Resort Łączności: problem goni problem

Ministerstwo Łączności ma trzy palące problemy do rozwiązania. Nieznalezienie na nie - i to szybko - skutecznego antidotum postawi resort z w bardzo niewygodnej sytuacji. Grozi mu chociażby: całkowite fiasko liberalizacji rynku long-distance, bankructwo lokalnych operatorów (sytuacja bez precedensu w skali światowej) czy wreszcie ryzyko niedotrzymania terminów z przetargiem na UMTS, a przez to postawienie pod dużym znakiem zapytania założeń przyszłorocznego budżetu.

Ministerstwo Łączności ma trzy palące problemy do rozwiązania. Nieznalezienie na nie - i to szybko -  skutecznego antidotum postawi resort z w bardzo niewygodnej sytuacji. Grozi mu chociażby: całkowite fiasko liberalizacji rynku long-distance, bankructwo lokalnych operatorów (sytuacja bez precedensu w skali światowej) czy wreszcie ryzyko niedotrzymania terminów z przetargiem na UMTS, a przez to postawienie pod dużym znakiem zapytania założeń przyszłorocznego budżetu.

Po tym, jak NG Koleje Telekomunikacja nie odebrał koncesji long-distance - i nie zamierza tego w ogóle zrobić - trzy dni temu rezygnacją z koncesji zagroziły również dwa pozostałe konsorcja, które miały rywalizować z TP SA.

Oficjalnie zrobiła to Netia 1. Z naszych informacji wynika, że podobnego zdania jest Niezależny Operator Międzystrefowy. Obie firmy mają kłopoty z uzyskaniem porozumienia w sprawie interconnection i wzajemnych rozliczeń z narodowym operatorem. Ponadto resort obiecał rozporządzenia w sprawie preselekcji oraz billingu. Słowa nie dotrzymał, a bez tych rozwiązań uruchamianie działalności nie ma większego sensu. MŁ musi się więc liczyć z tym, że wszystkie trzy konsorcja, którym przydzielono koncesje na long-distance, zrezygnują ze świadczenia tych usług. Żeby temu zapobiec, Tomasz Szyszko, szef resortu, musi szybko wprowadzić zapowiadane zmiany oraz nakłonić TP SA do lepszego traktowania przyszłych konkurentów.

Reklama

Zadanie trudne, lecz wykonalne.

Bardziej zagmatwana jest sytuacja na rynku lokalnych operatorów. Na początku sierpnia MŁ zaproponowało operatorom projekt rozporządzenia mającego wprowadzić zmiany w płatnościach za koncesje oraz przyśpieszyć telefonizację wsi. W zamian za inwestycje na terenach słabo zurbanizowanych nagrodą miałoby być zawieszenie spłaty rat koncesyjnych na 10 lat. MŁ liczyło, że w ten sposób uchroni przed bankructwem zagrożonych graczy, jak PTO i Potel, a jednocześnie poprawi wskaźniki gęstości sieci telefonicznej na wsi. Z naszych informacji wynika, że operatorzy nie poprą rozporządzenia w takiej formie, a są i tacy, którzy w ogóle sprzeciwiają się zmienianiu opłat koncesyjnych. MŁ musi się więc liczyć z bankructwami, a to spowoduje ostrą krytykę jego działań jako regulatora rynku.

Wreszcie trzeciej sprawa, która może spędzać sen z powiek ministrowi łączności. Podobno w samym resorcie powstał wewnętrzny konflikt, dotyczący przygotowania przetargu na pięć licencji UMTS. Z nieoficjalnych informacji wynika, że jego zasady (tzw. białą księgę) przygotowuje zewnętrzna firma - BTW Investment Services, co podobno nie podoba się dużej grupie urzędników resortu. BTW to skrót od pierwszych liter trzech nazwisk: Jacka Błaszczyńskiego (były prezes Telefonii Lokalnej), Macieja Wandzela (wiceprzewodniczący Rady Giełdy) oraz Jerzego Tobolewskiego. Jeśli pogłoski o konflikcie wewnąrtrz resortu potwierdzą się, prace nad przetargiem mogą się opóźnić. A na to Tomasz Szyszko nie może sobie pozwolić.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: UMTS | sytuacja | resort
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »