosyjska agresja na Ukrainę i niepewna sytuacja gospodarcza na świecie skłaniają ekspertów do kreślenie niepokojących scenariuszy dla Polski. Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju (PFR) prognozuje, że w efektem wojny w Ukrainie i sankcji na Rosję będzie dalszy wzrost inflacji, a nawet wejście gospodarek świata (także polskiej gospodarki) w fazę stagflacji.

Pierwszym efektem wojny w Ukrainie i sankcji na Rosję będzie dalszy wzrost inflacji, a w 2023 roku polska i globalna gospodarka może wejść w okres stagflacji - uważa prezes Polskiego Funduszu Rozwoju Paweł Borys.

Scenariusz stagflacji staje się realny

- Realny jest w przyszłym roku scenariusz stagflacji zarówno globalnie, jak i w naszym kraju, chociaż niekoniecznie musi to być zjawisko długoterminowe. Żeby obniżać inflację, trzeba będzie schłodzić wzrost gospodarczy, a inflacja przy obecnych poziomach cen surowców i niepewności związanej zwłaszcza z cenami żywności i ropy naftowej, może pozostawać wysoka - powiedział prezes Paweł Borys w kuluarach LSE SU Polish Economic Forum w Londynie.

Reklama

Jeszcze kilka miesięcy temu prezes PFR w publicznych wystąpieniach i wywiadach oceniał, że nie ma ryzyka wejścia w okres stagflacji, czyli jednoczesnego występowania zarówno znaczącej inflacji, jak i stagnacji gospodarczej, gdyż odbicie po pandemii jest bardzo duże. Teraz jednak, po wybuchu wojny na Ukrainie, groźby pojawienia się stagflacji już nie kwestionuje. Dodaje jednak przy tym, że "Polska ma szanse zobaczyć w przyszłym roku znaczący wzrost inwestycji publicznych, one powinny się rozpędzać, a to będzie łagodziło skutki spadku koniunktury".

Zdaniem prezesa PFR, pierwsze negatywne efekty wojny na Ukrainie oraz sankcji nałożonych na Rosję już odczuwają polscy eksporterzy, którzy swoje produkty kierowali m.in. na rynek wschodni.

Sankcje na Rosję. Co z polskim eksportem?

- Pracujemy nad tym, żeby przekierować ich na inne rynki. Polscy eksporterzy zresztą w 2014 roku pokazali, że są w stanie elastycznie zmieniać kierunki sprzedaży. Z drugiej strony pojawiają się problemy z dostępnością kluczowych komponentów do produkcji, widać to chociażby na rynku stali - powiedział.

Największy skutek wojny i sankcji to jednak gwałtowny wzrost cen surowców energetycznych i rolnych na świecie, co przekłada się na rosnącą inflację w Polsce.

- Koszty walki z inflacją będą rosły, gdyż trzeba będzie mocniej podwyższać stopy procentowe, a to z kolei mocniej schłodzi gospodarkę w perspektywie kolejnych kwartałów. Na szczęście w okres wojny weszliśmy z bardzo rozpędzoną koniunkturą, nawet więc pewne spowolnienie wzrostu nie stanowi zagrożenia np. dla rynku pracy - powiedział Paweł Borys.

- Pojawienie się uchodźców z Ukrainy nie powinno powodować wzrostu bezrobocia. Brakuje rąk do pracy i w tym sensie napływ nowych pracowników jest pozytywny. Do tego ludzie ci będą wydawać pieniądze na konsumpcję, więc to też pozytywnie wpływa na gospodarkę. Podtrzymuję, że wojna i sankcje w przyszłym roku w Polsce mogą obniżyć PKB o 1,0-1,5 pkt. proc. - dodał.

Prezes PFR nie ma wątpliwości, że największym problemem jest obecnie inflacja. Czekamy na pierwsze podwyżki stóp proc. w Stanach Zjednoczonych i w strefie euro, trudno jeszcze oceniać, jak mocno wzrosną tam stopy proc.

Konieczne kolejne podwyżki stóp procentowych

- W Polsce wygląda na to, że konieczne będą podwyżki stóp do 4,5 proc., może więcej, a jeszcze niedawno wydawało się, że 3,5 proc. to będzie poziom wystarczający dla gospodarki. Powinniśmy jednak patrzeć na oczekiwania co do stóp procentowych i odróżniać inflację bazową. W perspektywie 12-18 miesięcy mógłby być istotnie wyższy niż 10 proc., o którym pisała część analityków. Inflacja bazowa jest na poziomie 4,5-5 proc. - powiedział.

- Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy jesteśmy blisko końca cyklu podwyżek stóp procentowych. Bilans ryzyk co do konieczności wdrożenia większych niż zakładano podwyżek stóp procentowych rośnie - dodał.

W ocenie Pawła Borysa, obserwowane od momentu inwazji rosyjskich wojsk na Ukrainę osłabienie się kursu złotego nie powinno być długotrwałe.

- Osłabienie złotego jest naturalne. Z jednej strony jest efekt wzrostu znaczenia czynnika geolitycznego i większej premii za ryzyko. Trzeba też pamiętać, że mieliśmy ostatnio do czynienia ze spadkiem udziału zagranicznych inwestorów w całym regionie, co osłabiało kurs złotego. Jeśli jednak polityka pieniężna będzie nadal zacieśniana, to fundamenty polskiej gospodarki są silne, więc nie ma powodu, żeby złoty mocniej tracił na wartości - uważa prezes PFR.

W weekend w Londynie odbywała się konferencja LSE SU Polish Economic Forum 2022, organizowana przez LSE SU Polish Business Society i partnera strategicznego (Bain & Company). Podczas forum dyskutowano m.in. o bezpieczeństwie w Europie w obliczu wojny, wpływie sankcji gospodarczych nałożonych na Rosję, "zielonych" inwestycjach oraz sztucznej inteligencji. PAP Biznes był patronem medialnym wydarzenia.

***

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »