Prezes NBP: Długa droga do podwyżek stóp procentowych

Wzrost inflacji będzie przejściowy, wywołany czynnikami podażowymi, niezależnymi od NBP czy polityki monetarnej - mówił podczas piątkowej konferencji prasowej prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński. Jego zdaniem do końca kadencji obecnej Rady Polityki Pieniężnej stopy proc. pozostaną zapewne na tym samym niskim poziomie, a kurs złotego jest teraz w "strefie komfortu NBP".

Zdaniem szefa banku centralnego, przyspieszenie inflacji to przede wszystkim efekt wzrostu cen paliw i ropy naftowej na globalnym rynku. Do tego dochodzą kolejne czynniki zewnętrzne. Z jednej strony to podwyżki cen energii, co jest konsekwencją prowadzonej przez Unię Europejska polityki klimatycznej (i unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji).

- Opłaty za emisje dwutlenku węgla uderzają najsilniej w nas i to nie jest związane z polityką pieniężną NBP. Nie mamy na to żadnego wpływu - skomentował Glapiński.

Reklama

Z drugiej strony nie bez znaczenia jest wzrost cen wywozu śmieci. Ale także rosnące koszty w firmach, m.in. transportu, czy te bezpośrednio związane z przeciwdziałaniem pandemii, czyli m.in. na zakup maseczek, płynów do dezynfekcji i podobnych.

- To są szoki podażowe, niezależne od polityki pieniężnej - podkreślił raz jeszcze Glapiński. Przyznał także, że z punktu widzenia NBP w Polsce nie ma nadmiernego popytu, utrzymuje się wręcz duża ujemna luka popytowa.

Glapiński zauważył na wczorajszej konferencji, że NBP nie bagatelizuje inflacji. Zwrócił jednak uwagę, że chociaż w tym roku - przejściowo może ona wzrosnąć ponad dopuszczalny zakres, w przyszłym - znajdzie się w "paśmie podstawowym, blisko celu inflacyjnego".

- Inflacja może się znajdować przejściowo powyżej lub poniżej celu, ze względu na szoki makroekonomiczne. To się mieści w założeniach polityki pieniężnej. Nasz cel inflacyjny ma charakter średniookresowy i wszystko wskazuje na to, że w 2022 r. znajdziemy się dokładnie w miejscu, gdzie chcemy się zgodnie z założeniami znaleźć - zauważył prezes NBP. 

Podkreślił także, że obserwowane przez bank centralny długookresowe oczekiwania inflacyjne są zakorzenione w celu NBP (2,5 proc. +/- 1 pkt proc.). Gdyby jednak pojawiło się ryzyko nadmiernego wzrostu inflacji ze względu na prowadzoną politykę monetarną - bank centralny będzie reagować.

- Zdecydowanie i szybko - zapowiedział Glapiński.

Inflacja jednak w górę

Z marcowej projekcji NBP wynika, że inflacja nie będzie nadmiernie rosnąć. W 2020 r. średniorocznie wyniosła ona do 3,4 proc.; w 2021 r. będzie to 3,1 proc., a w 2022 - 2,8 proc.

Zaskoczeniem był jednak ostatni wstępny odczyt inflacji za marzec, który podał GUS. Wzrosła ona do 3,2 proc. rok do roku, czyli wyżej niż oczekiwania ekonomistów (2,9 proc. r/r) i znacząco ponad poziom z lutego (2,4 proc. r/r). Pytany o to Glapiński przyznał, że krótkoterminowo inflacja może wzrosnąć ponad przyjętą górną granicę odchyleń od celu RPP.

- Spodziewamy się, że roczny wskaźnik inflacji (CPI) w kolejnych miesiącach wzrośnie przez efekt bazy, ale nie tylko. Ewentualne przejście inflacji powyżej górnej granicy odchylenia od celu NBP (3,5 proc. - red.) jest być może częściowo możliwe. Dopuszczamy to w tej chwili - mówił Glapiński. Dodał jednak, że w 2022 r. inflacja znajdzie się już w okolicy 2,5 proc.

Tym samym, chociaż NBP widzi potencjał dla wzrostu inflacji w krótkim terminie poza górne odchylenie od celu, w średnim terminie - takiego zagrożenia zdaniem banku centralnego już nie ma. - Wszystko wskazuje na to, jeżeli nic się nie zmieni na świecie, w przyszłym roku znajdziemy się dokładnie w tym miejscu, gdzie chcemy zgodnie z złożeniami się znaleźć - uspokajał Glapiński.

Skoro NBP nie widzi ryzyka trwałego wzrostu inflacji - nie będzie się też śpieszyć ze zmianą polityki pieniężnej.

Perspektywa dla ponoszenia stóp procentowych jest wciąż bardzo odległa. Glapiński podkreślił jednak, że "moment ten nie zostanie przegapiony". - Zapewniam, że obecne kierownictwo NBP i RPP nie dopuści do tego, że przegapi moment, kiedy trzeba będzie zacieśniać politykę pieniężną, ale to jest tak odległa perspektywa, że to jest strata czasu, żeby dyskutować na ten temat - powiedział szef banku centralnego.

Przełomowy 2022 rok?

