Prezydent nie wybiera rządu
Prawo pozwala prezydentowi desygnować premiera, ale nie ministrów. Osoba desygnowana na premiera powinna mieć szansę uzyskania poparcia Sejmu. Głowa państwa może konsultować kandydatury ministrów, ale decyzję podejmuje premier.
O tym, kto się znajdzie w składzie Rady Ministrów, decyduje desygnowany przez prezydenta premier, a nie głowa państwa. Nie oznacza to jednak, że premierem musi być właśnie lider zwycięskiego w wyborach ugrupowania. Prezydent może na przykład desygnować na to stanowisko osobę, z którą będzie mógł konsultować kandydatury na szefów poszczególnych resortów. Jednak taki krok może oznaczać, że Sejm nie poprze takiego premiera.
Jak na razie prezydent Lech Kaczyński sprzeciwia się, aby w nowym rządzie ministrem obrony narodowej został Radosław Sikorski, jeden z byłych szefów tego resortu. Lech Kaczyński zaznacza, że ma wiedzę, która przekreśla jego kandydaturę na to stanowisko. Zapowiada, że podzieli się nią z Donaldem Tuskiem, liderem Platformy Obywatelskiej, który jest potencjalnym kandydatem na szefa nowego rządu.
Zadanie prezydenta
Zgodnie z konstytucją prezydent desygnuje premiera, czyli wskazuje osobę odpowiedzialną za stworzenie nowego rządu. Jednak przepisy ustawy zasadniczej nie wskazują, że tą osobą ma być lider zwycięskiego w wyborach ugrupowania politycznego. Teoretycznie prezydent może na stanowisko premiera desygnować dowolną osobę.
Dotychczas było jednak tak, że głowa państwa, kierując się zasadą współdziałania władz, wskazywała na premiera kandydata, którego chciała zwycięska w wyborach partia.
- Prezydent powinien działać w taki sposób, by większość sejmowa mogła doprowadzić do uformowania rządu. Głowa państwa desygnuje premiera. Premier proponuje natomiast skład rządu i wtedy prezydent powołuje premiera i pozostałych członków Rady Ministrów - mówi dr Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego.
Wyjaśnia, że prezydent może desygnować dowolną osobę, ale powinien postępować racjonalnie.
- Powinien desygnować na stanowisko premiera osobę, która ma realne szanse uzyskać wotum zaufania w Sejmie - podkreśla dr Ryszard Piotrowski.
Premier decyduje o ministrach
Profesor Marek Chmaj z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego zaznacza, że premier sam ustala skład rządu i występuje do prezydenta o powołanie danego składu Rady Ministrów. Dodaje, że prezydent musi ten wybór zatwierdzić.
- Wpływ prezydenta na powoływanie ministrów nie wchodzi w rachubę - zaznacza prof. Piotr Winczorek, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego.
Wyjaśnia, że zanim uchwalono konstytucję w 1997 roku, prezydent mógł zgodnie z prawem konsultować z premierem np. stanowisko ministra spraw zagranicznych.
- Teraz jednak konstytucja nie mówi ani słowa o tego typu operacjach. Wskazanie wszystkich ministrów należy tylko do desygnowanego prezesa Rady Ministrów - podkreśla profesor.
Konsultacje jednak możliwe
Ryszard Piotrowski przyznaje, że wpływ prezydenta na obsadę ministerstw może być jednak pozaformalny, jeżeli np. desygnowany premier chce zasięgnąć rady prezydenta. Może być też tak, że to głowa państwa będzie chciała podzielić się swoją wiedzą na temat pewnych osób z premierem.
- Jest to jak najbardziej możliwe. To są już jednak kwestie pozaprawne. Jeżeli prezydent ma jakąś wiedzę na temat potencjalnego kandydata na szefa danego resortu, to zwrócenie się z tym do desygnowanego premiera byłoby bardzo racjonalne - mówi konstytucjonalista.
Zaznacza, że powinno to dotyczyć istotnych kwestii, a nie subiektywnych odczuć lub sympatii prezydenta odnośnie do danego kandydata.
Premiera nie popiera Sejm
Może dojść do sytuacji, że powołany przez prezydenta premier i jego rząd nie uzyskają wotum zaufania w Sejmie. Wówczas to posłowie wybierają premiera, który na nowo tworzy rząd.
- Konstytucja określa, że Prezydent Rzeczypospolitej powołuje tak wybraną Radę Ministrów i odbiera przysięgę od jej członków - zaznacza dr Ryszard Piotrowski.
Na wybranie przez Sejm nowego premiera i przedstawienie kolejnego składu Rady Ministrów jest wówczas tylko 14 dni od momentu, w którym nie udzielono wotum pierwszemu kandydatowi na premiera. Jeżeli w ciągu tych dwóch tygodni nie uda się Sejmowi wskazać konkretnej osoby, to prezydent będzie sam wybierał premiera.
- Wówczas taki rząd musi uzyskać zwykłą większość w Sejmie, a nie bezwzględną większość, jak to ma miejsce przy pierwszym głosowaniu nad wotum zaufania - zaznacza dr Piotrowski.
Jeżeli i tym razem Sejm nie poprze kandydata, to prezydent skraca kadencję parlamentu i zarządza nowe wybory.
Powstanie rządu wymaga czasu
Rząd powinien powstać jak najszybciej. Dlatego w konstytucji określono, ile ma trwać każdy etap powoływania Rady Ministrów. Najpóźniej 15 dnia od wyborów musi się odbyć posiedzenie Sejmu, które zwołuje prezydent. Na pierwszym posiedzeniu Wysokiej Izby dotychczas funkcjonujący premier podaje do dymisji cały swój gabinet. Od momentu dymisji Rady Ministrów prezydent ma dwa tygodnie na powołanie nowego premiera i składu Rady Ministrów.
W ciągu 14 dni od zaprzysiężenia nowego rządu premier przedstawia w Sejmie swój program działania z wnioskiem o udzielenie mu wotum zaufania. Jeżeli Sejm bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów poprze premiera, to tworzenie rządu jest zakończone.
OPINIA
HUBERT IZDEBSKI
konstytucjonalista, Uniwersytet Warszawski
Jeżeli zdarzyłoby się tak, że prezydent desygnowałby na premiera inną osobę niż ta, którą wskazało zwycięskie w wyborach ugrupowanie, to wówczas jest duże prawdopodobieństwo, że nie uzyska on wotum zaufania. Wówczas o tym, kto zostanie premierem, zadecyduje Sejm. Jeżeli posłowie wybiorą już konkretną osobę na to stanowisko, to prezydent musi mianować takiego premiera i jego rząd.
Gdyby jednak Sejm nie zdołał się porozumieć, to wówczas inicjatywa ponownie wraca do prezydenta. Wybiera premiera, który znów musi uzyskać większość w Sejmie. Tym razem jest to już jednak łatwiejsze, gdyż decyduje o tym zwykła sejmowa większość. Takie scenariusze są hipotetyczne. W naszej konstytucji kwestie powoływania rządu są opisane. Jednak w większości innych konstytucji przepisy nic nie mówią na temat takiej procedury. Poza konstytucją są dobre obyczaje, które odgrywają bardzo dużą rolę.
Łukasz Kuligowski