​Rewolucja czy kosmetyczne poprawki? Projekt reformy rynku energii na ostatniej prostej

Szykują się zmiany na unijnym rynku energii. Już 14 marca Komisja Europejska ma przedstawić propozycję jego reformy. Reformowanie rynku energii to odpowiedź na ubiegłoroczne wahania cen. W 2022 roku energia elektryczna sprzedawana na unijnym rynku była kilkukrotnie droższa niż zwykle. To, w efekcie, windowało ceny prądu dla wszystkich użytkowników.

Komisja Europejska (KE) przedstawi projekt reformy rynku energii w UE. To właśnie między innymi ten mechanizm wpływa na to, ile w państwach Unii kosztuje energia elektryczna. Nową propozycję KE mieliśmy poznać w czwartek 16 marca, jednak datę publikacji przesunięto już na popołudnie we wtorek 14 marca.

Celem reformy ma być większa ochrona konsumentów, kolejne zachęty dla ograniczenia zużycia prądu i wykorzystywania OZE oraz, przede wszystkim, ograniczenie drastycznych wahań cen, które stały się dużym problemem w 2022 roku. 

Po co UE wspólny energetyczny rynek?

Powstanie rynku energii w Europie jest jedną ze zmian wprowadzonych w ostatnich dekadach przez UE. Wcześniej w latach 90. większość rynków energii elektrycznej i gazu ziemnego w Europie była zmonopolizowana przez krajowe instytucje. Sytuacja ta zmieniła się zgodnie z jedną z podstawowych zasad UE, czyli swobodnego handlu pomiędzy krajami należącymi do Unii. 

Reklama

Dzięki zmianom wprowadzonym na przełomie XX i XXI wieku zarówno konsumenci, przedsiębiorstwa, jak i całe państwa członkowskie mogą swobodnie wybierać swojego dostawcę gazu i energii elektrycznej spośród szerszego grona konkurentów. W uproszczeniu więc handlować dostawami mogą między sobą poszczególne kraje. Dlatego Polska i pozostałe państwa Unii mogą importować energię z sąsiednich krajów albo eksportować do nich prąd.  

To istotne zwłaszcza w momentach, gdy dane państwo doświadcza trudności ze “zbilansowaniem" systemu energetycznego. W najprostszych słowach, chodzi np. o sytuacje, gdy polskie elektrownie produkują mniej prądu, niż w danym dniu zużyją polskie przedsiębiorstwa i gospodarstwa domowe. Albo o sytuacje, gdy prądu produkujemy więcej niż zużywamy, a z niedoborem mierzą się inne państwa. 

Jak działa rynek energii

Obecnie wyprodukowana energia elektryczna musi być sprzedawana na giełdzie energii. Handel hurtowy odbywa się na rynku terminowym oraz spotowym. Na tym pierwszym kupuje się energię z dłuższym wyprzedzeniem - można na nim kupić np. dostawę energii za rok. Na rynku spotowym odbywa się handel energią z dostawą na następny dzień.  

W ramach rynku SPOT (czyli rynku dnia następnego) handel odbywa się na dzień przed dobą, w której następuje fizyczna dostawa energii elektrycznej. Ceny są wyznaczane dla dostaw na konkretną godzinę - ze względu na to, że zużycie prądu jest bardzo różne w zależności od pory dnia. 

Na rynku dnia następnego sprzedawcy z 24-godzinnym wyprzedzeniem szacują więc ilość możliwej do dostarczenia energii oraz jej cenę. Tym samym, ceny SPOT obrazują niemal w czasie rzeczywistym, ile kosztuje w danym momencie wyprodukowanie energii. 

Założenia UE dotyczące rynku energii UE miały także wspierać rozwój odnawialnych źródeł energii. Ponieważ energia z takich źródeł jest najtańsza w systemie, jej zakup był promowany przez funkcjonowanie rynku. Do dlatego, że skoro była tania, był na nią największy popyt, bo odbiorcy chętniej kupią energię tanią zamiast drogiej. Większy popyt oznaczał zaś - w długim terminie - opłacalność inwestowania w OZE, czyli budowania nowych źródeł energii elektrycznej.  

2022 rok: ceny na huśtawce

Ceny na rynku energii zależą także rzecz jasna od kosztów ich produkcji. Latem 2022 roku, kiedy surowce używane w poszczególnych elektrowniach były bardzo drogie, wiele państw UE musiało mierzyć się z rekordowymi cenami energii elektrycznej.  

