Re-shoring, roboty i przyszłość gospodarki

Coraz więcej amerykańskich firm decyduje się przenieść swoje fabryki z Azji do USA. Niedawno decyzje o rozpoczęciu produkcji niektórych swoich produktów w Stanach ogłosiły takie firmy jak General Electric, Caterpillar czy General Motors. Czy jest to jednorazowa decyzja o charakterze przede wszystkim marketingowym, czy mamy do czynienia z początkiem nowego trendu w globalnej gospodarce? A co najważniejsze, jak te zmiany, o ile okażą się trwałe, wpłyną na rynek pracy?

Offshoring, czyli proces przenoszenia fabryk oraz centrów usług z bogatych krajów Zachodu do krajów biednych oraz rozwijających się kształtuje charakter światowej gospodarki od ponad 30 lat. Globalne migracje kapitału miały szczególnie duży wpływ na wschodnią i południową Azję, gdzie stały się motorem dynamicznego wzrostu gospodarczego. Czy niedawne głośne decyzje kilku amerykańskich koncernów są początkiem nowego, odwrotnego trendu? Jest na razie zbyt wcześnie, aby wnioskować o przyszłym kształcie przepływów kapitałowych między krajami. Saldo migracji kapitału jest cały czas ujemne dla karajów bogatego Zachodu, po prostu nad offshoringiem przeszliśmy już do porządku dziennego i kolejna fabryka przeniesiona do Chin nie ma takiego rozgłosu jak ruchy w drugą stronę. Jednak jak pokazują najnowsze badania ankietowe, niemal 40% amerykańskich firm produkujących poza USA poważnie rozważa przeniesienie swoich fabryk do Stanów Zjednoczonych1, a 38% z nich deklaruje, że ich bliski konkurent już takiego ruchu dokonał.

Reklama

Lokowanie produkcji w Azji ma swoje zalety...

Mimo że w krajach południowej i wschodniej Azji w ciągu ostatniej dekady płace urosły średnio o ponad 200% i najprawdopodobniej trend ten zostanie utrzymany w przyszłości, to zatrudnienie pracownika jest tam nadal dużo tańsze niż na zachodzie. Obecnie szacuje się, że średni godzinowy koszt zatrudnienia pracownika w sektorze przemysłowym w Chinach wynosi 2,2 dolara. Bardzo zbliżone wielkości obserwuje się w Indiach czy na Filipinach. Dla porównania, w USA koszt ten wynosi 35,53$, w Polsce 8,83$, a w najdroższej Norwegii 64,15$2.

...ale i wady

Należy jednak pamiętać, że przeciętnie miejsce pracy w krajach południowej i wschodniej Azji jest aż 9-krotnie mniej produktywne niż podobne stanowiska pracy w USA. Co więcej, lokując produkcję w Stanach Zjednoczonych, firma zyskuje bezpośredni dostęp do uniwersytetów oraz centrów badawczo-rozwojowych z najlepszą na świecie kadrą, korzysta z doskonałej infrastruktry i działa w ramach stabilnego systemu politycznego. Ponadto jest blisko finalnego odbiorcy, dzięki czemu nie ponosi kosztów transportu oraz może w pełni wykorzystać moźliwość świadczenia usług posprzedażowych, stanowiących coraz większą część przychodów dużych korporacji.

Jednak najważniejszym czynnikiem wpływającym na decyzje o przenoszeniu fabryk z Azji do USA jest robotyzacja produkcji. W ubiegłym roku nastąpił w tym obszarze istotny przełom - płyta główna, najważniejszy element każdego komputera, została po raz pierwszy od początku do końca złożona przez robota. Wraz z postępującą automatyzacją i redukcją wpływu kosztów robotników na koszty produkcji, przeniesienie fabryk do Ameryki staje się coraz bardziej opłacalne. Stąd możemy przypuszczać, że re-shoring może w najbliższej przyszłości wywrzeć istotny wpływ na kształt światowej gospodarki.

Efekty zmian

Pierwszym znakiem nadchodzących zmian jest spadek udziału wynagrodzenia pracy w produkcie na korzyść wynagrodzenia kapitału. Wykres pokazuje oszacowane przez Congressional Research Service zmiany realnych dochodów w latach 1996 - 2006 dla poszczególnych grup dochodowych w Stanach Zjednoczonych. Gwałtowny wzrost zarobków najzamożniejszych 10% gospodarstw domowych wynika głównie ze zwiększonych dochodów z posiadanego przez nie kapitału. Jednocześnie niewielkie zmiany zarobków klasy średniej są potwierdzeniem obserwowanego spadku udziału wynagrodzenia pracy w produkcie. Takie przesunięcie w stronę dochodów z kapitału może potencjalnie wpłynąć na zmniejszenie mobilności społecznej, czyli łatwości awansu pomiędzy klasami społecznymi. Podobne mechanizmy obserwowaliśmy w ciągu ostatnich dwóch dekad, kiedy to miejsca pracy zaczęły wymagać coraz większych umiejętności i zasobów kapitału ludzkiego. Wraz ze zwiększającym się popytem na osoby o wysokim wykształceniu oraz szybkim wzrostem produktywności obsadzonych przez nie miejsc pracy, zarobki wysoko wykształconych pracowników zaczęły gwałtownie rosnąć w stosunku do tych niżej wykwalifikowanych. Tak zwaną ,,premią uniwersytecką'' tłumaczono rozwarstwienie dochodów w krajach Zachodu i narastające nierówności dcohodowe. Jednak obecnie obserwujemy zatrzymanie procesu różnicowania dochodów ze względu na wykształcenie. Motorem nierówności stało się obecnie przesunięcie dochodów w stronę zysków z wynajmu kapitału.

