Polaczek kontra Gilowska - kolejna próba sił

2 mld zł zamiast do drogowego funduszu trafi do autostradowej dyrekcji. Problem w tym, że mogą to być pieniądze wyrzucone w błoto.

Przedstawiciele Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA), niezależnie od politycznej opcji od lat po cichu narzekają, że niemal o każdy grosz muszą prosić Krajowy Fundusz Drogowy (KFD - rachunek w Banku Gospodarstwa Krajowego). W tym roku sporo się zmieni, tylko czy na lepsze?

W połowie lutego rząd przyjął rozporządzenie dotyczące wydatków z KFD. W tym roku fundusz miał dysponować 5,5 mld zł, wobec 5,85 mld zł w 2006 r. Do rozporządzenia nie przedstawiono jednak załącznika, precyzyjnie określającego wydatki. Pojawił się dopiero teraz. Wynika z niego jednak, że za pośrednictwem KFD na drogi trafi w tym roku zaledwie 3,5 mld zł.

Reklama

Nowe rozliczenia: Gdzie podziało się 2 mld zł?

- W tym roku zmieniły się źródła finansowania i wydatki KFD. Nie będziemy na przykład prefinansować projektów unijnych. Po rozmowach z Ministerstwem Rozwoju Regionalnego ustalono też, że inwestycje drogowe będzie można współfinansować z rezerwy integracyjnej. Z powodu procedur prawnych pieniądze te nie mogą być jednak przekazywane za pośrednictwem KFD, więc zostaną - po pośrednictwem budżetu - przekazane do GDDKiA - mówi Piotr Stalęga, rzecznik Banku Gospodarstwa Krajowego.

2 mld zł trafią więc zamiast do funduszu do drogowej dyrekcji. Czy cieszy się ona z dodatkowych pieniędzy?

- Trwają jeszcze ustalenia międzyministerialne. O szczegółach być może poinformujemy za kilka dni - mówi Andrzej Maciejewski, rzecznik GDDKiA.

Gruszki na wierzbie

Wszystko wskazuje na to, że obecne zamieszanie wokół KFD to kolejna odsłona konfliktu między resortami finansów i transportu, który trwa już od ubiegłego roku. Wciąż jednak trudno wskazać zwycięzcę.

W 2006 r. drogowa dyrekcja, nie mogąc z różnych przyczyn wykonać części inwestycji, zrealizowała zadania, które były przygotowane na lata późniejsze. Trzeba było jednak znowelizować rozporządzenie dotyczące KFD, by zapłacić wykonawcom. Na nowelizację nie zgodził się jednak resort finansów i wypłatę ponad 600 mln zł dla firm drogowych przesunięto na ten rok. Może się więc wydawać, że przekazanie dodatkowych 2 mld zł drogowej dyrekcji uniezależni ją nieco od KFD. Pozory mylą.

- Pozyskanie pieniędzy z rezerw często obwarowane jest wieloma procedurami, które mogą trwać miesiącami. W efekcie może okazać się, że dyrekcja będzie mogła skorzystać z nich jedynie teoretycznie - uważa jeden z drogowców.

Kilka lat temu, jeszcze za rządów SLD, spółce PKP PLK posłowie zarzucali kiepskie wykorzystywanie rezerw, ta broniła się twierdząc, że odstrasza ją mnogość procedur. Obietnica 2 mld zł dla drogowej dyrekcji to mogą być przysłowiowe gruszki na wierzbie.

Katarzyna Kapczyńska

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: Gilowska | GDDKiA | kontra | Polaczek | Krajowy Fundusz Drogowy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »