"Puls Biznesu": Podatkowa susza mimo deszczu przesyłek
Fala listów z Chin zalewa Polskę. Traci na nich budżet, poczta i krajowe platformy internetowe. Oglądamy się na Unię, zamiast spojrzeć na Szwecję - pisze w poniedziałek "Puls Biznesu".
"Mówi się, że od przybytku głowa nie boli, ale patrząc na drobny handel z Chinami, który odbywa się pocztą, można złapać się za głowę. W 2016 r. Chińczycy wysłali do Polski niepełna 5 mln listów. Rok później - 11,5 mln, a w 2018 r. chińskie znaczki miało już 14 mln przesyłek listowych" - czytamy w gazecie.
Jak podano, w 2018 r. listy nadawane w Chinach stanowiły ponad połowę wszystkich przesyłek wysłanych spoza Unii Europejskiej, których w 2018 r. było 25 mln sztuk. Znaczki krajów UE miało natomiast 22 mln listów. Łącznie listonosze dostarczyli odbiorcom w Polsce 47 mln listów nadanych za granicą, co stanowi ponad jedną piątą listów nadawanych w Polsce.
"Gwałtowny wzrost korespondencji z ChRL ma oczywiście związek z rosnącą popularnością chińskich platform internetowych sprzedających dobra wszelkiego rodzaju, od spinaczy po meble - co do zasady po atrakcyjnych cenach. Zazwyczaj są one niższe niż na eBay'u czy Allegro, bo sprzedawca nie dolicza do zakupu VAT. Podatek oraz opłaty celne od towarów sprowadzanych z zagranicy powinien opłacać kupujący. (...) Rzecz w tym, że podatku prawie nikt nie płaci" - zauważa "Puls Biznesu".
Według "PB" problem z chińskim handlem nie ogranicza się do braku wpływu do budżetu i wynagrodzenia dla Poczty. Rosnący handel z platformami z ChRL obniża konkurencyjność polskich serwisów transakcyjnych.