Piechociński: Polskie górnictwo potrzebuje dwóch lat
Zdaniem ministra gospodarki Janusza Piechocińskiego, receptą dla górnictwa jest obecnie praca, cięcie kosztów i efektywność. Piechociński podkreślił, że część kwestii związanych ze stabilnością rozwoju polskiego górnictwa bierze na siebie państwo.
Ciężka praca, pilnowanie kosztów i przesuwanie wydobycia na ściany, gdzie może być ono prowadzone efektywnie i racjonalnie, to recepty dla polskiego górnictwa - mówił we wtorek w Gliwicach wicepremier, minister gospodarki Janusz Piechociński.
W rozmowie z dziennikarzami w fabryce NGK Ceramics Polska Piechociński poinformował m.in., że resort gospodarki zdecydował o uruchomieniu mechanizmu wygaszania nieefektywnych pokładów i całych kopalń poprzez Spółkę Restrukturyzacji Kopalń.
Nawiązał też do prognoz przewidujących w przyszłym roku utrzymywanie się bardzo niskich cen węgla energetycznego: 73-75 dolarów za tonę.
"Już państwo wiecie pod jakim silnym impulsem dekoniunktury na cenę węgla będzie także górnictwo śląskie. Stąd nie dziwcie się, że menedżerowie górnictwa sygnalizują problem deputatów węglowych, problem innego modelu relacji między zakładem pracy, a pracującym czy budowania systemu płacowego, który jest oparty nie tylko o jakość, ilość wydobywanego węgla i racjonalność, ale także pewną efektywność ekonomiczną - lepsze wykorzystanie sprzętu" - wskazał wicepremier.
- To wymaga także poskromienia myślenia, że +państwo da lub samorząd da i nie trzeba będzie niczego zmieniać+. Żeby zachować wszystkie miejsca pracy w polskim górnictwie, szczególnie w górnictwie śląskim, które pracuje z historycznymi obciążeniami na bardzo często trudnych zasobach, potrzeba dużej determinacji i dużo pracy także w samym środowisku górniczym - dodał.
Zapytany, jaka jest recepta na obecną sytuację branży odpowiedział, że "ciężka praca, pilnowanie kosztów, przesuwanie wydobycia na ściany, gdzie jest węgiel efektywny i racjonalnie wydobywany, a eliminowanie tam, gdzie są istotne, bardzo głębokie straty".
Piechociński podkreślił, że część kwestii związanych ze stabilnością rozwoju polskiego górnictwa bierze na siebie państwo. Przypomniał o "potężnych nakładach" na badania i rozwój oraz różne formy wsparcia w ramach dozwolonej pomocy publicznej. Perspektywę mają zapewnić m.in. wielkie efektywne węglowe bloki energetyczne w Opolu i Kozienicach (choć jednocześnie spowodują one spadek jednostkowego spożycia węgla).
Wicepremier zaznaczył, że ponieważ górnictwo działa w warunkach m.in. rosnącego udziału energii odnawialnej, biorąc pod uwagę kategorie ekonomiczne resort gospodarki zdecydował o uruchomieniu mechanizmu wygaszania nieefektywnych pokładów i kopalń poprzez Spółkę Restrukturyzacji Kopalń (SRK).
To ten mechanizm jako pierwszy ma zostać zastosowany w przypadku sosnowieckiej kopalni Kazimierz-Juliusz. Po protestach przeciw planom jej szybkiej likwidacji ostatecznie zakład będzie nadal fedrował - jak zapisano w porozumieniu - w warunkach ekonomicznie uzasadnionych. Zostanie też przejęty przez SRK, co jednak będzie wymagało nowelizacji ustawy o funkcjonowaniu górnictwa (chodzi o przedłużenie okresu, w którym spółki mogą korzystać z dobrodziejstw ustawy; poprzedni kończył się w 2007 r.).
Piechociński podtrzymał wcześniejsze zapowiedzi przedstawicieli resortu, że projekt znajdzie się w Sejmie jeszcze w tym tygodniu. "Zrobimy wszystko, razem z panią premier Kopacz, aby na przyszłym Sejmie wszystkie te formalnoprawne procedury przeszły" - zadeklarował.
Mówiąc o znajdującym się już w Sejmie projekcie nowelizacji ustawy o systemie monitorowania i kontrolowania jakości paliw Piechociński wskazał, że chodzi o zbudowanie mechanizmu, w którym wszyscy handlujący węglem, również z importu, podlegają czytelnym mechanizmom i kontroli.
- Mamy tam do czynienia z podejrzeniami, jeśli chodzi o kwestie jakości, o kwestie faktur, a także, że sprowadza się węgiel mieszany, który później jest w odpowiednich frakcjach przy zaniżonych kosztach rozprowadzany po kraju - wyjaśnił Piechociński.
Jego zdaniem źródła ostatnich napięć w górnictwie to nie tylko trudna dla branży w ostatnich dwóch latach sytuacja cenowa, emocje między menedżerami a załogą, ale także napięcia między związkami zawodowymi. "Dialog i konsensus są możliwe, ale pod warunkiem, że po obu stronach nie ma licytacji i radykalizacji postaw. A bywało z tym ostatnio różnie" - ocenił.
Przestrzegł jednak przed skrajnymi ocenami polskiego górnictwa. "Jak górnicy zjadą na dół, wszyscy żądamy od władz państwowych, żeby na każdych warunkach władza pojechała i rozwiązała problem. Ale rozumiemy to: zróbcie to z jakichś niejasnych, nieczytelnych pieniędzy. Natomiast ci, którzy patrzą na różne formy dopuszczalnej pomocy dla modernizującego się i restrukturyzującego górnictwa, wyszydzają to, bo ich sektor tego nie ma" - argumentował.
Wicepremier zdiagnozował, że polskie górnictwo potrzebuje obecnie dwóch lat bardzo intensywnego pilnowania kosztów. "To kwestie stabilizacji kosztów, racjonalności, zdejmowania pewnych kosztów z górnictwa, uporządkowania spraw własności, które obciążają funkcjonowanie kopalni, jak mieszkania zakładowe" - wymieniał Piechociński.
Wyjaśnił m.in., że resort będzie chciał zachęcać lokatorów, aby w trybie nadzwyczajnego uprzywilejowania nabywali takie mieszkania i budowali wspólnoty, albo władze samorządowe, aby przekształcały te zasoby w mienie komunalne. Zaapelował też o współpracę samorządów przy przekazywaniu zbędnych górnictwu terenów.
Niezależnie od deklaracji determinacji w działaniu po stronie władz państwowych Piechociński zaapelował we wtorek o "zrozumienie" do społeczności górniczej. "Dlatego, że dzisiaj trzeba istotnie ograniczyć koszty i skoncentrować się na tych zasobach i kopalniach, gdzie produkujemy bez strat" - konkludował.
Pytany czego spodziewa się po środowym expose premier Ewy Kopacz wicepremier wskazał, że m.in. "silnego wątku górniczego".