Przelew zagraniczny tani jak barszcz

Przelew zagraniczny w cenie krajowego? Tak to możliwe, ale dopiero za kilka lat. Tyle czasu zajmie europejskim bankom wdrażanie zasad SEPA, czyli Jednolitego Obszaru Płatności w Euro. Polskie banki dostosują się do nich jeszcze później.

Przelewy zagraniczne to dzisiaj jedne z najdroższych usług bankowych. Koszt takiej transakcji to minimum kilkadziesiąt złotych. Tymczasem taka sama operacja realizowana między dwoma bankami w Polsce może kosztować już nawet 50 gr.

- Za kilka lat płatności transgraniczne mają być tak tanie jak krajowe - powiedział wiceprezes NBP Krzysztof Rybiński, podczas konferencji poświęconej SEPA.

U nas będzie później

W innych krajach ceny mogą spaść szybciej. Herman Segers z Europejskiej Rady ds. Płatności wyjaśnił, że w ramach SEPA banki same wypracowały warunki minimalne, które muszą być wdrożone od początku 2008 r. Te standardy mają stworzyć wspólny rynek dla płatności bezgotówkowych, "ułatwiający handel dobrami i usługami" - powiedział.

Reklama

- Wszystkie płatności w euro będą traktowane tak jak płatności krajowe - zapewnił.

Niestety, wszystko wskazuje na to, że w Polsce wdrażanie SEPA opóźni się ze względu na brak decyzji o przejściu ze złotego na euro. Krzysztof Rybiński uważa jednak, że szybkie zastosowanie przez polskie banki nowych rozwiązań technicznych, mimo braku przyjęcia euro przez nasz kraj, powinno zwiększyć konkurencyjność banków.

SEPA to pomysł samych bankowców, którzy poprzez obniżkę cen chcą zachęcić do dokonywania transakcji bezgotówkowych - przelewów, płatności kartami, płatności w ramach polecenia zapłaty itp. Z badań wynika, że Polacy nie korzystają zbyt często z takich form płatności. Według raportu firmy Capgemini "World Payments Report", w Polsce na jednego mieszkańca przypada ok. 100 płatności bezgotówkowych rocznie (podobnie jak we Włoszech i Hiszpanii), podczas gdy w krajach rozwiniętych ok. 200-230 takich transakcji rocznie (dane za 2004).

Jest drogo, ale ceny spadają

Dyrektor generalny ZBP Andrzej Wolski podkreśla, że wdrażanie przez banki rozwiązań w ramach SEPA może być w pierwszej kolejności widoczne dla Polaków pracujących za granicą.

- Konsekwencją tego ruchu naszego społeczeństwa jest również ruch pieniądza w systemie finansowym. Ludzie odzwyczaili się od wożenia pieniędzy, korzystają z banków, poczty, firm specjalizujących się w przesyle pieniędzy. Do tej pory są to płatności dość drogie - powiedział Wolski.

Dlaczego jednak za granicą ceny transferów międzykrajowych są tak niskie? Dyrektor Wolski ma wytłumaczenie. Jak wyjaśnia, w krajach zachodnich spadły ceny transgranicznych przekazów pieniężnych realizowanych za pośrednictwem poczty, dzięki porozumieniom systemów pocztowych. Konkurencja poczty jest również wyzwaniem dla sektora bankowego. Banki europejskie, dzięki używaniu elektronicznych systemów obsługi, mogły nawet pięciokrotnie obniżyć niektóre ceny.

- Spadek cen widzimy też w polskich bankach, które działają w Irlandii i Wielkiej Brytanii, a więc tam, gdzie jest największa migracja zarobkowa. Tu transfery kosztują już w granicach 4 zł. Prawdopodobnie w najbliższych miesiącach będziemy widzieć spadki cen transferowych w kolejnych bankach. I to już jest efekt wdrażania SEPA, systemu rozliczeniowego czy jednolitego numeru rachunku zgodnego ze standardem obowiązującym w UE - podkreślił Wolski.

Zapewnił, że jeśli rozwiązania SEPA w Polsce będą wdrażane nawet przed przyjęciem euro, "ceny będą automatycznie spadać".

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: bank | tani | płatności | przelew | barszcz | Wojtek Wolski | przelewy | polskie banki | Polskie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »