Recesja - W Ameryce koniec, w Polsce początek

Prawda, że rzeczywistość nie jest taka jaka jest, ale jest taka, jaką ją postrzegamy - jest tak stara i oczywista, że nie warto poświęcać jej w tym miejscu wiele uwagi. Pokazuje natomiast jakie znaczenie dla odbioru sygnałów płynących z otaczającego nas świata ma nastrój odbiorcy.

Prawda, że rzeczywistość nie jest taka jaka jest, ale jest taka, jaką ją postrzegamy - jest tak stara i oczywista, że nie warto poświęcać jej w tym miejscu wiele uwagi. Pokazuje natomiast jakie znaczenie dla odbioru sygnałów płynących z otaczającego nas świata ma nastrój odbiorcy.

Przecież optymista, po wypiciu połowy szklanki herbaty będzie się cieszył, że zostało mu jeszcze pół herbaty. Pesymista, z tego samego powodu, będzie się martwił - bo zostało mu już tylko pół herbaty. Podobnie jest z odbiorem danych ekonomicznych. Wiele zależy od ich interpretacji.

W pierwszej dekadzie tego miesiąca Alan Greenspan, szef amerykańskiego banku centralnego, ogłosił koniec recesji w Stanach Zjednoczonych. Bezrobocie, wbrew prognozom ankietowanych ekonomistów, spadło, utworzono znacznie więcej niż oczekiwano nowych miejsc pracy, wskaźniki nastrojów - będące na rynku amerykańskim wyrocznią i podstawą do podejmowania wszystkich decyzji inwestycyjnych - wręcz poszybowały w górę, wzrosła produkcja. Problemy z typowymi procesami recesyjnymi Amerykanie mają już więc za sobą, mogą się zacząć martwić innymi, jak chociażby możliwy wzrost inflacji.

Reklama

Ognisko choroby, jakim po wydarzeniach z września ub. r. stały się Stany Zjednoczone, wygasa, więc i Europa ma się coraz lepiej. Nastroje w całej europejskiej gospodarce są najlepsze od czasu wystąpienia kryzysu: bezrobocie zmniejsza się, inflacja spada, wyhamował spadek produkcji przemysłowej, a co jeszcze istotniejsze - odradza się skłonność do zakupów. Najwięcej powodów do zadowolenia mają, pozostający poza strefą euro, czyli przy własnej walucie i własnej polityce monetarnej, Brytyjczycy. Bank of England dokonał szybciej, i były głębsze, obniżek stóp procentowych niż Europejski Bank Centralny; budżet sfinansował inwestycje infrastrukturalne - w efekcie 2 proc. wzrost PKB w tym roku jest jak najbardziej realny.

Najmniej powodów do radości mają, pozostający pod rządami euro i wspólnej polityki monetarnej, Niemcy. Stopy procentowe na poziomie 3,25, z pewnością dobre dla Hiszpanii czy Portugalii, są - według ocen ekspertów - o 1 pkt. za wysokie dla gospodarki niemieckiej, która nie może sobie również pozwolić na ożywiające gospodarkę wydatki budżetowe. W efekcie prognozowany za Odrą wzrost gospodarczy może w tym roku wynieść zaledwie 0,7 procent. Zaledwie?

Warto sobie uświadomić, że Polska, ze swoim wzrostem PKB poniżej 1 proc. pozostaje na szarym końcu tak państw europejskiej piętnastki, jak i wszystkich krajów kandydujących. Już od dwóch lat, mimo nie porównywalnego poziomu startu, nie gonimy w rozwoju krajów europejskich, a wręcz przeciwnie, z każdym rokiem dzielący nas od nich dystans zwiększa się. Rok 2002 będzie pod tym względem wyjątkowo zły. W tym kontekście inaczej należy odczytać dane makroekonomiczne jakie dotarły na rynek w ostatnich dniach. Zwiększyła się nieco produkcja przemysłowa, ceny, po jakich przemysł sprzedawał te produkty, pozostały na nie zmienionym poziomie, inflacja również praktycznie się nie zmieniła. Trzeba naprawdę wiele dobrej woli, wyobraźni, pokładów nadziei i optymizmu, by z tego odczytać zapowiedź ożywienia gospodarczego już w drugim kwartale tego roku. Z analizy wskaźników płynących ze Stanów Zjednoczonych i Europy, i porównania ich z naszymi dokonaniami, bardziej uprawniony wydaje się wniosek, że jeżeli Ameryka wychodzi z kryzysowego tunelu, to Europa (różnie, zależnie od regionu), mniej lub bardziej wyraźnie widzi światło jego wylotu, a u nas... U nas jeszcze ciemno choć oko wykol.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: recesja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »