Przetarg PKP Intercity wywołał emocje. Polskie firmy wykluczone na starcie?
Gigantyczny przetarg na zakup elektrycznych piętrowych pociągów dla PKP Intercity wzbudził kontrowersje. Według posłów opozycji, jego kryteria zostały sformułowane w taki sposób, że wykluczyły z niego polskich producentów taboru. Do przetargu zgłosili się branżowi potentaci ze Szwajcarii, Niemiec i Francji. Jeśli postępowanie zostanie doprowadzone do końca, jeden z nich dostanie kontrakt, który może być wart nawet 17 mld zł. Krytycy pytają, dlaczego państwowa spółka i rząd nie wspierają krajowych firm. Czy wytwórcy taboru kolejowego nad Wisłą faktycznie nie byliby w stanie sprostać wymogom PKP Intercity?
W październiku br. firma PKP Intercity - należąca do kontrolowanej przez Skarb Państwa grupy PKP - ogłosiła postępowanie w trybie dialogu konkurencyjnego na zakup 42 piętrowych elektrycznych zespołów trakcyjnych do obsługi połączeń krajowych, z możliwością domówienia kolejnych 30 pociągów. "Piętrusy", które chce kupić spółka, będą pierwszymi tego typu pociągami w jej taborze. W wersji podstawowej wartość zamówienia to prawie 10 mld zł brutto (55 proc. to kwota przeznaczona na zakup taboru; przedmiotem zamówienia są równocześnie usługi utrzymania przez okres 30 lat). Jeśli PKP Intercity skorzysta z opcji dokupienia jeszcze 30 pociągów, będzie to już 17 mld zł brutto.
Obsługujące dalekobieżne przewozy pasażerskie PKP Intercity mocno inwestuje w tabor, ponieważ ma ambitne plany: w 2030 r., w myśl niedawno przyjętej strategii "PKP Intercity Kolej Dużych Inwestycji", chce uruchamiać około dwa razy więcej pociągów niż w 2021 roku i zwiększyć liczbę pasażerów do niemal 90 mln rocznie (w 2023 r. pociągami PKP Intercity przejechało 68 mln osób).
Pod względem liczb tabor PKP Intercity w 2030 r. ma wyglądać następująco:
- 429 lokomotyw różnego rodzaju - 11 proc. więcej niż obecnie;
- 109 elektrycznych zespołów trakcyjnych (EZT), w tym pociągi potrafiące rozpędzić się do 250 km/h - 47 proc. więcej niż obecnie;
- 2466 wagonów - 18 proc. więcej niż obecnie;
- 35 hybrydowych zespołów trakcyjnych (obecnie spółka nie ma ich w taborze).
Na inwestycje w park taborowy do 2030 r. PKP Intercity chce wydać 24,5 mld zł (oprócz tego planowane są nakłady rzędu 2,6 mld zł na infrastrukturę).
Producenci taboru stoją zatem przed możliwością pozyskania lukratywnych kontraktów od PKP Intercity - dotyczy to zwłaszcza elektrycznych zespołów trakcyjnych (EZT). Przypomnijmy, że to właśnie o ten typ taboru chodzi w przetargu ogłoszonym w październiku.
Wiadomo już, że o realizację zamówienia na dostarczenie 42 "piętrusów" dla PKP Intercity będą ubiegać się trzy podmioty, które złożyły wnioski o dopuszczenie do postępowania. Są to:
- Stadler Polska - to część szwajcarskiej grupy Stadler Rail; polski zakład produkcyjny zlokalizowany jest w Siedlcach;
- konsorcjum w składzie: Siemens Mobility Sp. z o.o. (z siedzibą w Warszawie; firma ma też m.in. zakład w Kostrzynie Wielkopolskim) jako liderem oraz niemiecką spółką-matką Siemens Mobility GmbH (z siedzibą w Monachium) jako członkiem konsorcjum;
- Alstom Polska S.A. (z siedzibą w Warszawie) - Alstom to francuski koncern; w Polsce ma 9 zakładów, m.in. we Wrocławiu i w Chorzowie.
Istotne są warunki tego przetargu, które sprawiają, że poprzeczka została zawieszona wysoko. PKP Intercity podało, że dostawca taboru musi mieć "na koncie" określone doświadczenie: zrealizowane w ciągu ostatnich siedmiu lat zamówienie na dostawę dwusystemowych elektrycznych zespołów trakcyjnych (jedno- i dwupokładowych) o prędkości nie mniejszej niż 200 km/h - to oznacza, że ta prędkość musi być osiągana przy dwóch systemach zasilania: 3 kV (DC) oraz 25 kV (AC). To założenie wstępne, podlegające weryfikacji w trakcie dialogu z wykonawcami. Kolejne kryterium to zrealizowane - również w ciągu ostatnich siedmiu lat - zamówienie co najmniej pięć pociągów piętrowych (EZT) mogących rozwinąć prędkość 160 km/h.
To właśnie - zdaniem grupy posłów PiS - wyklucza samodzielny start w przetargu polskich firm: bydgoskiej Pesy, nowosądeckiego Newagu czy H. Cegielski - Fabryki Pojazdów Szynowych z Poznania.
Poseł największej partii opozycyjne Michał Moskal złożył zresztą w sprawie przetargu PKP Intercity interpelację do resortu infrastruktury i poinformował w serwisie X, że po tej interpelacji MI skierowało do CBA wniosek o objęcie postępowania osłoną antykorupcyjną.