Paweł Borys uspokaja: Nie grozi nam żadne bankructwo
Nie grozi nam żadne bankructwo. Uchodźcy chcą pracować, nie chcą być na garnuszku państwa. Pamiętajmy, że uchodźcy tutaj płacą podatki i składki, więc w pewnym sensie tworzą przychody do budżetu i wzmacniają nasz wzrost gospodarczy - mówi w wywiadzie dla "Super Expressu" prezes Polskiego Funduszu Rozwoju Paweł Borys.
Szef PFR w wywiadzie dla "SE" został m.in. zapytany o to, co wojna na Ukrainie oznacza dla polskiej gospodarki.
- Na wojnę musimy patrzeć przez pryzmat ryzyk i możliwości. W pierwszym okresie trwania wojny, w którym Rosjanie dokonują olbrzymich zbrodni, a przez Polskę przelewa się kilkumilionowa fala uchodźców, mieliśmy do czynienia z ryzykami - zaznaczył Paweł Borys.
- Po pierwsze, nastąpił odpływ kapitału, bo uznano nas za kraj frontowy, kraj podwyższonego ryzyka. Do tego nastąpił skok inflacji, bo niektóre surowce, jak stal, zdrożały dwukrotnie. Ale są też i możliwości. Właśnie zostało podpisane porozumienie dotyczące wykorzystywania polskiej infrastruktury transportowej i logistycznej na potrzeby Ukrainy - tłumaczył.
W wywiadzie dla "SE" szef PFR podkreślił też, że uchodźcy z Ukrainy nie są zagrożeniem dla miejsc pracy dla Polaków.
- W Polsce brakuje pracowników, jest 300 tys. wakatów. Brakuje rąk do pracy w sektorach budowlanym, logistycznym i transportowym. Potrzeba pracowników w służbie zdrowia i w bankowości, w której ponad 70 proc. pracowników stanowią kobiety - przekazał.
- Nie grozi nam żadne bankructwo. Uchodźcy chcą pracować, nie chcą być na garnuszku państwa. Pamiętajmy, że uchodźcy tutaj płacą podatki i składki, więc w pewnym sensie tworzą przychody do budżetu i wzmacniają nasz wzrost gospodarczy. W tej sytuacji napływ uchodźców jest bardziej szansą niż zagrożeniem - zapewnił Paweł Borys.
Turcja zorganizuje Rosjanom wakacje. Nawet 3 mln turystów w 2022 roku