Było to widoczne zwłaszcza wtedy, gdy rekordowe poziomy notowały ceny gazu, będącego podstawowym paliwem elektrowni niemieckich. Latem ubiegłego roku, gdy gaz był najdroższy, cena jednej megawatogodziny prądu dochodziła w Niemczech do poziomu od kilkuset do nawet tysiąca euro. Dla porównania - w tych samych miesiącach 2021 roku koszt tej samej ilości energii elektrycznej w Niemczech wynosił kilkadziesiąt euro.  

Na ceny prądu mogły mieć wpływ nie tylko koszty zakupu paliw, ale także sam kształt rynku energii - wskazują eksperci. To dlatego, że na rynku energii Unii Europejskiej do tej pory do wyliczenia ceny energii elektrycznej stosowało się zasadę opartą na wielkości kosztów krańcowych produkcji energii (tzw. zasada "merit order"). Założenie było takie, że do sieci była wprowadzana w pierwszej kolejności jak najtańsza energia. Następnie, w miarę zapotrzebowania, energia coraz droższa. Jeśli zapotrzebowanie było duże, to właśnie cena najdroższego typu energii wprowadzonego do sieci miała kluczowy wpływ na jej ostateczną cenę.

Przez to ceny prądu rosły także w krajach, które nie produkują energii elektrycznej głównie z innych źródeł, niż gaz. Z rekordowymi kosztami musiała się mierzyć chociażby Francja, gdzie elektroenergetyka opiera się na elektrowniach jądrowych. 

Poza wyższym niż zwykle poziomem cen, problemem w 2022 roku stała się też ich duża zmienność. Na przykład w samym grudniu 2022 roku w Niemczech różnica pomiędzy najdroższym i najtańszym pod względem cen spotowych dniem wyniosła aż 400 euro za 1 MWh.  

Zmiany stały się konieczne

Wahania cen występowały głównie, jeśli chodzi o dostawy na kolejny dzień. Ten rynek wpływa jednak mocno na ceny dostaw długoterminowych. Te z kolei wprost przekładają się na taryfy oferowane przez sprzedawców energii elektrycznej firmom czy samorządom.  

Wysokie i zmienne ceny prądu oznaczają zaś mniej pieniędzy w portfelach, wyższe koszty produkcji przemysłowej i duże trudności w długoterminowym planowaniu produkcji oraz inwestycji. 

Dlatego w unijnej debacie publicznej zaczęły podnosić się głosy, że rynek energii należy poprawić - tak, aby odbiorcy mniej odczuwali wahania i wzrosty cen. Aby tak się stało, rynek musi być mniej zależny od wahań cen energii w krótkim terminie, a bardziej nastawiony na ceny w dłuższej perspektywie.  

To, że teraz tak nie jest, doskonale obrazuje fakt, że ceny gazu w Europie są już niższe, niż przed wojną, podczas gdy ceny dostaw energii - niekoniecznie. 

GAZ ZIEMNY

3,75 0,17 4,58% akt.: 20.12.2024, 22:58
  • Max 3,83
  • Min 3,55
  • Stopa zwrotu - 1T 14,68%
  • Stopa zwrotu - 1M 16,46%
  • Stopa zwrotu - 3M 52,44%
  • Stopa zwrotu - 6M 37,36%
  • Stopa zwrotu - 1R 54,32%
  • Stopa zwrotu - 2R -29,91%
Zobacz również: GUMA KAUCZUKOWA TARCICA OLEJ PALMOWY

Co nowego proponuje KE?

Od początku dyskusji o reformie rynku energii wśród państw UE pojawiały się dwa odmienne kierunki propozycji zmian. Niektóre z państw chciały gruntownej reformy. Ale pojawiały się też głosy, że zmiany powinny być bardziej kosmetyczne. I, tym samym, omijać podstawowy mechanizm działania rynku, czyli zasadę "merit order". Tuż przed publikacją oficjalnej propozycji wydaje się, że KE pójdzie właśnie w tę drugą stronę. 

"Zamiast radykalnego remontu forsowanego przez Francję i Hiszpanię, propozycja KE będzie bliższa temu, czego domagała się branża - bardziej ukierunkowanemu podejściu skoncentrowanemu na kontraktach długoterminowych" - komentują dziennikarze portalu Euractiv, którzy dotarli do wstępnej wersji projektu, którego ostateczny kształt poznamy popołudniu we wtorek 14 marca.

Przede wszystkim KE nie proponuje zawieszenia stosowania zasady "merit order", czyli uzależnienia cen od kosztu najdroższej energii wprowadzanej na rynek. Zamiast tego unijny politycy proponują mechanizmy, które umożliwią zakup długoterminowych dostaw energii na korzystnych warunkach. KE chce to osiągnąć, umożliwiając zawieranie przez dostawców i sprzedawców energii nowych typów umów na długi termin.  

