Polski gigant dogadał się z Rosjanami?
16 procent udziałów w firmie Česka Rafinérska (największa rafineria w tym kraju), w której większościowy pakiet akcji ma poprzez spółkę Unipetrol polski PKN Orlen, miało trafić z Shella za zgodą Orlenu do rosyjskiego Łukoila. W Czechach panika... - pisze o tym dzisiaj dziennik "Hospodarske Noviny".
Były prezes Orlenu Igor Chalupec zapytany przez dziennikarza "HN" czy papiery sprzedawał PKN odpowiedział, że jest to nieprawdopodobne. Spółka co prawda miała stratę za ub. rok w wysokości 660 mln zł, lecz nie została zmuszona do wyzbywania się aktywów. Orlenowi, według Chalupca, kiepski wynik w tym roku już nie grozi bowiem nie musi aż tak drastycznie przeceniać swoich zapasów ropy. W tym roku, wedle brokera Millennium, nasz gigant naftowy mieć będzie 650 mln zł zarobku.
W podobnym tonie wypowiada się specjalista od rynku paliw Andrzej Szczęśniak. Nie wierzy, że Orlen sprzedał walory spółki Česka Rafinérska. O wiele bardziej prawdopodobna jest teraz sprzedaż akcji Polkomtela lub przedsiębiorstw chemicznych (Anwil) niż firm strategicznych. Od sześciu lat Orlen chce wyjść z branży telekomunikacyjnej.
O przejściu akcji w ręce Łukoilu (spółka Wagita Alekpierowa) informowała w ub. tygodniu "Rzeczpospolita". Zarówno PKN jak Łukoil nazwały to jednak "czystymi spekulacjami". Czesi domniemują, że Orlen pozbył się części akcji w Czechach za spokój ze strony Rosjan w rafinerii Możejki (po przejęciu zakładu przez Polaków odcięto rurociąg z surowcem idący ze strony rosyjskiej, surowiec wozi się drogą morską).
Czesi zażądali od Orlenu wyjaśnień. Oni też boją się o swoją energetyczną niezależność.
Krzysztof Mrówka, INTERIA.PL
