Polacy znowu dostaną w...
Jeśli rząd nie zmieni ustawy o paszach, od sierpnia będziemy płacić nawet o 40 proc. więcej za drób i wieprzowinę. Podrożeją też jaja i mleko. Wszyscy kolejni ministrowie rolnictwa obiecywali rolnikom, że ustawa zostanie zmieniona, bo szkodzi polskim interesom. I żadnemu się nie udało, bo PIS-owski rząd walczył z GMO.
Największe organizacje producentów pasz i mięsa biją na alarm: zbankrutujemy, jeśli ustawa o zakazie stosowania w Polsce pasz opartych na roślinach genetycznie modyfikowanych (GMO) wejdzie w życie. Ma to nastąpić 12 sierpnia tego roku.
Polscy producenci przegrają z dostawcami z innych unijnych krajów i zostaną wyeliminowani z rynku. Konsumenci zaś nadal będą jedli mięso zwierząt karmione GMO, tyle że nie będą o tym wiedzieli.
Z wyliczeń producentów świń wynika, że po wejściu ustawy w życie wyhodowanie jednej świni będzie ich kosztować o 50 zł więcej niż teraz. A ponieważ teraz zysk na każdej sztuce wynosi ok. 30 zł, to po 12 sierpnia hodowla w ogóle przestanie się opłacać. Hodowcy mogą próbować przerzucić ten wzrost cen na konsumentów, ale wtedy ci wybiorą prawdopodobnie tańszą żywność z importu.
Od początku producenci ostrzegali, że ustawa jest niezgodna z prawem unijnym, za co grożą nam kary finansowe, nawet do 4 mln euro za każdy dzień. Żaden inny kraj unijny nie ma podobnych przepisów. Ponadto wejście jej w życie oznacza wzrost cen pasz, a w konsekwencji żywności nawet o 40 proc. (wyliczenia Instytutu Ekonomiki Rolnictwa).
- Według Instytutu Genetyki PAN nie można bowiem wykryć w mięsie, czy zwierzę było karmione paszami z GMO. My zbankrutujemy, a do Polski wjedzie mięso, o którego pochodzeniu nic nie będziemy wiedzieli. Dlatego producenci skierowali ustawę do Rzecznika Praw Obywatelskich.
Więcej w "Gazecie Wyborczej"