Jeden z nich, tzw. CfD (contract for difference) ma obejmować energię z OZE oraz energię jądrową. W ramach CfD państwo ma gwarantować wytwórcom energii określony poziom dochodów ze sprzedaży energii z tych źródeł. Produkować niskoemisyjną energię - czyli w nią inwestować - ma się opłacać, nawet gdy rynkowe zyski z jej sprzedaży będą niskie. 

Do tego UE chce wspierać długoterminowe umowy zakupu energii elektrycznej (tzw. PPA - power purchase agreement), które są zawierane między prywatnymi producentami a nabywcami energii elektrycznej. Kraje UE musiałyby wprowadzić instrumenty zmniejszające ryzyko finansowe umów PPA.  

Kolejna część reformy dotyczy gospodarstw domowych oraz małych i średnich przedsiębiorstw (MŚP). Odbiorcy ci mają mieć większe możliwości wyboru pomiędzy umowami na dostawy energii uzależnionymi od bieżących cen a tymi dyktowanymi przez ceny długoterminowe. Do tego właściciele instalacji fotowoltaicznych będą mogli udostępniać nadmiarową energię innym lokalnym odbiorcom.  

Reforma da też państwom członkowskich uprawienia do dokonywania interwencji na rynku w wypadku wzrostu cen hurtowych znacząco ponad średni poziom z ostatnich kilku lat. Państwa będą mogły wprowadzać gwarancję najwyższych możliwych cen dla MŚP i gospodarstw domowych. Po limitowanych niższych cenach będą mogły one zakupić do 80 proc. konsumowanej energii - tak, by zachęcać je do obniżenia zużycia prądu.

Co dalej z projektem

Ostateczną wersję projektu nowelizacji KE przestawi we wtorek popołudniu. Mogą znaleźć się w niej dodatkowe albo inne ustalenia, niż te, które znamy do tej pory. Do tego projekt, który KE ma przedstawić, to dopiero początek procesu nowelizacji. Propozycje Komisji muszą zatwierdzić Parlament Europejski i poszczególne kraje członkowskie. W trakcie tych negocjacji poszczególne zasady, których chce Komisja, mogą więc ulec zmianie. Zwłaszcza, że eksperci wskazują na kilka wątpliwości.

Jedną z nich wysuwa polski think tank Instrat. Instrat był jedną z instytucji, która wzięła udział w konsultacjach społecznych projektu. Eksperci think tanku wskazują, że przed kryzysem energetycznym unijny rynek energii był korzystny dla większości uczestników: 

"Dotychczasowe dążenia do liberalizacji i integracji europejskich rynków energii co do zasady przełożyły się zarówno na bardziej efektywną strukturę pracy istniejących mocy wytwórczych, jak i tworzyły właściwe bodźce dla producentów i odbiorców energii elektrycznej" - podają. Rynek miał jednak pewne bariery, które sprawiały, że ceny energii rzeczywiście były podatne na wahania.

Dlatego ich zdaniem nowe propozycje KE, ogólnie rzecz biorąc, idą w dobrym kierunku. Nie podważają bowiem samej zasady liberalizacji rynku energii, za to wprowadzają kilka korzystnych rozwiązań.

"Instrat pozytywnie przyjmuje chęć poprawy ram regulacyjnych dla produktów i usług lepiej odpowiadających na potrzeby uczestników rynku oraz całego systemu elektroenergetycznego, takie jak umowy PPA, umowy długoterminowe, ale również usługi lokalnego bilansowania czy magazynowania energii" - piszą analitycy Instrat w podsumowaniu swojego udziału w negocjacjach.

Wskazują jednak, że problemem może być duży koszt niektórych rozwiązań, jak państwowe wsparcie dla umów długoterminowych.

"Wyrażamy wątpliwość wobec rozpowszechniania umów PPA poprzez kosztowne wsparcie państwa (np. przejmującego na siebie koszt obsługi ryzyka) lub częściową czy pełną obligatoryjność. W zbyt dużej skali, mogłoby to doprowadzić do osłabienia rynków krótkoterminowych oraz nieoptymalnych bodźców cenowych. Ze względu na duże zróżnicowanie potrzeb poszczególnych uczestników rynku, powinni mieć oni możliwość indywidualnego zarządzania ryzykiem związanym z przyszłymi cenami energii" - uważają.

Dlatego bardziej radykalne zmiany, nad jakimi zastanawia się KE, takie jak przymusowa sprzedaż energii z OZE wyłącznie w formule PPA czy wprowadzenie umów CfD, nie powinny być przeprowadzane bez gruntownych analiz i dłuższych konsultacji - wskazuje Instrat.

Martyna Maciuch

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: rynek energii | UE | ceny prądu | ceny energii | kryzys energetyczny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »