Podatki: retusz zamiast reformy

Koniec marzeń o cięciu stawek VAT, CIT i PIT, nie zniknie też podatek Belki. Będzie za to sporo ułatwień i... policja finansowa na karku.

Nie będzie żadnych obniżek stawek podatkowych, mimo że premier Kaziemierz Marcinkiewicz obiecywał cięcie PIT do 18 i 32 proc. Zyta Gilowska, wicepremier i minister finansów, poinformowała w sobotę, że budżetu na to nie stać.

- Chcemy za to ograniczyć koszty pracy poprzez zmniejszenie składki rentowej z 13 do 10 proc. Odmrozimy progi podatkowe oraz kwotę wolną od podatku, zlikwidujemy bzdurne kratki w samochodach, a firmy odliczą sobie cały VAT od ceny zakupu pojazdów, zdejmiemy akcyzę z kosmetyków - wyliczała na konferencji prasowej Zyta Gilowska.

Reklama

Remont w VAT

Kas fiskalnych nie będą musiały stosować małe firmy, których roczne obroty nie przekroczą 35 tys. EUR (132 tys. zł). One też uzyskają ryczałt kwotowy VAT (tzw. karta VAT). Zniknąć ma kaucja gwarancyjna i 30-proc. sankcja VAT, grożąca dziś za zaniżenie podatku. Będzie można też składać vatowskie deklaracje raz na kwartał, a nie jak teraz, każdego miesiąca. Importerzy nie będę musieli od razu wpłacać gotówki do urzędu celnego, bo rozliczą podatek w deklaracji VAT. Ma pojawić się ulga inwestycyjna, pozwalająca jednorazowo wliczyć w koszty wydatki na zakup maszyn i urządzeń, ale nie większe niż 50 tys. EUR (188,5 tys. zł).

Żegnaj karto

Ministerstwo planuje jednak likwidację karty podatkowej (w podatku dochodowym) i ryczałtu. Nie będzie za to podatku od spadków otrzymanych od najbliższej rodziny. Wbrew obietnicom PiS, nie zniknie jednak podatek od zysków kapitałowych. MF planuje odebranie urzędom skarbowym prawa do wydawania wiążących interpretacji przepisów (wydawać je ma tylko ministerstwo). Powstanie instytucja "sprawdzonego" podatnika, który dostanie przywileje, np. będzie zawiadamiany o szykującej się u niego kontroli miesiąc wcześniej.

Tyle o podatkowej marchewce, jest też kij: Paweł Banaś, wiceminister finansów, poinformował, że resort przystąpił do budowy silnej policji finansowej, której zadaniem będzie lepsze ściąganie należności, ściganie nieuczciwych podatników i walka z szarą strefą.

Kłopot z wyrwą

MF szacuje, że ułatwienia podatkowe uszczuplą budżet państwa o 11 mld zł rocznie. Jak zasypać wyrwę?

- Te koszty sfinansujemy, ale nie powiem, w jaki sposób. Na pewno nie zwiększą deficytu budżetowego - mówi wicepremier Gilowska.

Jarosław Neneman, były wiceminister finansów, uważa, że będą one dużo wyższe.

- Nie wiem, skąd rząd weźmie te pieniądze, zwłaszcza że nie zamierza ograniczać wydatków budżetowych - mówi Jarosław Neneman.

Pomysły rządu krytykuje PO, ale z innego powodu.

- Rząd nie zamierza dotrzymywać obietnic obniżania podatków - mówi Zbigniew Chlebowski, wiceszef klubu PO. Przedsiębiorcy ubolewają, że zmiany są za mało radykalne.

- To nie jest szumnie zapowiadana reforma podatkowa. Owszem, większość propozycji może ułatwić życie przedsiębiorcom, ale to dopiero mały krok w stronę koniecznych zmian - mówi Henryka Bochniarz, szefowa Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan.

Andrzej Malinowski, szef Konfederacji Pracodawców Polskich, także nie dostrzegł żadnej reformy podatkowej.

- To są luźne propozycje, ale idące w dobrą stronę. Z ostateczną oceną wstrzymajmy się do czasu przedstawienia konkretnych projektów rządowych - mówi Andrzej Malinowski.

Skutki uboczne

W rządowej beczce miodu także doradcy podatkowi dostrzegli kilka łyżek dziegciu.

- Eliminacja 30-proc. sankcji VAT jest dobrym rozwiązaniem, ale może się okazać, że sankcja była mniejszym złem, jeśli podatnicy będą automatycznie podpadać pod kodeks karny skarbowy, który przewiduje bardzo wysokie grzywny i kary więzienia. Może dojść do "nadprodukcji" przestępców skarbowych - obawia się prof. Witold Modzelewski, prezes Instytutu Studiów Podatkowych i były wiceminister finansów.

Jego zdaniem, nieporozumieniem jest likwidacja karty podatkowej i ryczałtu.

- Kilkaset tysięcy najmniejszych firm zapłaci wyższe podatki - mówi prof. Modzelewski.

Potwierdza to Andrzej Dębiec, szef działu podatkowego kancelarii prawnej Lovells.

- Uderzy to w mały biznes - mówi Andrzej Dębiec.

Jego zdaniem, niekorzystne dla firm jest też uniemożliwienie zaliczania w koszty wydatków na usługi gastronomiczne i żywność.

- Wydatek na obiad z kontrahentem nie będzie kosztem dla firmy. A powinien - mówi mecenas Dębiec.

Zaprezentowane w sobotę zmiany podatkowe mają wejść w życie 1 stycznia 2007 r.

Jarosław Królak

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: podatki | PIT | Stawek | podatek | Gilowska | policja' | policja | VAT | wiceminister | firmy | Jarosław | reformy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »