"Prezydent Poznania nie panuje nad inwestycjami". Jacek Jaśkowiak odpowiedział na zarzuty

- Prezydent nie panuje nad wielkimi miejskimi inwestycjami, których koszty potroiły się, nie liczy się ze zdaniem mieszkańców - wskazuje Maria Sokolnicka-Guzek ze Stowarzyszenia Plac Wolności skupiające przedsiębiorców i mieszkańców z centrum Poznania, gdzie od dłuższego czasu trwają remonty. - Mamy niewielki poślizg, do końca roku wszystko będzie gotowe - zapewnił w rozmowie z Interią Jacek Jaśkowiak.

Zdaniem Stowarzyszenia Plac Wolności remonty trwające od lat w centrum Poznania prowadzone są równocześnie na olbrzymim terenie, obejmując swoim zasięgiem większość najważniejszych ulic i placów w śródmieściu. Stowarzyszenie wskazuje, że ta sytuacja wpływa destrukcyjnie na wszystkie sfery życia w tym rejonie.

"Prezydent Jaśkowiak nie panuje nad wielkimi miejskimi inwestycjami, których koszty potroiły się, nie liczy się ze zdaniem mieszkańców. Do naszego Stowarzyszenia docierają bardzo niepochlebne opinie o tym, jak zarządza się Poznaniem. Mieszkańcy czują, że ich dobrobyt nikogo w magistracie nie interesuje. Jednocześnie obserwują, iż deweloperzy i miejskie spółki są stawiane ponad przeciętnego Nowaka i zawsze mogą liczyć na wsparcie lub znaczną gratyfikację w formie sutych pensji i premii dla zarządów spółek, jak ma to miejsce w PIM" - podkreśla Stowarzyszenie Plac Wolności w przesłanym PAP komentarzu do obecnej sytuacji związanej z remontami w centrum Poznania.

Reklama

Rzeczniczka prasowa prezydenta Joanna Żabierek przekazała, że miasto cały czas wspiera przedsiębiorców, którzy wynajmują lokale z zasobu komunalnego. Dodała też, że "przyczyny trudnej sytuacji przedsiębiorców działających w rejonie śródmieścia są złożone".

- Wskazują na to chociażby niepokojące doniesienia o zaprzestaniu działalności przez przedsiębiorców z branży gastronomicznej, handlowej czy rzemieślniczej także w tych dzielnicach Poznania, w których nie są prowadzone większe procesy inwestycyjne. Podobne informacje docierają także z innych miast, które nie prowadzą aż tak szeroko zakrojonego programu odnowy przestrzeni śródmiejskiej jak Poznań. Splot czynników takich jak: podwyżki cen mediów, inflacja czy spadek siły nabywczej konsumentów, a co za tym idzie, popytu z ich strony, ma istotny wpływ na spadek liczby klientów - podkreśliła.

"Nałożone na siebie prace utrudniają funkcjonowanie"

Stowarzyszenie Plac Wolności argumentują jednak, że nałożone na siebie prace budowlane utrudniają funkcjonowanie zarówno mieszkańców, przedsiębiorców, jak i turystów, a sposób prowadzenia remontów doprowadził do zniechęcenia poznaniaków do korzystania z tego ważnego rejonu miasta.

- Największym problemem było odstąpienie przez miasto Poznań od prowadzenia prac etapami, doprowadzenie do 2-letniego odcięcia komunikacyjnego centrum od reszty miasta i zrujnowanie większości przestrzeni w tym samym czasie - podkreśla Maria Sokolnicka-Guzek, przewodnicząca Stowarzyszenia Plac Wolności.

"Remonty, choć niewątpliwie potrzebne w pewnych zakresach, są w opinii Stowarzyszenia Plac Wolności źle przygotowane na poziomie projektowym, nieudolnie zarządzane, słabo skoordynowane i zbyt długo prowadzone, czego wynikiem jest ponad trzykrotny wzrost ich kosztów i upadek wielu małych przedsiębiorstw. Większość prowadzonych remontów miała zakończyć się w 2020 roku czyli jeszcze przed pandemią i wojną w Ukrainie" - podkreśla Stowarzyszenie w oświadczeniu. 

