Pesymizm z Brukseli

Komisja Europejska obniżyła wczoraj swoje prognozy gospodarcze dla krajów Unii i państw kandydackich.

Komisja Europejska obniżyła wczoraj swoje prognozy gospodarcze dla krajów Unii i państw kandydackich.

W tym roku Polska pozostanie znacznie w tyle za swoimi partnerami, ale potem ma przyśpieszyć rozwój gospodarczy. W 2003 r. powinien wynieść 3,2 proc. a w rok później - już 3,9 proc. PKB. Autorzy prognozy oparli swój ostrożny optymizm na takich sygnałach jak ponowny wzrost sprzedaży detalicznej, rosnący popyt na kredyty.

Wolniejszy niż przewidywano wzrost przełoży się na kłopoty budżetowe. Ostrzeżenia za przekroczenie dopuszczalnego limitu grożą Niemcom i Francji.

SOLBES: NIE ŚPIESZCIE SIĘ ZA BARDZO DO STREFY EURO

Komisja Europejska obniżyła swoje prognozy wzrostu gospodarczego dla krajów Unii. Ostrożne są również jej przewidywania wobec krajów kandydackich.

Reklama

Niższy wzrost gospodarczy w krajach Unii Europejskiej zaowocuje wzrostem ich deficytów budżetowych - wynika z opublikowanego wczoraj raportu Unii Europejskiej. Najprawdopodobniej limit 3 proc. PKB przekroczą w tym roku Niemcy. Już na podstawie samej prognozy (niemiecki deficyt szacuje się na 3,8 proc. PKB) Bruksela może rozpocząć procedurę prowadzącą do nałożenia kary na Niemcy - może ona wynieść do 0,5 proc. rocznego PKB. Procedura jest długa, ale wręcz upokarzająca dla kraju wobec którego może być zastosowana, zakłada m.in. szereg konsultacji i ścisłą kontrolę. Z odpowiednim ostrzeżeniem musi liczyć się Francja, w zeszłym roku dopuszczalny poziom deficytu zdecydowanie przekroczyła Portugalia.

Część ze swoich prognoz Bruksela obniżyła bardzo drastycznie. Wzrost gospodarczy w Niemczech w tym i następnym roku ma być dwukrotnie wolniejszy niż oczekiwano poprzednio. Jeszcze mocniej obniżono prognozę wzrostu dla Włoch. Wolniejszy rozwój gospodarki oznacza, że pogorszą się i inne wskaźniki, m.in.: stopa bezrobocia i poziom deficytów budżetowych. Komisja Europejska przyznaje w dodatku, że trudny do oceny jest wpływ na gospodarkę ewentualnej wojny z Irakiem. Najgroźniejszy może być niekontrolowany wzrost cen ropy.

Poziom stóp procentowych nie miał zasadniczego wpływu na rozwój gospodarczy w strefie euro - ocenia komisarz ds. polityki monetarnej Pedro Solbes. Mimo to, charakterystyczny jest fakt, że prognozy są nieco lepsze dla trzech państw Unii spoza Eurolandu, które prowadziły nieco bardziej elastyczną politykę niż Europejski Bank Centralny. Prognozy dla nich jednak też obniżono - zwłaszcza dla Wielkiej Brytanii. Solbes ostrzegł kandydatów przed obsesją na punkcie euro i odradził im zbyt szybkie przystąpienie do strefy euro.

Słabsza forma unijnej gospodarki odbije się na państwach kandydackich. Bruksela obniżyła również prognozy dla nich, w tym dla Polski. Szczególnie słaby ma być ten rok - średnia wzrostu dla 10 państw, które mają przystąpić do UE w pierwszej kolejności wyniesie 2,1 proc. (poprzednio prognozowano 2,5 proc.), Polska znajdzie się znacznie poniżej tej średniej. Poprawę ma przynieść 2003 rok, w którym również Polska ma zanotować znacznie lepszy wynik.

Prawo i Gospodarka
Dowiedz się więcej na temat: Bruksela | pesymizm | Komisja Europejska | PKB
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »