Po debalceryzacji nastaje debelkizacja

Ogólne oburzenie dziennikarskiego stanu zlekceważeniem go podczas wczorajszej prezentacji bochenka chleba w MF nie ma uzasadnienia. Przecież z zaproszenia na "konferencję prasową ministra finansów na temat projektu budżetu państwa na rok 2003" nie wynika, że ów minister odpowie komukolwiek na jakiekolwiek pytanie.

Ogólne oburzenie dziennikarskiego stanu zlekceważeniem go podczas wczorajszej prezentacji bochenka chleba w MF nie ma uzasadnienia. Przecież z zaproszenia na "konferencję prasową ministra finansów na temat projektu budżetu państwa na rok 2003" nie wynika, że ów minister odpowie komukolwiek na jakiekolwiek pytanie.

Profesor Grzegorz W. Kołodko od pierwszego dnia pełnienia funkcji rządowych demonstracyjnie podkreśla, iż media są mu potrzebne tylko do podstawienia kamery lub mikrofonu, aby mógł bez pośredników zwracać się wprost do narodu. W takim modelu PR nie ma miejsca dla jakichś pętaków, zadających niewygodne pytania.

Według opinii kolorowych pisemek, najbardziej wstydliwą męską przypadłością jest kompleks małego, tego, no, przyjaciela. Ale trafiają się przypadki szczególne. Obecny szef resortu finansów jeszcze z czasów SGPiS-owskich wyniósł głęboki kompleks małego Kołodki. Nigdy się nie pogodzi z tym, że świat zalicza do wielkich jakiegoś Leszka Balcerowicza, a zupełnie nie docenia jego, Tigera. Przyjął bardzo charakterystyczną taktykę - NIGDY nie wymienia nazwiska Balcerowicza (ani dobrze, ani źle), jest formalnie układny wobec banku centralnego, ale z przyjemnością rozprawia się z jego szefem w aspekcie teoretycznym. Klasycznym przykładem był wykład Kołodki na Forum Ekonomicznym w Krynicy Zdroju.

Reklama

Kiedy się o tym kompleksie pamięta, łatwiej można zrozumieć tak nieodpowiedzialne i zaskakujące ruchy wicepremiera, jak wbicie noża CIT w plecy firmom, które z ustawą w ręku opracowały wieloletnie biznesplany. Przecież pamiętna nowelizacja z 20 listopada 1999 r., ustalająca schodkowe obniżanie stawek CIT w latach 2000-04, jest dzieckiem Balcerowicza! Przypomnijmy, że prezydent Aleksander Kwaśniewski odmówił wówczas - za podszeptem przewodniczącego SLD Leszka Millera - podpisania ustawy o PIT, natomiast nowelizacje ustaw o VAT i o CIT zdecydowanie poparł (patrz cytat na str. 3). Teraz Kołodko wyrywa ostatniego chwasta Balcerowicza z ofiarowywanego przed wyborami elektoratowi SLD-UP-PSL populistycznego kwiecia.

Do niedawna owa akademicka rozgrywka była personifikacją dawnej rywalizacji wydziałów FiS i HZ na warszawskiej uczelni. Ale teraz profesor Grzegorz W. Kołodko zaczyna teoretycznie uderzać w szkołę łódzką. Taktyka pozostaje identyczna - ani śladu personalnej krytyki profesora Marka Belki, jedynie odejście od błędnych koncepcji poprzedniego ministra finansów. Obawę przed uderzeniem wprost można zrozumieć - po pierwsze natychmiast zdusiłby ją premier, a po drugie mogłaby ona wywołać odwet. Wystarczyłoby, gdyby Marek Belka opowiedział, ile śmieci w finansach publicznych musiał posprzątać w okresie krótkiego wicepremierowania w roku 1997, po dezercji Kołodki z rządu SLD-PSL przed końcem kadencji.

A tak w ogóle, to nad rządem zawisł... Trybunał Stanu. Projekt ustawy budżetowej na rok 2003 został merytorycznie zaakceptowany, ale formalna uchwała Rady Ministrów musi poczekać na opinię partnerów z Trójstronnej Komisji do Spraw Społeczno-Gospodarczych, czyli pracodawców i związkowców. Jeśli obie te strony nadzwyczajnie się sprężą i najpóźniej w poniedziałek przekażą swoje opinie - wówczas do północy rząd zbierze się na kilka minut, przegłosuje przyjęcie projektu budżetu i pośle kuriera do Kancelarii Sejmu. Inaczej - we wtorek, 1 października od rana opozycja będzie miała przyjemność zbierania podpisów (oczywiście bez szans na sukces) o postawienie odpowiedzialnych za spóźnienie budżetu przed TS. Eksperymenty Grzegorza W. Kołodki na pewno nie są podstawą do skorzystania z konstytucyjnej normy "w wyjątkowych przypadkach możliwe jest późniejsze przedłożenie projektu".

Chociaż... zaraz, żonglowanie przez zakompleksionego kuglarza finansami 38-milionowego państwa w środku Europy faktycznie JEST wyjątkowym przypadkiem konstytucyjnym!

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: SLD
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »