Potrzeba solidarności europejskiej

Rozmowa z prof. Tadeuszem Iwińskim, Sekretarzem Stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, na temat spotkania władz Unii Europejskiej z szefami państw i rządów krajów kandydackich w Kopenhadze 28 października br.

Rozmowa z prof. Tadeuszem Iwińskim, Sekretarzem Stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, na temat spotkania władz Unii Europejskiej z szefami państw i rządów krajów kandydackich w Kopenhadze 28 października br.

- Jaki jest charakter poniedziałkowego spotkania w Kopenhadze?

- Spotkanie to jest organizowane z inicjatywy Andersa Fogha Rasmussena, premiera Danii, kraju sprawującego przewodnictwo w Unii Europejskiej. Jest jedyne w swoim rodzaju z dwóch względów. Po pierwsze, przedstawiona na nim zostanie informacja na temat szczytu "15-tki", który zakończy się w sobotę w Brukseli. Informacje te przekażą, oprócz premiera Danii, przewodniczący Komisji Europejskiej Romano Prodi, Wysoki Przedstawiciel Unii Javier Solana oraz Komisarz Günter Verheugen.

Reklama

Po drugie, na spotkanie zostali zaproszeni szefowie państw i rządów trzynastu krajów kandydackich, a więc nie tylko "10-tki", która prawdopodobnie wejdzie 1 stycznia 2004 r. do Unii, ale również Bułgarii, Rumunii, a nawet Turcji, która nie rozpoczęła jeszcze negocjacji.

Spotkanie w Kopenhadze ma charakter informacyjny, a nie negocjacyjny. Będzie jednak precyzować ścieżkę dochodzenia do ostatecznych decyzji integracyjnych, które podjęte zostaną także w Kopenhadze 12 i 13 grudnia br. na szczycie Unii Europejskiej już wspólnie z krajami kandydackimi.

- Co powiedzą krajom kandydackim władze Unii Europejskiej w Kopenhadze?

- Rozmawiamy w piątek w południe (25 bm.), a więc dokładnie nie można tego przewidzieć. Atmosfera jest wyraźnie lepsza niż można było oczekiwać kilka czy kilkanaście dni temu. Są trzy elementy, które wpływają korzystnie na tę atmosferę. Pierwszy to wynik referendum w Irlandii, który usunął ostatnią przeszkodę prawną na drodze rozszerzenia Unii. Drugi - wyjaśnienie sytuacji w Holandii. Trzeci - wstępne porozumienie w ostatni czwartek między przywódcami dwóch państw, które są motorami integracji: kanclerzem Niemiec Gerhardem Schröderem i prezydentem Francji Jacquesem Chirakiem, dotyczące warunków finansowania unijnej polityki rolnej, które zdaje się usuwać ostatnią przeszkodę gospodarczą. Oczywiście, porozumienie francusko-niemieckie wymaga zaakceptowania przez pozostałe trzynaście krajów, w tym m.in. szczególnie zainteresowaną kwestiami rolnictwa Hiszpanię. Porozumienie to przede wszystkim polega prawdopodobnie na tym, że jest zgoda na dopłaty bezpośrednie dla rolników. Dotąd takiej zgody nie było. Jest to ważny krok naprzód. Ponadto, od roku 2007, czyli od momentu, kiedy będzie obowiązywał nowy budżet Unii, wydatki na rolnictwo, które obecnie wynoszą około 40 mld euro rocznie, będą zachowane na tym samym poziomie, z uwzględnieniem jedynie inflacji.

Polska - o czym mówił premier Leszek Miller na spotkaniu z ambasadorami państw Unii Europejskiej w ostatnią środę w Warszawie - oczekuje dotrzymania przewidzianego harmonogramu negocjacji i terminów rozszerzenia UE. Wierzymy, że w rezultacie ostatniego spotkania w Brukseli, a także wymiany poglądów w poniedziałek w Kopenhadze, kraje członkowskie ostatecznie na początku listopada przedstawią swoje stanowisko wyjściowe do negocjacji na temat finansowania rozszerzenia. Rozpocznie się wtedy maraton negocjacyjny, który powinien zakończyć się 12 - 13 grudnia tego roku w Kopenhadze. I to utoruje drogę do podpisania traktatu w czasie prezydencji greckiej, miejmy nadzieję w marcu przyszłego roku w Atenach. Potem będą kolejne kroki: ratyfikacja tego traktatu w czternastu parlamentach, ponowne referendum w Irlandii, referendum w Polsce i, jak wszystko dobrze pójdzie, od 1 stycznia 2004 r. będziemy razem w Unii Europejskiej.

Tematem negocjacji będą m.in. kwestie: możliwości podniesienia pułapu z 25 procent, jeśli chodzi o dopłaty bezpośrednie w pierwszym roku; możliwości skrócenia okresu 10 lat dochodzenia do pełnego poziomu dopłat w nowych państwach członkowskich; zgody na przesunięcie, chociaż częściowo, środków z filaru II do filaru I (w tym tych przewidzianych na rozwój obszarów wiejskich na dopłaty bezpośrednie) i zgody na przekazanie wewnętrznych środków budżetowych na te dopłaty.

Premier Leszek Miller uważa - i ten punkt widzenia podzielany jest przez szefów rządów krajów kandydackich - że w tej ostatniej fazie kraje te powinny się ze sobą szczególnie ściśle konsultować. Dodatkową możliwością takich konsultacji będzie szczyt socjalistów europejskich, który odbędzie się w Warszawie w połowie listopada br. Będą w nim uczestniczyli wysocy przedstawiciele socjaldemokracji, parlamentarzyści i przedstawiciele rządów zarówno państw członkowskich Unii, jak i krajów kandydackich.

- Jakie Pan Minister widzi jeszcze zagrożenia, które mogłyby opóźnić wejście Polski do Unii Europejskiej?

- Mam nadzieję, że główne zagrożenia zostały usunięte. Polska, podczas pierwszego roku funkcjonowania rządu Premiera Leszka Millera, bardzo przyśpieszyła negocjacje, również proces dostosowania prawa. Mamy jeszcze kilkadziesiąt ustaw do przyjęcia, także kilkaset rozporządzeń, ale się z tego wywiążemy. Najważniejsze jest to, żeby w tej ostatniej fazie negocjacji była wykazywana solidarność europejska, co oznacza, aby dyskusja o pieniądzach nie przesłoniła nam tego, co jest najistotniejsze - wizji zjednoczenia Europy. Rozszerzenie Unii Europejskiej to historyczna decyzja, która jest szansą dla całej Europy i która będzie miała wpływ na całe pokolenia, a może i stulecia.

Zacytuję powiedzenie Winstona Churchilla, że politycy myślą o najbliższych wyborach, a mężowie stanu - o najbliższym pokoleniu. W tym przypadku szefowie rządów też myślą o najbliższych wyborach, ale chodzi o kompromis, o myślenie o jednym i drugim. Unia Europejska przecież nie jest organizacją buchalterów czy księgowych. Mogą pojawić się pewne kłopoty związane z kwestią Cypru (na początku listopada są wybory w Turcji), ale nie sądzę, żeby to była kwestia groźna dla rozszerzenia. Myślę, że najbliższe wybory w Austrii (24 listopada) mogą doprowadzić do ukształtowania się rządzącej większości, która będzie jeszcze bardziej przychylna dla rozszerzeniu niż obecnie sprawująca władzę koalicja.

Rozmawiał Jan Jakub Prawdzic - Gałęski - Centrum Informacyjne Rządu

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »