Rada kompletnie zaskoczyła inwestorów i ekonomistów

Rada Polityki Pieniężnej zaskoczyła wszystkich obniżając wszystkie stopy procentowe o 150 punktów bazowych. Warszawska giełda zareagowała natychmiastowym odbiciem indeksów. Ekonomiści są zadowoleni z takiej decyzji i chwalą członków rady za odwagę.

Rada Polityki Pieniężnej zaskoczyła wszystkich obniżając wszystkie stopy procentowe o 150 punktów bazowych. Warszawska giełda zareagowała natychmiastowym odbiciem indeksów. Ekonomiści są zadowoleni z takiej decyzji i chwalą członków rady za odwagę.

Rada Polityki Pieniężnej po dwudniowym posiedzeniu podjęła decyzję o redukcji wszystkich stóp procentowych NBP o 150 punktów bazowych. Rada utrzymała neutralne nastawienie w polityce monetarnej.

Realny cel

- Majowy wzrost cen nie stanowi zagrożenia dla realizacji celu inflacyjnego i jest zjawiskiem o charakterze przejściowym - powiedział szef NBP Leszek Balcerowicz uzasadniając decyzję rady.

Prezes NBP dodał, że nie widać obecnie zagrożenia dla przebiegu procesu obniżania inflacji.

- Niewielkie jest ryzyko wystąpienia silnego impulsu inflacyjnego także ze strony czynników zewnętrznych - powiedział Leszek Balcerowicz.

Reklama

Mówiąc o przyszłości, prezes NBP zaznaczył, że w tym roku cel inflacyjny (6-8 proc.) nie jest zagrożony.

Ostatnia chwila

- To był ostatni moment na taką decyzję - uważa Janusz Jankowiak, główny ekonomista BRE.

Janusz Jankowiak jako jedyny wśród ekonomistów ankietowanych przez "Puls Biznesu" prognozował tak dużą redukcję stóp NBP. Katarzyna Zajdel-Kurowska, Jacek Wiśniewski z Pekao, Marek Zuber z BPH i Sławomir Nosal z WBK prognozowali redukcję na poziomie 100 pkt. proc.

- Cieszymy się podwójnie, bo byliśmy w wąskiej grupie optymistów. Dobrze się stało, że postanowiła podjąć właściwą decyzję - mówi Katarzyna Zajdel-Kurowska, ekonomistka Banku Handlowego.

- To bardzo dobra decyzja, oczekiwana przez rynki i przedsiębiorstwa, której głównym motywem były ostatnie dane, świadczące o spadku popytu i dynamiki wzrostu PKB - dodaje Mirosław Gronicki, główny ekonomista BIG BG.

Sytuacja patowa

Sytuacja przed posiedzeniem RPP była patowa. Z jednej strony doszło do mocnym schodzenia popytu wewnętrznego przez zbyt restrykcyjną politykę monetarną. Jednocześnie wyczerpały się proste mechanizmy pobudzania wzrostu gospodarczego. Po raz pierwszy od lat spadł popyt wewnętrzny, co sprawiło, że polskim firmom coraz trudniej sprzedawać w kraju to, co wyprodukują. Eksportować też nie jest łatwo. Wysokie stopy procentowe powodują przewartościowanie złotego, a to z kolei bije w zyski eksporterów.

Z drugiej jednak strony RPP podkreślała, że zauważa pozytywne procesy dezinflacji, obawia się jednak problemów w sferze fiskalnej. Tegorocznemu budżetowi według różnych szacunków zabraknie 7-12 mld zł.

- Rządowi trudno będzie redukować wydatki, gdyż problemy budżetu leżą po stronie dochodowej - uważa Katarzyna Zajdel-Kurowska.

Jej zdaniem za niższe wpływy do budżetu pośrednio odpowiedzialna jest także restrykcyjna polityka RPP, która schłodziła polską gospodarkę. A niższy wzrost gospodarczy oznacza mniejsze wpływy do budżetu z tytułu podatków, głównej pozycji dochodowej.

- Dobrze, że to rada ustąpiła. Ale rząd musi teraz pamiętać, by wspomóc kolejne decyzje redukcją wydatków - dodaje ekonomistka BH.

Analitycy oczekiwali jednak decyzji o obniżeniu stóp głównie ze względu na przewartościowanie złotego. Dysparytet stóp procentowych między Polską a Unią Europejską i USA powoduje, że zagraniczni inwestorzy chętnie lokują pieniądze w polskich papierach. Decyzja o obniżeniu stóp miała to zmienić.

- Złoty osłabł tuż po ogłoszeniu decyzji o obniżce stóp, później jednak znów się umocnił, mimo że gracze na rynku walutowym nie dyskontowali wcześniej takiej decyzji - mówi Katarzyna Zajdel-Kurowska.

Na razie koniec

Przypomina ona, że mimo obniżki stopy procentowe w Polsce wciąż są wysokie. A ponieważ ekonomiści zgodni się, że od czerwca inflacja znów zacznie spadać, realny poziom stóp nie ulegnie większym zmianom. Długotrwałe osłabienie złotego dałaby więc tylko kolejna obniżka, ta zaś jest obecnie mało prawdopodobna.

- Do października rada raczej nie będzie miała dobrego przeglądu sytuacji, by decydować się na kolejne redukcje. Chyba, że nowy parlament zaakceptuje rozsądny plan cięć wydatków budżetowych i zwiększenia deficytu, który znajdzie przychylność RPP. Wówczas może znaleźć się miejsce na jeszcze jedną redukcję o 100 pkt bazowych, ale to jest mało prawdopodobne - twierdzi Janusz Jankowiak.

Puls Biznesu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »