Polska płaci najwięcej "Czerwonej Armii Putina"

Wicepremier Waldemar Pawlak powiedział, że byłoby sprawiedliwe, by Polska płaciła mniej za gaz z Rosji i mniej niż Niemcy. Pawlak odniósł się do informacji, że rosyjski koncern Gazprom liczy na porozumienie w sprawie obniżenia ceny gazu, jaki dostarcza do polskiego PGNiG-u, pomimo trwającego sporu miedzy firmami, który swój finał znalazł przed międzynarodowym arbitrażem.

Pawlak powiedział w czwartek dziennikarzom, że byłoby sprawiedliwe, gdyby udało się obniżyć ceny rosyjskiego gazu, gdyż w 2006 r. doszło do "wymuszenia" na polskim rządzie 10-procentowej podwyżki cen gazu.

Pawlak odniósł się do informacji, że rosyjski koncern Gazprom liczy na porozumienie w sprawie obniżenia ceny gazu, jaki dostarcza do polskiego PGNiG-u, pomimo trwającego sporu miedzy firmami, który swój finał znalazł przed międzynarodowym arbitrażem.

Jak powiedział w środę w Moskwie wiceprezes Gazpromu Aleksander Miedwiediew, jego firma jest bliska zakończenia rozmów w sprawie cen gazu z niemieckimi koncernami E.ON i RWE, jak również Polskim Górnictwem Naftowym i Gazownictwem (PGNiG).

Reklama

Zdaniem cytowanego przez "The Moscow Times" wiceprezesa, porozumienie jest możliwe, bez potrzeby rozstrzygnięcia przez arbitraż. Miedwiediew, który kieruje spółką GazpromExport, odpowiedzialną za sprzedaż rosyjskiego gazu za granicę, przyznał, że prowadził w tej sprawie rozmowy w Warszawie z szefami PGNiG-u.

Pawlak, proszony o komentarz do wypowiedzi Miedwiediewa, powiedział w czwartek, "że przyszedł czas, żeby Polska płaciła pół dolara mniej za gaz niż płacą Niemcy", gdyż byłoby to zgodne "z prawami fizyki". Chodzi o to, że ceny gazu powinny odzwierciedlać "geografię dostaw", więc dostawy do Polski powinny być "ciut tańsze niż dostawy do Niemiec".

Według Index Mundi, gaz rosyjski na granicy z Niemcami w maju kosztował 452 dol. za 1000 m sześc. Z nieoficjalnych informacji, których PGNiG nie komentuje, wynika, że płaci on za błękitne paliwo ok. 500 dol. Dla porównania, w USA gaz kosztuje ok. 80 dol. za 1000 m. sześc.

Wicepremier przypomniał, że przy odnawianiu w 2006 r. kontraktu z Rosjanami Gazprom przeforsował podwyżkę ceny surowca. Zdaniem wicepremiera podwyżka ta oznaczała zwiększenie rocznych wydatków Polski na gaz o miliard złotych. I o tyle więcej płacimy od 2006 r. do dzisiaj - wskazał.

- Tak, że są to spore kwoty, które dodatkowo musieli zapłacić polscy przedsiębiorcy i konsumenci - podkreślił Pawlak.

Mogą wrócić czasy, kiedy płaciliśmy 200 dolarów za gaz z Rosji

Czasy, kiedy Polska płaciła Rosji poniżej 200 dolarów za 1000 m sześc. gazu ziemnego mogą powrócić - uważa ekspert rynku paliw i gazu Andrzej Szczęśniak. Jego zdaniem muszą zostać spełnione dwa warunki: polityczny i ekonomiczny.

Jak przypomniał w czwartek Szczęśniak, na seminarium organizowanym przez Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, za 1000 m sześc. rosyjskiego gazu płaciliśmy 200 dolarów jeszcze w 2005 roku, a ok. 130 w 2003 roku. - Takie czasy mogą wrócić, ale są dwa warunki by tak się stało: ekonomiczny i polityczny - powiedział.

Ekonomiczny warunek jest związany z wysoką ceną ropy naftowej na świecie. Według niego ceny są zawyżone z powodu spekulacji. - Jak się spekulacja skończy, to ropa może kosztować nawet pomiędzy 30 a 40 dolarów - podkreślił. Jak dodał "to może dać poniżej 200 dolarów za 1000 m sześc. gazu".

