Polska strefa w Iraku
Krystalizują się granice polskiej strefy stabilizacyjnej w Iraku ze stolicą w starożytnym Babilonie, ale przede wszystkim z dwoma świętymi miastami muzułmanów An-Nadżaf i Karbalą.
Strefa górno południowa, jak się ją określa, jest większa niż pierwotnie prognozowano, ale - zgodnie z prognozami - więcej w niej meczetów niż pól naftowych. Coś się jednak znajduje. Pokłady ropy na terenach administrowanych przez Polaków są na tyle istotne, że były i są przedmiotem zainteresowania wielkich koncernów naftowych.
Złoża Buzurgan i Halfaja były eksploatowane przez australijski koncern BHP i chiński CNPC, najciekawsza historia jest jednak związana z największym i najbardziej znanym złożem, o swojsko brzmiącej nazwie, Kurna. Złożem, przed upadkiem reżimu Saddama, gospodarował rosyjski potentat Łukoil. Rosjanie domagają się respektowania zawartych jeszcze przez dyktatora umów, Amerykanie twardo mówią: nie. Szanse na porozumienie są niewielkie i wtedy na scenę wkroczą Polscy administratorzy, na których spadnie rozwiązanie problemu.W tej sytuacji bardziej zrozumiała staje niespodziewana kontrofensywa Łukoila w sprawie udziału w prywatyzacji Rafinerii Gdańskiej. Wiadomo, że koncern paliwowy bez dostępu do pól naftowych, to żaden koncern. Zdaje sobie z tego sprawę również PKN Orlen. Wraz z naszym uczestnictwem w operacji "Iracka wolność" szansa eksploatacji pól pojawiła się, teraz staje się coraz bardziej realna. Płocki koncern został uznany przez ONZ za narodowego importera ropy z Iraku i będzie mógł eksportować tamtejszą ropę w ramach programu "Ropa za żywność". Staje się więc dla Łukoila coraz bardziej nie wygodnym konkurentem.
Mamy nadzieję, że wkrótce będziemy mieć możliwość oficjalnego zwrócenia się z ofertą udziału w prywatyzacji Rafinerii Gdańskiej - powiedział kilka dni temu agencji ISB Nikołaj Iwczikow, dyrektor wykonawczy Łukoil Polska. W nadziei tej utwierdza go zapewne postawa Nafty Polskiej, której szef, Maciej Gierej zdaje się robić wszystko by nie dopuścić do przejęcia RG przez PKN Orlen. W ubiegłym tygodniu pojawiły się na rynku spekulacje (przecieki kontrolowane), że przetarg prywatyzacyjny na gdańską spółkę zostanie zerwany, a w nowym procesie weźmie udział... Łukoil. Dementi Nafty Polskiej i ministra skarbu były mało przekonujące.
Zastanawiające jest milczenie, jakie w tej, i nie tylko w tej sprawie, zachowuje sam Orlen. Okazuje się jednak, że i ono ma swoje wytłumaczenie. Otóż Nafta Polska, w piśmie skierowanym do prezesa Orlenu, "kierując się troską o powodzenie prywatyzacji Rafinerii Gdańskiej zwraca uprzejmie uwagę, że na obecnym etapie (...) nie jest wskazane komentowanie i nagłaśnianie tych kwestii na łamach prasy i w innych mediach". I sprawa załatwiona. Zainteresowany musi milczeć, ale prezes Gierej, Nafta Polska, no i sam Łukoil nie muszą. Nic nie muszą, poza dbaniem o kasę, wielką kasę.