Przyszłość energetyki dzieli dwa resorty
Ogłoszona przez Mariana Miłka, wiceministra skarbu odpowiedzialnego za energetykę, wizja przyszłości sektora jest całkowicie sprzeczna z rządową polityką energetyczną oraz z ideą prywatyzacji i budowania rynku energii. Takiego zdania jest Andrzej Karbownik, wiceszef resortu gospodarki.
Od kilkunastu dni w branży głośno jest o wystąpieniu ministra Miłka, który przedstawił całkowicie odmienną od dotychczasowych założeń koncepcję funkcjonowania krajowej energetyki. Według wiceszefa MSP, w Polsce jest miejsce dla 2-3 zagranicznych inwestorów branżowych, natomiast lwia część energetyki powinna być skupiona w 5-6 krajowych holdingach kontrolowanych przez państwo. Marian Miłek uważa, że polskie koncerny łączące wytwarzanie energii i jej dystrybucję, będą najlepszymi gwarantami bezpieczeństwa energetycznego kraju. Jednocześnie holdingi mają, poprzez dywidendę, zapewniać budżetowi państwa ekstra dochody. Wiceministr skarbu jest zdania, że jeśli firmy energetyczne są w stanie samodzielnie finansować programy inwestycyjne, to nie ma potrzeby ich prywatyzować.
Przeciw tej koncepcji stanowczo protestuje resort gospodarki.
W lutym ubiegłego roku rada ministrów przyjęła założenia polityki energetycznej państwa do 2020 r. W kwietniu 2001 r. zaakceptowała program wprowadzania rynku energii, a w czerwcu - zaktualizowaną wersję strategii i harmonogramu prywatyzacji branży. Te trzy dokumenty wyrażają obowiązujące stanowisko rządu w aspekcie polityki energetycznej. Model przedstawiony przez ministra Miłka jest z nimi całkowicie niezgodny. Strategia prywatyzacji powstała przy założeniu, że przekształcenia własnościowe są elementem niezbędnym dla zliberalizowania rynku energii - podkreśla Andrzej Karbownik.
Jego zdaniem, propozycja podzielenia polskiej energetyki między kilka pionowo zintegrowanych monopoli regionalnych, które pozostaną pod kontrolą państwa, całkowicie uniemożliwi wprowadzanie rynku energii w Polsce.
- Państwowe zintegrowane firmy nie będą w stanie samodzielnie zbudować stosunków konkurencyjnych. Trudno też wyobrazić sobie podniesienie