Premier Hiszpanii obiecuje podwyżkę w administracji publicznej
Nie tylko po Polsce jeżdżą swoiste "Szydłobusy" czy "Dudabusy" i wyskakują z nich politycy sypiący obietnicami jak z rękawa. W Hiszpanii sytuacja jest identyczna - do wyborów zostaje tylko pięć miesięcy, a u rządowej klamki wisi masowa hiszpańska klientela...
Premier Hiszpanii Mariano Rajoy, przedstawiając w piątek zarys budżetu na 2016 rok, obiecał 1-procentową podwyżkę płac dla 2,5 mln pracowników administracji publicznej. Obietnicę pierwszej od pięciu lat podwyżki Rajoy złożył na niespełna pięć miesięcy przed wyborami.
Szef centroprawicowego rządu podkreślił, że korzystając z poprawy koniunktury gospodarczej w kraju pragnie w ten sposób wynagrodzić ofiary, jakie ponieśli w latach kryzysu pracownicy administracji. Rajoy wyraził uznanie dla wysiłków, jakie podejmowali w celu ograniczenia wydatków publicznych.
W drugim kwartale bieżącego roku wzrost gospodarczy w Hiszpanii utrzymywał się na poziomie 1 proc. - Kończy się najtrudniejszy etap dla wszystkich Hiszpanów i otwiera się nowy okres umiarkowanego wzrostu oraz intensywnego tworzenia miejsc pracy - zapewnił premier. Zapowiedział, że "w ciągu paru lat" Hiszpania zdoła zrównoważyć gospodarkę, a deficyt w 2016 roku wyniesie 2,8 proc. PKB.
Bezrobocie w Hiszpanii utrzymuje się na poziomie 22,4 proc. Spośród krajów UE jedynie w Grecji jest ono większe.
Premier Rajoy powstrzymał się od rozważań na temat wyborów powszechnych w Hiszpanii, które odbędą się w grudniu. Według sondaży, żadna partia nie uzyska tym razem absolutnej większości, jaką miała jego Partia Ludowa (PP) przez ostatnie cztery lata rządów. Rajoy nie wypowiadał się też na temat ewentualnych przyszłych sojuszów PP.