Polska: bliska druga fala kapitału

Polska jest, obok Rosji, krajem o największej wartości zagranicznych inwestycji bezpośrednich w Europie Środkowo-Wschodniej.

W 2004 roku inwestycje w Rosji stanowiły 24,6 proc. zaś Polski - 13 proc. inwestycji w regionie - poinformowała firma KPMG na środowej konferencji prasowej Trend ten kontynuowany był także w 2005 roku. Najmniej inwestycji w regionie w omawianym okresie pozyskała Białoruś. Inaczej, według KPMG, wygląda pozycja Polski w klasyfikacji inwestycji zagranicznych per capita czyli na głowę mieszkańca. Ze wskaźnikiem 160 USD Polska wyprzedziła tylko Rosję, Ukrainę i Białoruś, zaś poza regionem - Chiny i Indie.

Środkowoeuropejskim liderem w tej klasyfikacji jest Słowenia ze wskaźnkiem 2522 USD na głowę inwestycji zagranicznych i Estonia ze wskaźnikiem 694 USD. Średnia dla 10 krajów "starej" Unii wynosi 273 USD na głowę. Według jednego z autorów raportu, dyrektora w KMG, Mirosława Proppe, klasyfikacja ta promuje na ogół kraje małe i o niewielkiej liczbie ludności. Ale wysoki poziom inwestycji zagranicznych osiągniętych przez Słowenię świadczy, iż kraj ten posiada duże atuty i spore umiejętności pozyskiwania inwestorów.

Reklama

W latach 1990-2004 do Polski napłynęło 84 mld USD w formie inwestycji zagranicznych, według Polskiej Agencji Inwestycji Zagranicznych.

Według KPMG średnia dynamika wzrostu bezpośrednich inwestycji zagranicznych w tym okresie wyniosła 47 proc., przy czym największy wzrost zanotowano na początku tego okresu - w latach 1990-1991 (powyżej 200 proc.) zaś najniższy - w latach 2000- 2001 (-39 proc.). W wyliczeniu wartościowym, szczyt napływu inwestycji zagranicznych przypadł na rok 2000 - 9,343 mld USD. Drugim, równie dobrym rokiem dla inwestycji zagranicznych był rok 2005, w którym wartość inwestycji bezpośrednich wyniosła 8,7 mld USD. Widoczna w latach 2000-2004 ujemna (-4 proc.) dynamika wzrostu inwestycji zagranicznych, według KPMG była zjawiskiem charakterystycznym dla całej Europy. W całej Unii Europejskiej dynamika ta była także ujemna i wyniosła -22,7 proc. Jak podaje KPMG, niemal połowa (46,6 proc.) inwestycji zagranicznych w latach 200-2005 miała postać fuzji i przejęć. Druga w kolejności forma inwestycji, na którą zdecydowało się 37 proc. inwestorów, to inwestycje typu "greenfield" czyli budowa zakładu bądź firmy od podstaw. Uczestnictwo w prywatyzacji było dla 14 proc. zagranicznych firm najważniejszą formą inwestowania w Polsce.Jak uważa KPMG, napływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych do Polski oscylować będzie do 2010 roku wokół 9 mld USD rocznie, wynosząc odpowiednio: w 2006 roku - 9 mld USD, w 2007 roku - 8,5 mld USD, w 2008 roku - 8,6 mld USD,w 2009 roku - 8,7 mld USD i w 2010 roku - 8,9 mld USD.

Dobre wyniki

84,4 proc. inwestorów zagranicznych pozytywnie ocenia efekty swoich inwestycji w Polsce - stwierdzono w opublikowanym w środę raporcie firmy KPMG. Niemal 80 proc. inwestorów zamierza zwiększyć swoje zaangażowanie - 56,3 proc. w ciągu najbliższego roku, a 21,9 proc. - do 3 lat. Według KPMG, zmian co do wielkości zaangażowania nie przewiduje 18,7 proc. Żaden z inwestorów nie zamierza zmniejszyć swojego zaangażowania w Polsce. 15,6 proc. umiarkowanie ocenia swoje inwestycje.

Gdyby decyzja o kierunku inwestowania miała być podejmowana jeszcze raz, 81,3 proc. inwestorów wybrałoby Polskę powtórnie. Alternatywną lokalizacją były Czechy (26,1 proc.) i kraje bałtyckie (17,4 proc.). Jak stwierdzono w raporcie, kluczowymi kryteriami decydującymi o wyborze Polski na miejsce inwestycji są: koszty pracy (22,6 proc.), dogodna lokalizacja na skrzyżowaniu szlaków komunikacyjnych (22,6 proc.) i wielkość polskiego rynku (21,4 proc.). Istotne są też kwalifikacje pracowników (11,6 proc.) i obecność kluczowych klientów lub kooperantów (6 proc.)

Inwestorzy obawiali się przede wszystkim regulacji administracyjno-biurokratycznych (19,2 proc.), regulacji prawnych i niesprawnego sądownictwa (15,4 proc.) oraz problemów politycznych (15,4 proc.). Istotne były też obawy związane z podatkami (PIT, CIT) oraz kosztami uzyskania przychodów (10,3 proc.).

Z raportu wynika, że inwestorów zagranicznych pozytywnie zaskoczyły wysokie kwalifikacje pracowników (niemal 60 proc.) oraz rozwój polskiego rynku i nastawienie władz lokalnych (21,9 proc.). Jak wyjaśnił współautor badania dr Mirosław Strojny z KPMG, zbadano też "zestaw obiegowych mitów o inwestowaniu w Polsce". O ile nie potwierdziły się mity dotyczące niskich kwalifikacji pracowników i powszechnie panującego łapówkarstwa oraz nieznajomości języków obcych, to prawdziwe okazały się obiegowe opinie o nieskutecznym i powolnym polskim sądownictwie i wszechobecnej biurokracji (po 87,5 proc.) oraz infrastrukturze drogowej i transportowej, utrudniającej inwestowanie (84,4 proc.) i nadmiernie skomplikowanym systemie podatkowym (78,1 proc.).

Inwestorzy zagraniczni twierdzą, że polscy konkurenci "zmuszają do nieustannego rozwoju i wysiłku" (50 proc.), ale także "nie stanowią dla nas zagrożenia" (28,1 proc.) "lub będą stanowić zagrożenie dopiero w przyszłości" (18,8 proc.). W opinii inwestorów, główną przewagą konkurencyjną na rynku polskim jest "bycie częścią korporacji" (65,6 proc.), posiadanie nowoczesnych technologii i know-how (59,4 proc.) oraz wysoka jakość produktów i usług (50 proc.)

Według raportu KPMG, obecnie mija pierwsza fala inwestycji zagranicznych, których motywem była potrzeba obecności na polskim rynku oraz dążenie do obniżenia kosztów wytwarzania. Zastępować ją będzie druga fala inwestycji, dla których motywem przewodnim będzie wiedza (centra badawcze), usługi (centra outsourcingowe) i technologia (centra rozwojowe).

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Rosji | Polskie | fala
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »