Pol syty - a infrastruktura?

Afera Rywingate była za duże pieniądze, afera Polgate jest za małe pieniądze - wczoraj z trybuny sejmowej tak określono otoczkę głosowań nad wnioskami o wotum nieufności dla wicepremiera i ministra infrastruktury Marka Pola. W kuluarowej licytacji stanęło podobno na 10 tys. zł za głos (posła lewicy), co w relacji do 17,5 mln dolarów rzeczywiście jest kwotą śmieszną.

Afera Rywingate była za duże pieniądze, afera Polgate jest za małe pieniądze - wczoraj z trybuny sejmowej tak określono otoczkę głosowań nad wnioskami o wotum nieufności dla wicepremiera i ministra infrastruktury Marka Pola. W kuluarowej licytacji stanęło podobno na 10 tys. zł za głos (posła lewicy), co w relacji do 17,5 mln dolarów rzeczywiście jest kwotą śmieszną.

Zarówno sfałszowane przez czterech posłów SLD głosowania środowe, jak i czwartkowa powtórka zakończyły się sukcesem rządu. Marek Pol nie tylko nie został odwołany (to akurat było oczywiste, albowiem poprzeczka na wysokości 231 głosów jest w tej chwili dla opozycji nieosiągalna), ale zdecydowanie pokonał wnioskodawców z PiS, PO, LPR i Samoobrony. Koalicji SLD-UP udało się przyciągnąć kolejną po PLD grupkę posłów - tym razem koło PBL, czyli piątkę dysydentów z Samoobrony. Jeżeli ten alians się utrwali, mniejszościowy rząd Leszka Millera ma gwarancję przetrwania co najmniej do czasu uchwalania budżetu na rok 2004.

Reklama

Polityczny sukces Marka Pola oznacza jednak ponurą perspektywę dla całej infrastruktury. Abstrahując już od winiet i gazu - choćby sprawa przedstawiona we wczorajszym ăPBÓ (namówienie przez ministra rozporządzeniem z 24 września 2002 r. firm liczących na licencje przewozowe do zakupienia przed 31 grudnia nowych ciężarówek, a następnie anulowanie 10 grudnia tegoż rozporządzenia) jest ewidentnym przykładem szkodnictwa gospodarczego. Nic dziwnego, że w Sejmie panuje opinia, iż Leszek Miller już dawno by się Marka Pola pozbył, gdyby nie miał politycznie związanych rąk. Usunięcie z rządu szefa partii współtworzącej z SLD listę wyborczą byłoby równoznaczne z odejściem całej Unii Pracy.

Jak wybrnąć z tej patowej sytuacji? Rozdzielić stanowiska wicepremiera i ministra infrastruktury! Marek Pol siedziałby sobie w KPRM, czasem podpisał wz. premiera jakieś rozporządzenie, etc. Budżet poniósłby koszty dodatkowego etatu, ale gospodarce per saldo i tak by się to opłaciło.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: afera | infrastruktura | SLD
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »