Resztówki dla cierpliwych
Resort skarbu skarży się, że ma problem ze sprzedażą resztówek, bo inwestorzy nie są nimi zainteresowani. Ale jest też druga strona medalu...
O kłopotach ze sprzedażą mniejszościowych pakietów akcji i udziałów, które pozostały w rękach skarbu państwa po prywatyzacji, Jacek Socha, szef resortu skarbu, mówił wielokrotnie. Jego zdaniem, resortowi trudno rozstać się z resztówkami, bo inwestorzy nie są nimi zainteresowani. Według ministra, inwestorzy nie palą się do płacenia za mniejszościowe pakiety, skoro i tak mają w spółkach kontrolę. Cieszą się z obecności skarbu państwa w gronie udziałowców, bo taki wspólnik zawsze może "coś załatwić".
Kto zapłaci doradcy
Problem w tym, że choć podobnie jak poprzednicy Jacek Socha deklaruje chęć pozbycia się jak największej liczby resztówek, nie widać, by resort spieszył się z ich sprzedażą, nawet jeśli chętni sami się do niego zgłaszają. Przykłady?
Oferta szwedzkiego Vattenfalla, inwestora w Elektrociepłowniach Warszawskich (EW) i Górnośląskim Zakładzie Elektroenergetycznych (GZE) leży w ministerstwie od grudnia ubiegłego roku. Inwestor nie ograniczył się do luźnej deklaracji chęci zakupu akcji, lecz zaproponował konkretną cenę. Jaką, nie wiadomo. Prawdopodobnie znacznie niższą niż za pierwszy pakiet gwarantujący mu kontrolę, jednak i tak w rachubę wchodzą setki milionów złotych, które dla ministra skarżącego się na napięty prywatyzacyjny budżet są nie do pogardzenia. Minęło pół roku. Na razie nie zlecono nawet aktualizacji wyceny GZE i EW.
MSP wyjaśnia, że do lutego czekało na rekomendację, co począć z dwoma 25-proc. pakietami, a przez kolejne dwa miesiące uzgadniało z inwestorem, kto zapłaci za usługi doradcy. Analizy mają się rozpocząć po uzyskaniu stosownych zgód Urzędu Zamówień Publicznych.
Niektórym się udało
Kolejny inwestor zainteresowany wartościową resztówką w Polfie Grodzisk, węgierski Gedeon Richter, czeka na odpowiedź ministerstwa "dopiero" kilka tygodni. Resort potwierdza, że w kwietniu otrzymał od firmy wstępną deklarację zainteresowania. Co dalej? Trudno powiedzieć, bo jak podaje MSP, "obecnie trwa weryfikacja możliwości realizacji projektu".
Wydaje się, że w lepszej sytuacji jest giełdowy Impexmetal. Sławomir Masiuk, prezes spółki twierdzi, że negocjuje z MSP odkupienie resztówek w trzech spółkach - sporej w Hucie Szopienice i malutkich w Hutmenie i Silesii. - Mam nadzieję, że do września zamkniemy transakcję - twierdzi Sławomir Masiuk.
Czy MSP podziela te nadzieje, nie wiadomo, bo w kwestii negocjacji z Impexmetalem resort milczy.
Mały mówi więcej
Duzi inwestorzy głośno nie skarżą się na opieszałość ministerstwa. Mali są bardziej otwarci. Do PB zwrócił się niedawno Mieczysław Tarczyński, prezes spółki Odmet, inwestora w siedleckim Probudzie, w którym skarb państwa wciąż dzierży ponad 30 proc. akcji.
- O odkupienie resztówki zabiegam od sierpnia ubiegłego roku. Skarb państwa jako akcjonariusz wcale mi się nie podoba, bo spółka ma kłopoty, a ministerstwo blokuje wszystkie radykalne pomysły restrukturyzacyjne. Przeszkodą w sprzedaży akcji są wątpliwości prawne dotyczące statusu części akcji, jednak wyjaśniamy je już od pięciu lat i są liczne propozycje rozwiązania problemu. Brakuje tylko decyzji - mówi szef Odmetu.
Wygląda na to, że ministerstwo zamiast handlować z zainteresowanymi, samo wybiera sobie inwestorów, a ci nie zawsze spełniają pokładane w nich nadzieje.
"Zwrócono się do dotychczasowych akcjonariuszy z sugestią wykupu tzw. resztówek. Na 291 zapytanych inwestorów tylko 58 udzieliło odpowiedzi, z czego 50 było pozytywnych. Jesienią 2004 r. ponowiono pytanie do 258 udziałowców. Odpowiedziało 139, z tego 90 było zainteresowanych doprowadzeniem do transakcji. Jednakże deklarowane zainteresowanie nabyciem pakietów akcji lub udziałów nie gwarantuje zawarcia transakcji, bo oferta cenowa często jest zbyt niska" - zastrzega ministerstwo.
A na sprzedaż czeka, bagatela, niemal tysiąc mniejszościowych pakietów w mniejszych i większych spółkach z najprzeróżniejszych branż.
Agnieszka Berger