Przedsiębiorcy i mieszkańcy twierdzą ponadto, że "miasto obiecywało prowadzenie remontów etapami, ale nie wywiązało się z tych zobowiązań". O etapowanie remontów zabiegali też restauratorzy ze Starego Rynku, których wcześniej dotknęła pandemia i którzy zabiegali w magistracie, by remont płyty i wymiana infrastruktury odbywały się kolejnymi pierzejami, aby zachować chociaż część atrakcyjności tego rejonu.

"Niestety urzędnicy i spółka PIM podjęli decyzję o równoczesnym rozkopaniu całego Starego Rynku, co doprowadziło do ogromnych uciążliwości komunikacyjnych, rozkopania całej płyty i opłotowania Starego Miasta. Sposób prowadzenia prac remontowych przez powiązane ze spółką miejską Aquanet konsorcjum Trelan/Tormel, skutkuje izolacją centrum. Przez ostatni rok doprowadzono do stanu, w którym serce Poznania wygląda jak rejon dotknięty działaniami wojennymi" - zaznaczono.

W ocenie Stowarzyszenia "odpowiedzialność za zaistniałą sytuację ponoszą zarządzający, czyli prezydenci miasta i Poznańskie Inwestycje Miejskie". Wskazuje ono, że przez ciągnące się latami remonty, w połączeniu z trudną sytuacji makroekonomicznej, wyniszczeniem pandemią i wpływem wojny w Ukrainie, "doprowadzono do upadku wielu małych przedsiębiorców z tego rejonu". Wskazano też, że w wyniku złego zarządzania remontami marnotrawione są "na ogromną skalę środki publiczne".

Rzeczniczka Urzędu Miasta Poznania Joanna Żabierek podkreślała, że "podzielenie programu odbudowy centrum Poznania na jeszcze mniejsze etapy, a co za tym idzie rozciągnięcie w czasie całej inwestycji, nie zmniejszyłoby uciążliwości towarzyszących remontom". 

- Dodatkowo wiązałoby się to z poważnym zagrożeniem utraty dofinansowania zewnętrznego na prowadzone inwestycje - powiedziała. 

- Wpływ na opóźnienia realizacji poszczególnych etapów miały przede wszystkim przyczyny zewnętrzne, wśród nich m.in.: czas potrzebny na pozyskiwanie decyzji administracyjnych, terminy rozstrzygania postępowań przetargowych, czy problemy związane z aktualną sytuacją na rynku budowlanym - dodała. 

Prezydent Poznania odpowiada na zarzuty

Podczas kongresu Impact'23, który odbył się w Poznaniu w dniach 10-11 maja, Jacek Jaśkowiak był gościem studia Interii. Prezydent miasta został przez nas zapytany o kwestie remontów w centrum miasta i odpowiedział na zarzuty mieszkańców oraz lokalnych przedsiębiorców. Zapewniał, że "już w tej chwili funkcjonują tam ogródki w związku z tym przedsiębiorcom jest lżej". 

- Zrobiliśmy kapitalny remont, te instalacje nie były wymieniane przez 70 lat. Mam tu na myśli zarówno elektryczne, gazowe, wodociągowe, kanalizacyjne, wszystko wymieniliśmy. Do tego zrobiliśmy jeszcze zbiorniki retencyjne, żeby wyłapywać wodę, która tam ścieka. One są na 1000 metr sześc. I oczywiście przy tak trudnym terenie, Poznań niedawno świętował 770-lecie praw miejskich i to właśnie rynek był sercem miasta, w związku z tym musieliśmy też mieć na względzie wskazania konserwatora zabytków. Kiedy nam kazał wstrzymywać prace na tydzień-dwa, to musieliśmy tak zrobić -  powiedział. 

- Mamy niewielki poślizg, do końca roku wszystko będzie gotowe. A tak naprawdę te biznesy już funkcjonują. Dziękuję im za cierpliwość, obawialiśmy się również tych elementów ekonomicznych dla przedsiębiorców, którzy tam działają, ale te prace trzeba było zrobić - dodał. 

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Jacek Jaśkowiak | Poznań
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »