Plan awaryjny Kołodki
Dymisji ministra finansów Grzegorza Kołodki domaga się Platforma Obywatelska. Powód? Nie tylko sromotna klęska, jaką wicepremier poniósł wczoraj w Trybunale Konstytucyjnym, ale także dzisiejsze zachowanie Kołodki w Sejmie. Dziś w parlamencie odbyło się 2 czytanie przyszłorocznego budżetu.
Minister Kołodko otrzymał od PO ultimatum, że jeśli do soboty sam nie zdecyduje się odejść, pomoże mu w tym Platforma i zgłosi wniosek o jego odwołanie. Jak tłumaczył Donald Tusk Polski nie stać na takiego ministra finansów. Dodał również, że bezpośrednim powodem takiej decyzji jest miażdżący werdykt Trybunału Konstytucyjnego do ustawy zaproponowanej przez Grzegorza Kołodkę.
Pomimo porażki w planu wprowadzenia abolicji i pomimo mizernych efektów innego sztandarowego planu resortu - akcji oddłużeniowej - minister próbuje obrócić przegraną w sukces, krytykując Trybunał Konstytucyjny i wszystkich, którzy abolicji byli przeciwni. A był w tym gronie m.in. prezydent Kwaśniewski.
Źle się stało, że tego instrumentu mieć nie będziemy. zdaniem Kołodki brak abolicji to klęska całego społeczeństwa, bo szara strefa będzie odtąd tryumfować w Polsce.
Minister zaskoczył dziś wszystkich nieoczekiwanym "planem awaryjnym" dotyczącym przyszłorocznego budżetu. Z odsieczą Kołodce przybył największy jego wróg - Leszek Balcerowicz, który zgodził się na pokrycie gigantycznych, ponad miliardowych ubytków w budżecie - zyskami Narodowego Banku Polskiego.
1,113 mld złotych, których zabraknie w budżecie na przyszły rok, minister finansów szuka m.in. we wpływach z ceł (60 mln zł.) i z akcyzy na alkohol (83 mln zł.) oraz w zmniejszeniu (o 43,4 mln) kosztów obsługi długu. Jednak najhojniejszym "sponsorem" przyszłorocznego budżetu - za zgodą i przyzwoleniem szefa NBP, jak podkreśla Kołodko - będzie bank centralny.
Na korekcie przyszłego budżetu zaproponowanej dziś przez Kołodkę opozycja nie zostawiła suchej nitki. Jest to ryzykowanie wiarygodności finansowej państwa. Jest to kpina z parlamentu - mówiła Zyta Gilowska z PO.
Minister Kołodko jednak do winy się nie poczuwał...