Restrukturyzacja jest jak świadek koronny
Obowiązująca od wczoraj ustawa z 30 sierpnia 2002 r. o restrukturyzacji niektórych należności publicznoprawnych od przedsiębiorców jest pierwszą z ratunkowego pakietu, zaproponowanego przez wicepremiera i ministra finansów Grzegorza W. Kołodkę.
Uchwalona została w ekspresowym tempie w okresie wakacji, ogłoszona zaś - w takim terminie, aby weszła w życie z początkiem kwartału.
Przy stachanowskim stylu tworzenia prawa rośnie prawdopodobieństwo uchwalania norm pustych. Oto w art. 7 ustawa umożliwia zrestrukturyzowanie należności firm również wobec jednostek samorządu terytorialnego, pod warunkiem podjęcia od 1 do 30 października przez organ stanowiący (czyli radę gminy, radę powiatu lub sejmik wojewódzwa) odpowiedniej uchwały. Rzecz w tym, iż 10 października o północy czteroletnia kadencja wspomnianych organów wygasa i aż do drugiej dekady listopada (gdy zbiorą się na pierwszych sesjach po wyborach) zwyczajnie ich NIE MA. Co zaś tyczy dni od 1 do 10 października, to odchodzący radni naprawdę mają inne sprawy na głowie...
Na temat moralnej strony ustawy zarówno restrukturyzacyjnej, jak i abolicyjnej powstały już całe eseje. Społeczeństwo przeżywa rozterki podobne, jak w przypadku oceny instytucji świadka koronnego. Wszyscy wiedzą, że bandzior, ale polegają na jego zeznaniach i akceptują uniknięcie kary, ponieważ bez niego nie udałoby się skazać innych bandziorów. Nasze państwo - w tym wypadku personifikowane przez wicepremiera i ministra finansów - daruje dłużnikom kwoty gigantyczne, pod warunkiem uregulowania przez nich niewielkiej części tych długów. Wszystkim zaś moralistom daje odpór - bez tego odważnego kroku budżet nie uzyskałby ani grosza.
W projekcie ustawy budżetowej na rok 2003 rząd umieścił w dochodach dwie pozycje, wcześniej finansom publicznym nie znane - abolicję i restrukturyzację (patrz diagram). Hipotetyczne dochody z abolicji są zrozumiałe - wpisano okrągłe 600 mln zł, co dowodzi, iż liczba ta została wzięta po prostu z sufitu. Notabene - szacunek resortu finansów dotyczył stawki 7,5 proc. W ogóle nie wzięto pod uwagę radykalnego spadku zainteresowania abolicją po uchwaleniu przez Sejm stawki 12 proc.
Natomiast w wypadku opłaty restrukturyzacyjnej resort finansów musiał wykonać jakąś strategiczną symulację, skoro równie sufitowe dochody wyliczone zostały z dokładnością do jednego tysiąca złotych - 1 323 843 000! Jest to precyzja wręcz zdumiewająca, jeśli się ją zestawi z lakonicznością uzasadnienia całej tej pozycji.