Rozliczajmy unijne dotacje w złotych
Branża proponuje, by - wzorem Hiszpanii - unijne zamówienia regulować w krajowej walucie. Pomysł popiera drogowa dyrekcja rządowa.
Unijne pieniądze na budowę dróg i autostrad, na inwestycje kolejowe i w ochronę środowiska miały ożywić polskie budownictwo. Ożywienie jest, ale przynosi połowiczne efekty. Z powodu wahań kursowych.
- W branży widoczny jest napływ kapitału unijnego. Obserwujemy wzrost inwestycji i zamówień. Dzięki temu znacznie zwiększył się nasz portfel zamówień. Ale problemem jest rentowność kontraktów, spowodowana wahaniami kursowymi i wzrostem cen stali. Branża budowlana wcale nie powinna ponosić ryzyka kursowego. Powinniśmy, podobnie jak uczyniła to Hiszpania, porozumieć się z Brukselą i postarać o rozliczanie unijnych dotacji w walucie lokalnej, czyli w złotych - mówi Stefan Bekir Assanowicz, prezes Budimexu-Dromexu.
W przetargu zamawiający podawałby cenę w euro i jej równowartość w złotych, ale wykonawcy składaliby ofertę liczoną w krajowej walucie. Ten scenariusz ma pewne szanse na realizację. Pierwsze kroki podjęła Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, główny zleceniodawca firm drogowych.
- Złożyliśmy tego typu propozycję Markowi Hałasowi, wiceministrowi infrastruktury. Lada dzień będziemy na ten temat rozmawiać. Dla nas to też jest problem, ponieważ musimy dysponować własnym wkładem, rozliczanym w euro - mówi Edward Gajerski, szef rządowej instytucji.
GDDKiA proponuje, by na rynku krajowym rozliczać się w walucie lokalnej, natomiast sprawozdanie dla Brukseli przygotowywano by w euro.
Jazda z euro
Dobrym przykładem, pokazującym wzrost inwestycji dzięki unijnym środkom, ale jednocześnie obrazującym kłopoty z rentownością kontraktów, jest budowa autostrady A-2 na trasie między Koninem a Łodzią na odcinkach: Wartkowice-Emilia (gdzie dyrekcja drogowa oceniła wartość zamówienia na 57,1 mln EUR) i Dąbie-Wartkowice (44,9 mln EUR). Ich generalnym wykonawcą jest Budimex-Dromex.
- Musimy wykonać te zamówienia do końca roku. Warto jednak podkreślić, że od momentu złożenia oferty do czasu podpisania kontraktu upłynęło pięć miesięcy. Składaliśmy ofertę przy cenie 4,6-4,7 zł za 1 EUR - mówi Stefan Bekir Assanowicz.
Wczoraj euro kosztowało 3,87 zł. Czy w tej sytuacji Budimex-Dromex straci na realizacji kontraktów autostradowych? Może spółka postara się o renegocjowanie ceny?
- Jeszcze analizujemy warunki. Nie mogę więc na razie wypowiadać się na ten temat - ucina prezes Assanowicz.
Przezorny ubezpieczony
Może spółce uda się jednak na nich zarobić? Tak, ale pod warunkiem, że dobrze je ubezpieczyła.
- Duże firmy mogą korzystnie ubezpieczyć kontrakty i dzięki temu odnotować zysk, ale dla mniejszych firm podwykonawców nie jest to już takie proste. W konsekwencji mogą stracić - dodaje prezes Assanowicz.
Budimex-Dromex, dzięki m.in. korzystnemu ubezpieczaniu kontraktów, na wyniki nie może narzekać, ale jego zysk to w dużym stopniu ich zasługa. Przychody ze sprzedaży na koniec 2004 r. sięgnęły 1,58 mld zł, a na koniec 2003 r. 1,53 mld zł. Wynik brutto wyniósł odpowiednio 21,25 mln zł i 17,6 mln zł. Unijne dotacje przyniosły natomiast duży wzrost portfela zamówień. Obecnie sięga 1,93 mld zł, a do końca roku ma zwiększyć się o kolejne 15-20 proc.
Katarzyna Jaźwińska