Popiół z Etny osłabia biznes i turystykę. Sycylia chce stanu nadzwyczajnego
Nadzwyczajna sytuacja na Sycylii. Popiół z Etny zasypał położone pod wulkanem osiedla i miasteczka. Władze wyspy domagają się od Rzymu ogłoszenia stanu kryzysowego i nadzwyczajnego i również pomocy finansowej, którą oszacowano na prawie 40 mln euro. Od 4 lipca do 15 sierpnia Etna pięciokrotnie wyrzucała lawę i popioły.
"Konieczne są pilne i nadzwyczajne działania w celu usunięcia popiołu z gleb i dachów, ochrony działalności gospodarczej i zdrowia obywateli" - apelują władze Sycylii. Administracja w porozumieniu z firmami świadczącymi usługi odbioru odpadów uruchomiła plan usuwania pyłu wulkanicznego zebranego z przestrzeni prywatnych. Powstało też sześć mobilnych punktów, do których będzie można wywozić pyły z Etny. A w każdą środę prowadzona będzie zbiórka na terenie większych miast. Wyznaczono też miejsca, do których mieszkańcy Sycylii mogą oddawać zebrany popiół wulkaniczny.
Władze regionalne obiecały wygospodarować kolejne środki na zaradzenie tej nadzwyczajnej sytuacji. Oszacowano, że zebranie popiołu z przestrzeni publicznej kosztować będzie co najmniej 7,5 mln euro. O wiele więcej - około 30 mln euro - trzeba będzie wydać na naprawy dachów budynków użyteczności publicznej i systemów odprowadzania wody. "Do tego należy dodać bezpośrednie i pośrednie szkody w działalności gospodarczej, liczone w setkach milionów euro" - czytamy na portalu lasicilia.it.
W związku ze zniszczeniami administracja wyspy zwróciła się do centralnego rządu o pomoc. Chce aby Departament Narodowej Ochrony Ludności ogłosił stan kryzysowy i nadzwyczajny. Gubernator Sycylii, Renato Schifani, zwrócił się też o ogłoszenie "stanu mobilizacji krajowych służb ochrony ludności". Pozwoliłoby to na uzyskanie dodatkowych pieniędzy i odblokowanie wszelkich możliwych inicjatyw na rzecz pomocy Sycylii i jej mieszkańcom. Najważniejsze, zdaniem administracji, są te dotyczące bezpieczeństwa obywateli i pomocy poszkodowanym firmom, m.in. rolnikom.
Odmowa udzielenia pomocy przez centralny rząd będzie oznaczać - ostrzegają lokalne władze - zawieszenie działalności gospodarczej wielu firm. Rejonom najbardziej dotkniętych skutkami wybuchu Etny grozi też blokada dróg i systemu kanalizacyjnego. "Prosimy Rzym o interwencję, ponieważ przy funduszach regionalnych i środkach, którymi dysponują gminy sycylijskie, usunięcie materiału wulkanicznego zajęłoby ponad miesiąc" - czytamy w dokumencie przesłanym przez administrację Palermo.
Rzym ostrzega jednak, że ogłoszenie stanu wyjątkowego mogłoby źle wpłynąć na wizerunek wyspy podczas trwającego sezonu turystycznego. Przypomniał, że co roku wyspę odwiedza około 15 mln osób, a sektor turystyczny jest najważniejszym działem tamtejszej gospodarki. Udział turystyki w PKB Sycylii stanowi 13 proc.
Tymczasem w tym roku liczba przyjezdnych będzie prawdopodobnie niższa niż zwykle. Przyczyną jest trwająca na Sycylii susza. Najbardziej odczuwają ją mieszkańcy południa wyspy. Od miesięcy zabroniono tam napełniania basenów i podlewania ogrodów. Zakręcono też fontanny. Podczas - jak to określono - "najgorszego kryzysu hydrologicznego ostatnich lat" działalność musiały zawiesić niektóre hotele i pensjonaty, bo woda w kranach płynie tylko raz na kilka dni.