Kiedy stopy mogłyby pójść w górę? - Muszą znowu ruszyć inwestycje, rynek pracy musi pozostać mocny, trwale musi się ożywić konsumpcja - wtedy będziemy mogli zrezygnować z wydłużania okresu bardzo niskich stóp procentowych, nie bojąc się, że zakłócimy rytm wzrostu gospodarczego. W tej chwili, to jest stanowczo zbyt wcześnie, żeby w ogóle dyskutować na ten temat, żeby rozważać w ogóle jakiekolwiek zacieśnienie polityki pieniężnej. To byłoby absurdalne, popełnilibyśmy ogromny błąd - zadeklarował Glapiński.

Przypomniał też, że - jego zdaniem, co już wielokrotnie powtarzał - do końca tej kadencji RPP stopy pozostaną na niezmienionym poziomie, a podnoszenie stóp procentowych teraz - wyhamowałoby odbudowę gospodarki po pandemii.

Glapiński ocenił także, że w połowie roku polska gospodarka powinna wejść na ścieżkę wzrostu. - Zakładamy, że będzie realizować się scenariusz optymistyczny, pandemia będzie się poddawać, będziemy ją przezwyciężać, w lecie dojdziemy do normalności, koniunktura będzie się poprawiać i wejdziemy na tory wzrostu gospodarczego, i zobaczymy co będzie dalej. Gdyby było przeciwnie, to i poluzowanie polityki byłoby możliwe, ale teraz nie ma co o tym mówić - ocenił prezes NBP.

W sytuacji dalszego pogorszenia nastrojów i perspektyw gospodarczych ze względu na trwającą trzecią falę pandemii, NBP dopuszcza wciąż jeszcze obniżkę stóp proc.

- Odeszliśmy od retoryki sygnalizowania możliwości obniżki, ale ona nadal istnieje, ale jesteśmy bardzo, bardzo daleko od takiej sytuacji. Tak samo bardzo, bardzo daleko, jeszcze dalej jesteśmy od retoryki o podwyższaniu stóp, zacieśnianiu polityki pieniężnej. Sytuacja jest trudna do przewidzenia. Co do możliwości dalszego łagodzenia polityki pieniężnej. Nie mówimy o niej w tej chwili, ale zachowujemy taką gotowość. Wszystko zależy od koniunktury. Po prostu już nie zakładamy, że ta koniunktura sią dramatycznie załamie, że pandemia się gwałtownie rozwinie  - powiedział prezes NBP. Przyznał także, że dopiero dane makrogospodarcze za marzec, pozwolą na lepszą ocenę skutków obecnego zamrożenia.

- Dane o wysokiej częstotliwości pokazują, że wpływ sytuacji epidemicznej na gospodarkę jest dzisiaj istotnie mniejszy niż wcześniej. To dotyczy wszystkich krajów. Gospodarki wszystkich państw przyzwyczaiły się trochę do tych warunków pandemicznych i słabiej reagują na kolejne fale pandemii - podkreślił.

Jednocześnie dodał, że "przegrzanie gospodarki jest czymś, co nie jest dyskutowane nawet na korytarzach". - Jesteśmy cholernie daleko od bycia OK - oceniał, parafrazując wypowiedź z filmu "Pulp Fiction" Glapiński. - Trzeba zrobić wszystko, żeby gospodarka ruszała, rozwijała się, żeby wzrost był trwały - dodał.

Kurs złotego już nie szkodzi

Z komunikatu po ostatnim posiedzeniu RPP zniknęło zdanie o braku "wyraźnego i trwałego dostosowania kursu złotego do globalnego wstrząsu wywołanego pandemią oraz poluzowania polityki pieniężnej NBP". Prezes banku centralnego pytany o ostatnie osłabienie krajowej waluty (za euro trzeba było chwilowo płacić nawet ponad 4,65 zł), powiedział, że "słabszy złoty nie jest powodem do zmartwień - wspiera odbudowę aktywności gospodarczej po ubiegłorocznym załamaniu".

- Obserwujmy sytuację. Wzmacnianie się kursu spokojne, łagodne, systematyczne, do przewidzenia też nie jest niczym dramatycznym. Ale kurs jest istotny dla tempa ożywienia - wyjaśnił.

Obecna sytuacja na złotym - to jest - jak przyznał Glapiński używając sformułowania jednej z dziennikarek biorących udział w konferencji: "strefa komfortu dla NBP czy RPP". - To jest zgrabne określenie, które odzwierciedla nasz punkt widzenia. Ale zachowujemy prawo do interwencji zawsze wtedy, gdy uznamy to za konieczne - powiedział Glapiński. Podkreślił także, że NBP nie dąży i nie dążył nigdy do określonego kursu, określonego przedziału kursu.

- Natomiast każda nagła, dynamiczna zmiana jest niepożądana. Rujnuje spokój gospodarczy, rujnuje planowanie działań gospodarczych i w szczególności dotyka eksportu - wyjaśnił.

Nie czekaj do ostatniej chwili, pobierz za darmo program PIT 2020 lub rozlicz się online już teraz!

Bartosz Bednarz

EUR/PLN

4,3377 -0,0055 -0,13% akt.: 22.11.2024, 22:58
  • Kurs kupna 4,3356
  • Kurs sprzedaży 4,3398
  • Max 4,3481
  • Min 4,3337
  • Kurs średni 4,3377
  • Kurs odniesienia 4,3432
Zobacz również: USD/GBP SEK/PLN NZD/PLN
INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »