Rosja nakłada embargo na polskie konserwy
Rosjanie wprowadzają kolejne embargo na polskie towary. Od jutra będzie obowiązywał zakaz wwozu polskich konserw ze szprotami - informuje korespondent RMF FM w Moskwie Przemysław Marzec.
Jak zwykle rosyjska służba fitosanitarna twierdzi, że przeprowadzone kontrole wykazały liczne naruszenia i braki u polskich producentów. Podany jest jednak zaledwie przykład jednego producenta z Wejcherowa, którego szproty w oleju rzekomo nie odpowiadały temu, co jest napisane na etykiecie.
Wcześniej podobną wojnę handlową Rosja rozpoczęła z łotewskimi producentami szprotek.
Rosyjskie służby graniczne często zatrzymują duże ilości mięsa, serów, owoców, warzyw oraz innych produktów, których import jest zakazany. Od 6 sierpnia obowiązuje dekret prezydenta Władimira Putina nakazujący niszczenie zatrzymywanej na granicy żywności objętej sankcjami. Z propozycją utylizacji przemycanych produktów wystąpił minister rolnictwa Aleksandr Tkaczow.
Do niszczenia zatrzymanej żywności przystąpiono w ubiegły czwartek. Na pierwszy ogień - jak poinformował wówczas Tkaczow - poszło 28 ton jabłek i pomidorów z Polski.
Rosyjskie władze przekonują, że zagraniczną żywność, niszczoną w ramach embarga, mogą z powodzeniem zastąpić produkty rosyjskie. Wczoraj w mediach pojawiły się informacje, że dyrektor krasnodarskiego gospodarstwa Jewgienij Jegorow dowodził wyższości jabłek rosyjskich nad tymi z Polski. - Nasze pachną i mają zupełnie inny smak - ocenił i wyjaśnił: "Polacy wykonują 22-24 opryski, a my 12-14, czyli dwa razy mniej. Na 24 dni przed zbiorem w ogóle wstrzymujemy opryski, a oni świeżo zerwane owoce natychmiast zanurzają w roztworze chemicznym. Mówiłem im: co wy robicie?, a oni: przecież to nie my będziemy je jeść". Miedwiediew "ochoczo go poparł": "A teraz my też nie będziemy!". "Gwoli sprawiedliwości" premier dodał: "To jabłka wysyłane na eksport Polacy oblewają chemikaliami, a sami jedzą te dobre".
Przemysław Marzec