Na świecie w związku m.in. problemem transportu gazu ziemnego, nie wytworzyła się globalna cena za gaz. W Ameryce Północnej i Wielkiej Brytanii, ceny gazu są zdecydowanie niższe niż w Europie kontynentalnej, gdzie występuje silne powiązanie ceny gazu z kursem ropy.

W USA rewolucja związana z masowym wydobyciem gazu z łupków spowodowała zachwianie równowagi między podażą a popytem. Podaż się zwiększyła, a co za tym idzie, spadły ceny surowca. W Europie kontynentalnej, w związku z długoterminowymi kontraktami, niepokojami politycznymi w Afryce Północnej oraz odejściu Niemiec od energetyki atomowej, wysoka cena za gaz będzie się utrzymywała. Zależy na tym głównie przede wszystkim Rosji, która jest największym importerem gazu do Europy.

Według Szczęśniaka drugim niezbędnym warunkiem, by doszło do spadku cen gazu jest czynnik polityczny. - Jeśli nasza opinia publiczna nie będzie, tak jak politycy, psuć stosunków z Rosją, to będzie w porządku - powiedział.

- Przez Polskę przepływa 30 mld m sześc. rocznie gazu, to jest gazowe eldorado - zaznaczył. Zdaniem Szczęśniaka właśnie zmniejszenie napięć między "kontraktami" politycznymi i ekonomicznymi, może doprowadzić do zmniejszenia cen za gaz od Rosji.

W 2012 roku Gazpromowi na rynku rosyjskim odbiorcy płacą od 75 do ok 100 dolarów za 1000 m sześc., byłe republiki ZSRR płacą ok. 250 dolarów, zaś odbiorcy w Europie Zachodniej 350-450 dolarów. PGNiG nie ujawnia, ile kosztuje rosyjski gaz, lecz według wielu źródeł płaci stawki jedne z najwyższych w Europie. Według niektórych ekspertów może to być nawet 500 dolarów za 1000 m. sześc.

Eksperci dyskutowali m.in. również o zielonej energii, która wg. nich nie sprawdziła się biznesowo.

- Model biznesowy zielonej energii załamał się, jest w gruzach - powiedział Jakub Godzimirski z Norwegian Institute of International Affairs.

- W UE mamy wezwania do coraz bardziej ambitnych celów, a rzeczywistość idzie w zupełnie innym kierunku - zaznaczył. Według Godzimirskiego powiązanie polityki energetycznej w UE z polityką klimatyczną jest w momencie przełomowym.

Jak ocenił "motory rozwoju energii odnawialnej się wyczerpały, zasoby państwowe się wyczerpują, a energia odnawialna nie spełniła swoich obietnic, że w pewnym momencie będzie opłacalna".

Płacimy najwięcej w Unii

Polska za rosyjski gaz płaci najwięcej spośród krajów Unii Europejskiej. Średnia, roczna cena za 1000 metrów sześciennych wyniosła w ubiegłym roku aż 420 dolarów.

Z danych opublikowanych przez agencję Interfax wynika, że to nie ostatnie słowo rosyjskiego koncernu Gazprom. Dziennik "Wiedomosti" sugeruje, że ceny na błękitne paliwo zależą od wzajemnych kontaktów kontrahentów z Gazpromem.

- Kto poszedł do sądu, a nie próbował negocjować, ten płaci drożej - sugerują rosyjscy dziennikarze. W ich ocenie ceny na rosyjski gaz spadają tam, gdzie Gazprom ma coś do ugrania. Wskazują między innymi na kraje basenu Morza Czarnego przez których wody terytorialne Rosja chce poprowadzić Gazociąg Południowy.

Ceny rosną, jeśli takie kraje jak Polska czy Niemcy skarżą się na zawyżone stawki w międzynarodowym sądzie arbitrażowym. Rosyjscy dziennikarze wielokrotnie kpili, nazywając koncern Gazprom "zbrojnym ramieniem Ministerstwa Spraw Zagranicznych". W ich opinii, ceny dostaw surowców energetycznych są dla rosyjskiej dyplomacji ostatnim argumentem w negocjacjach politycznych.

Niedawno w podobnym tonie o rosyjskim monopoliście wypowiedział się unijny komisarz do spraw energii Guenther Oettinger. Nazwał on Gazprom "Czerwoną Armią Putina".

IAR/PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Rosji | Gazprom | PGNiG | gaz | Polskie | Waldemar Pawlak
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »