Redakcyjne pięćsetki
W odstępie kilku dni ukazały się trzy tradycyjne już listy pięciuset największych polskich przedsiębiorstw w roku 2001.
Najszybsza była "Gazeta Bankowa" (23 kwietnia), "Polityka" datowana 4 maja zdążyła faktycznie jeszcze przed długim weekendem, wczoraj zaś kolorowy dodatek załączyła do codziennego wydania "Rzeczpospolita".
Współzawodnictwo redakcji o to, która klasyfikacja jest najpełniejsza i najbardziej wiarygodna, przypomina trochę rywalizację światowych federacji boksu zawodowego WBA, WBC, IBF i WBO. Każda z nich przyznaje własne tytuły i rzadko zdarza się, aby jeden champion posiadał jednocześnie wszystkie pasy mistrzowskie.
W tym kontekście pozytywnie należy przyjąć fakt, iż w trzech rankingach przynajmniej złoty i srebrny medal zostały przyznane zgodnie - zwyciężył PKN Orlen, zdecydowanie wyprzedzając TP SA. Ale już na trzecim miejscu nastąpiło zawirowanie - według kryteriów przyjętych przez "Bankową", grupa PZU wyprzedziła PSE.
Rok temu całe podium było w każdym rankingu identyczne.
Z roku na rok niezależnie zestawiane "pięćsetki" potentatów polskiej gospodarki podlegają systematycznej unifikacji, a różnice w kolejności przedsiębiorstw wynikają przede wszystkim z metodologii przyjętej przez sporządzających dany ranking.
Różnica strategiczna polega na innym traktowaniu podmiotów świadczących usługi finansowe: "Gazeta Bankowa", której lista jest najstarsza (sporządzona została po raz jedenasty), już w 1992 r. wpisała na nią banki, zaś rok później instytucje ubezpieczeniowe.
"Rzeczpospolita" poszła tym samym tropem i jej ranking - przygotowany czwarty raz, wspólnie z INE PAN oraz CIG MG - również obejmuje przedsiębiorstwa ze wszystkich branż, od kopalń po banki.
"Polityka" natomiast konsekwentnie wyłącza z klasyfikacji (sporządzonej po raz dziewiąty) banki, sieci kantorów i towarzystwa ubezpieczeniowe - uznając ich specyfikę i obawiając się, że wypychałyby one z czołówki sektor produkcyjny czy handlowy.
Każdy, kto przybiera się do rankingu, którego podstawą są wyniki finansowe firm - trafia na te same trudności. Rozbudowany system sprawozdawczości finansowej w Polsce sprawia, iż analitycy sprawozdań podmiotów gospodarczych muszą korzystać z około... dwudziestu różnych form ich prezentacji. Innym problemem jest wciąż utrzymująca się niechęć części przedsiębiorstw do rzetelnego informowania o efektach ich gospodarowania.
Uzasadnienia odmów udostępnienia danych bywają bardzo oryginalne - brak zgody zagranicznego właściciela, przygotowania do prywatyzacji, etc. Jednak przyczyną rzeczywistą, a wstydliwie ukrywaną, są po prostu słabe wyniki finansowe.
Z analizy trzech list wynika jeden wniosek generalny - spowolnienie polskiej gospodarki w roku 2001 było znacznie mniej dotkliwe dla przedsiębiorstw największych, niż dla małych i średnich. Sprawozdania finansowe potwierdzają, że decydenci tworzący prawne warunki gry rynkowej naprawdę powinni z największą troską pochylić się nad sektorem MSP.
Redakcja "PB" już dawno postanowiła, że własnej "pięćsetki" (naprawdę już ich wystarczy!) nie uruchomi. Ale coroczny dorobek kolegów doceniamy i skrzętnie gromadzimy w archiwum. Radzimy czynić to również wszystkim, którzy chcą zrozumieć przemiany zachodzące w polskiej gospodarce.