Polskie Linie Kolejowe emitują za 300 mln zł
PKP PLK w połowie roku zamierza wyemitować pierwszą emisję obligacji wartości 300 mln zł. Te środki mają stanowić własny wkład na inwestycje.
Polskie Linie Kolejowe (PLK), spółka z grupy PKP, przygotowuje pierwszą transzę emisji obligacji wartości 300 mln zł. Ma do niej dojść jeszcze w pierwszym półroczu.
- Mamy gwarancje rządu na emisję do 600 mln zł w latach 2004-2005. W tym roku przeprowadzimy pierwszą transzę, a kolejną - za rok - mówi Tadeusz Augustowski, prezes PKP PLK.
Słabe punkty
Uzyskane środki mają stanowić własny wkład do sfinansowania tegorocznych inwestycji. PLK zamierza przeznaczyć na modernizację infrastruktury ponad 1,3 mld zł.
- 600 mln zł pochodzić będzie z unijnych funduszy pomocowych, ale ponad połowa to pieniądze zebrane w kraju: kredyty, środki z obligacji, dotacja - wylicza prezes Augustowski.
Pieniądze idą na remonty linii i węzłów kolejowych.
- Tylko na likwidację ograniczeń, które nawet na szybkich trasach uniemożliwiają pełne rozwinięcie prędkości, potrzeba 300 mln zł. Mamy zaledwie około 1000 km tras, które pozwalają na rozwinięcie prędkości 140 km/h i większej. Już od kilku lat intensywnie inwestujemy w skrócenie czasu przejazdu, zwiększyć przepustowość i dostosować krajową sieć do wymogów UE - zapewnia szef PLK.
Możliwości finansowe
W 2003 r. spółka wydała na modernizację 853 mln zł. Była to kwota dwukrotnie przekraczająca inwestycje z 2002 r.
- 190 mln zł dostaliśmy z budżetu, 382 mln zł z kredytów i funduszy unijnych, a aż 279 mln zł wyłożyliśmy z własnej kieszeni - mówi Tadeusz Augustowski.
Możliwości kapitałowe spółki ograniczają kłopoty finansowe PKP Przewozy Regionalne, która zalega z 1,2 mld zł płatności za dostęp do infrastruktury. 2003 r. PLK zamknęła stratą 208 mln zł.
- Będziemy musieli utworzyć rezerwy na należności, ale liczę, że nie większe niż 150 mln zł. W porównaniu z poprzednim rokiem i tak jest nieźle. W 2002 r. strata przekroczyła 890 mln zł - tłumaczy Tadeusz Augustowski.
Spółka potrzebuje tzw. kredytu rewolwingowego, który pozwoli jej utrzymywać ciągłość finansowania inwestycji.
- Rzecz w tym, że środki z UE wracają dopiero po czterech miesiącach od złożenia faktur. Potrzebujemy kredytu właśnie na ten okres - wyjaśnia prezes PLK.