Dlaczego jednak wzrost produktywności kapitału, który przekłada się przecież na zwiększoną produktywność miejsc pracy, nie owocuje wzrostem płac robotników? Jednym z możliwych wyjaśnień jest niedopasowanie struktury podaży pracy do popytu na nią. Płace nie rosną, ponieważ miejsca pracy, których produktywność szczególnie wzrosła w wyniku zmiany technologicznej, pozostają nieobsadzone z powodu braku odpowiednio wykwalifikowanych pracowników. Jednak niedawne badania przeprowadzone w USA pokazują, że przede wszystkim czynniki koniunkturalne, a nie strukturalne są odpowiedzialne za utrzymujące się za oceanem wysokie bezrobocie. Drugim wyjaśnieniem, raczej komplementarnym niż alternatywnym, jest monopolizacja globalnych rynków. Doskonała konkurencja nie jest dobrym przybliżeniem współćzesnej struktury rynkowej. Dużo lepiej jest myśleć o współczesnych rynkach jak o konkurencji monopolistycznej, czy nawet oligopolu. W takiej strukturze rynkowej wzrost produktywności może przekładać się na wzrost marży monopolistycznej, a nie na wzrost płac.

Jak proces ten wpłynie na globalną gospodarkę?

Nie istnieją badania określające optymalny poziom nierówności dochodowych w gospodarce. Nie można więc stwierdzić, czy obecnie obserwowane narastające nierówności są rzeczą pozytywną, czy nie. Wskazuje się na przykład, że nierówności dochodowe są bodźcem przedsiębiorców do innowacji i podejmowania ryzyka i stymulują wzrost gospodarczy. Jednak z powodu niedoskonałości rynków finansowych, ograniczeń kredytowych oraz takich czynników, jak ograniczona racjonalność gospodarstw domowych, nierówność dochodów może prowadzić do nierówności szans, czyli niskiej mobilności społecznej. Taki efekt obserwuje się obecnie w krajach Zachodu. Jednakże zarówno teoretyczne modele, jak i empiryczne obserwacje jednoznacznie wskazują na pozytywny wpływ mobilności społecznej na wzrost gospodarczy. Kraje bardziej pod tym względem egalitarne rozwijają się w długim okresie dynamiczniej i tworzą lepsze, bardziej prorynkowe i stymulujące wzrost instytucje. Głównym zadaniem polityki gospodarczej powinno być więc przeciwdziałanie zmniejszania się nierówności szans. Jednym z ważnych przedsięwzięć powinno być nowe podejście do ograniczania naturalnie tworzących się na rynkach monopoli. Zagadnienie to jest szczególnie ważne obecnie, gdy wraz z przyspieszeniem procesu innowacji, automatyzacją produkcji oraz skróceniem cyklu życia produktu firma-innowator ma potencjał różnicowania produktu i zarabiania marży monopolistycznej. Struktura taka prowadzi zmniejszenia nadwyżki konsumenta i nieefektywnej alokacji zasobów. Jest to więc naturalna przestrzeń do interwencji rządu.

Pobierz: program do rozliczeń PIT

Drugą ważną implikacją re-shoringu jest wyczerpanie się azjatyckeigo modelu wzrostu gospodarczego opartego na eksporcie pordukcji wytworzonej przy pomocy taniej siły roboczej. Kraje te muszą bardzo szybko podjąć decyzję o przestawieniu gospodarki na tory innowacyjnego, kierowanego twórczą destrukcją wzrostu gospodarczego, który możliwy jest jedynie, gdy istytucje stworzone przez społeczeństwo promują innowacje i stwarzają przedsiębiorcom dogodne warunki do podejmowania ryzyka. Przeniesienie setek milionów pracowników z nisko produktywnego rolnictwa do przemysłu umożliwiło skok cywilizacyjny i redukcję biedy. Jednak to nie wystarczy, aby wygenerować trwały, samopodtrzymywalny wzrost gospodarczy. Państwa południowej i wschodniej Azji muszą rozwinąć bardziej demokratyczne i inkluzywne instytucje stwarzające bodźce do innowacji i modernizacji. W przeciwnym wypadku, gdy proces re-shoringu zyska na intensywności, ten region świata może utkąć w stagnacji.

Marek Ignaszak

1. Niezależne badania zostały przeprowadzone przez firmę MFG.com, amerykańską radę Council of Supply Chain Management Professionals oraz Tobiasa Schoenherra z Michigan State University. Wszystkie trzy badania dały prawie identyczne wyniki.

2. Dane za rok 2011, pochodzą z raportu departamentu pracy USA wydanego w grudniu 2012. Dane dotyczące krajów rozwijających się, ze względu na niedoskonałości lokalnych metodologii pomiaru, są szacunkowe i mogą być obarczone błędem.

TREND - Miesięcznik o sztuce inwestowania
Dowiedz się więcej na temat: co najważniejsze | zagranica | kapitał | inwestorzy | USA | Azja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »