Polmosy: Państwo stratne na 200 mln

Na prywatyzacji polmosów państwo straciło 200 mln zł, a przy ich sprzedaży popełniono liczne nieprawidłowości - uważa Najwyższa Izba Kontroli, która w tym tygodniu przedstawi raport dotyczący przekształceń własnościowych w sektorze spirytusowym. Główny zarzut to zaniżanie wartości zakładów spirytusowych.

NIK skontrolował 12 polmosów i była to już druga wizyta kontrolerów Izby w zakładach spirytusowych. Poprzednia kontrola odbyła się na przełomie lat 2000/2001.

"Po czterech latach prywatyzacji przemysłu spirytusowego stwierdzono, że cele tych prywatyzacji zostały spełnione tylko częściowo. Jedynie dofinansowanie spółek i pozyskanie know-how związanego z pomocą udało się częściowo. Nie udało się natomiast utrzymać zatrudnienia, pozyskać nowych rynków dla wielu z tych spółek" - powiedział posłom z sejmowej komisji skarbu przedstawiciel NIK Tadeusz Błach. "Przy prywatyzacjach 12 polmosów wykryto liczne nieprawidłowości" - zaznaczył.

Reklama

Zarzuty dotyczą głównie przyjmowania przez MSP nierzetelnych i niepełnych analiz przedprywatyzacyjnych, w tym przede wszystkim wycen. NIK uważa, że resort za nisko wyceniał wartość polmosów. "Przynajmniej o kwotę 45 mln zł" - szacuje Izba. Wszystkie nieprawidłowości, jakie wystąpiły przy prywatyzacjach tych zakładów wyceniono na ok. 200 mln zł. Jak zaznaczył Błach, kontrolerzy NIK nie badali prywatyzacji "Polmosu" białostockiego, bowiem został on sprywatyzowany później.

Co z bielskim polmosem?

Posłowie komisji upoważnili prezydium do napisania dezyderatu do ministra skarbu w sprawie sytuacji w "Polmosie" Bielsko-Biała, gdzie resort - wbrew stanowisku załogi - zdecydował o odwołaniu prezesa spółki. W jego obronie pracownicy dwukrotnie pikietowali przed budynkiem MSP. Ich zdaniem, powód odwołania prezesa - złe wyniki finansowe spółki - jest nieprawdziwy. W 2004 r. spółka wypracowała zysk w wysokości ponad 200 tys. zł przy przychodach 270 mln zł, a według szacunków zysk w ub.r. wzrósł do ponad 1 mln zł.

Pracownicy "Polmosu" twierdzą też, że prezes został odwołany ze względów politycznych, a nie ze względu na dobro spółki. W obronie odwołanego prezesa stanęła także bielska rada miejska, która poprosiła premiera Kazimierza Marcinkiewicza o zmianę decyzji.

Posłowie zwrócili uwagę, że choć nie do nich należą decyzje personalne w spółkach z udziałem Skarbu Państwa, po odwołaniu prezesa bielsko-bialskiego "Polmosu", zarząd firmy jest jednoosobowy, a konflikt z załogą może się odbić na wynikach spółki

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: nieprawidłowości | skarbu | NIK | izba
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »