"Puls Biznesu": Eksporterzy tracą spadochron
Firmy ubezpieczające kredyty kupieckie, nie chcąc ryzykować, tną limity. To cios zwłaszcza dla handlujących z zagranicą. Państwo może ugasić pożar - pisze we wtorek "Puls Biznesu".
Jak podaje dziennik, "ponad 500 mld zł, czyli równowartość 24 proc. polskiego PKB - tyle należności handlowych ubezpieczyły firmy w 2018 r. na wypadek niewypłacalności kontrahentów".
W artykule przypomniano, że Polska Izba Ubezpieczeń (PIU), która analizuje ten rynek, nie opublikowała jeszcze danych za zeszły rok. Z nieoficjalnych informacji "PB" wynika, że "skala niewiele się zmieniła, ale perspektywa na 2020 r. - bardzo".
"Przedsiębiorcy, którzy nawet przed pandemią mieli ograniczony dostęp do ubezpieczenia kredytu kupieckiego, alarmują o problemach z płynnością, które jeszcze bardziej go ograniczają. Zdaniem ekspertów apetyt ubezpieczycieli na to ryzyko spadnie jeszcze bardziej, a polisy będą drożeć. Skończy się to masowymi upadłościami - wieszczy rynek. Po kieszeni dostaną też ubezpieczyciele" - czytamy.
Jak pisze gazeta, Ergo Hestia zakłada, że "problemy płynnościowe firm nasilą się już pod koniec kwietnia, co przełoży się na drastyczny wzrost ryzyka i szkodowości w ubezpieczeniach należności". "Zdaniem spółki najbardziej zagrożone są branże: turystyczna, transportowa, lotnicza, gastronomiczna, modowa, kulturalna (m.in. organizatorzy imprez masowych, teatry, kina), a także galerie handlowe" - dodano.
Adam Kosiński, dyrektor biura ubezpieczeń finansowych Ergo Hestii, uważa, że "dodatkowa, gwarantowana lub udzielana bezpośrednio przez skarb państwa reasekuracja ubezpieczeń kredytu kupieckiego pozwoliłaby zachować lub relatywnie niewiele zmniejszyć limity ubezpieczeniowe".
"Jego zdaniem istotnie przyczyniłoby się to do ograniczenia problemów płynnościowych przedsiębiorstw. W przeciwnym razie redukacja ekspozycji przez rynek ubezpieczeniowy będzie koniecznością, co jeszcze mocniej pogłębi recesję gospodarczą i nasili zatory płatnicze" - podaje "PB".