Rosja uważa że Białoruś za swoją
Unia Europejska wkroczyła na obszar poradziecki, który Rosja zwykła uważać za strefę swoich interesów geopolitycznych - zauważa w piątek dziennik "Wriemia Nowostiej", komentując szczyt UE w Pradze, na którym zainaugurowano unijny program Partnerstwa Wschodniego.
Moskiewska gazeta podkreśla, że Rosji na szczyt nie zaproszono. Przypomina też, że Partnerstwo Wschodnie zostało przyjęte przez Unię Europejska z inicjatywy Polski i Szwecji.
W ocenie "Wriemia Nowostiej", "odtąd Moskwa będzie musiała uwzględniać pojawienie się nowego czynnika w swojej bliskiej zagranicy".
Wyliczając cele unijnego programu, dziennik wymienia m.in. liberalizację handlu, regularne konsultacje w sprawach bezpieczeństwa i zniesienie wiz.
"Rosję od początku niepokoił fakt, że wszystko to proponuje się krajom wschodnioeuropejskim, podczas gdy analogiczne kroki wobec strony rosyjskiej pozostają kością niezgody w negocjacjach Rosji i UE o strategicznym partnerstwie" - zaznacza "Wriemia Nowostiej".
Gazeta zwraca też uwagę, że w czasie, gdy w Pradze inaugurowano Partnerstwo Wschodnie, w Mińsku prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka podejmował rosyjskiego ambasadora Aleksandra Surikowa.
"W wielkiej polityce nie ma przypadków. Spotkanie z ambasadorem Rosji w tym dniu to dobitna ilustracja tego, że Białoruś balansuje między Moskwą a Brukselą" - cytuje "Wriemia Nowostiej" białoruskiego politologa Aleksandra Kłaskowskiego.
Dziennik odnotowuje również, że "zdaniem białoruskich ekspertów Łukaszenka nie pojechał do Pragi, by nie komplikować początku dialogu z Brukselą i nie irytować Moskwy, odnoszącej się do Partnerstwa Wschodniego z nieufnością".