Rozmowa z Grażyną Gęsicką, szefową MRR
Do Polski wpłynęło zaledwie co czwarte euro przyznane przez Unię Europejską, ale rząd zapewnia, że nie stracimy nawet euro z unijnych pieniędzy. Tymczasem tylko z funduszy przeznaczonych na transport i drogi Polska wykorzysta w tym roku w najlepszym razie niecałe 16 proc. przyznanych kwot. Rozmowa z Grażyną Gęsicką, ministrem rozwoju regionalnego.
Powszechne są obawy, że nie zdołamy wykorzystać całej kwoty niemal 13 mld euro przyznanych Polsce przez Unię Europejską na lata 2004-2006.
- Nie podzielam tych obaw. Dotąd wykorzystaliśmy ponad 20 proc. alokacji, czyli blisko 10 mld złotych. Na taką kwotę zrefundowaliśmy z unijnych funduszy wydatki na realizację projektów zatwierdzonych przez Komisję Europejską. Polska ma jeszcze czas do 2008 roku na wykorzystanie wszystkich oddanych do jej dyspozycji środków, a dotacje z Funduszu Spójności, które stanowią około 1/3 tej kwoty, a przeznaczone są na duże inwestycje z zakresu transportu i ochrony środowiska, możemy pozyskiwać aż do 2010 roku.
Czy to znaczy, że zniknęła już groźba utraty ponad miliarda euro na projekty transportowe?
- To zagrożenie dotyczy alokacji z 2004 roku. Unia przyznaje środki na konkretny rok, a trzeba je wydać w ciągu trzech lat. Jednak już wiadomo, że beneficjenci tego programu wydali około 200 mln euro. Trzeba skontrolować prawidłowość realizacji projektów, przygotować wnioski płatnicze i przesłać do Komisji Europejskiej. Dotychczas przesłaliśmy do Brukseli wnioski płatnicze na 25 mln euro, a do końca roku mamy zamiar przesłać na 160-180 mln euro.
Skoro w tym roku trzeba wydatkować całą kwotę z roku 2004, to ile nam jeszcze brakuje do wykonania tego zadania?
- Pomijając ponad 4 mld euro z Funduszu Spójności, które można wydawać trochę dłużej, alokacja funduszy strukturalnych na lata 2004-2006 wyniosła 8,4 mld euro, a na rok 2004 około 2 mld euro. Do tej pory wydaliśmy 7 mld zł, czyli praktycznie zadanie zostało wykonane.
Bruksela rozlicza jednak poszczególne programy. Czy zatem w programie transportowym wydamy tyle, ile trzeba?
- Tak, nie stracimy żadnych pieniędzy. Fundusze można pozyskiwać do końca 2008 roku, ale projekty mogą być zgłaszane tylko do połowy 2008 roku. Czas na rozliczanie wydatków mamy do końca 2008 roku, ale faktury od beneficjentów chcemy dostać do czerwca, aby swobodnie zdążyć rozliczyć je z Komisją Europejską. Dotąd Unia wypłaciła co piąte euro oddane nam do dyspozycji na pierwsze trzy lata członkostwa w Unii, ale wniosków o dofinansowanie Polacy złożyli znacznie więcej. Łączna wartość wniosków o przyznanie dotacji była prawie dwa razy większa niż pula środków, które mieliśmy do dyspozycji. Część wniosków nie spełniała wymogów przyznania dotacji, ale część została odrzucona tylko z powodu braku środków. Jeśli projektodawcy będą zainteresowani, mogą starać się o środki z następnej perspektywy finansowej. Według stanu na koniec sierpnia tego roku, zakontraktowaliśmy ponad 80 proc. wszystkich dostępnych środków. Realizowanych jest ponad 60 tys. różnych projektów, spośród których 26 tys. zostało już zakończonych.
Czy zatem jest jeszcze sens wysyłać projekty z nadzieją na zwrot kosztów ich realizacji?
- W niektórych programach, np. Wzrost Konkurencyjności Przedsiębiorstw, ZPORR czy Restrukturyzacja i modernizacja sektora żywnościowego, są jeszcze pewne pieniądze, o które można się ubiegać. Ze względu na tańsze koszty realizacji niektórych działań i wycofywanie się projektodawców pojawiają się pewne oszczędności. Informacje o programach, w których można ubiegać się jeszcze o środki, są na stronie internetowej ministerstwa (www.mrr.gov.pl).
Co zmieni nowelizacja ustawy o finansach publicznych?
- Wprowadzi wieloletnie budżetowanie, a tym samym pozwoli zaciągać zobowiązania na okres realizacji projektu, a niekoniecznie na dany rok budżetowy. Przy obecnym jednorocznym budżetowaniu trudno byłoby korzystać z nowych, siedmioletnich - na lata 2007-2013 - alokacji na realizację projektów wieloletnich. Nie będzie też konieczności zwrotu pieniędzy budżetowych, jeśli się ich nie wykorzystało w danym roku, by za chwilę ponownie się starać o oddane kwoty. I wreszcie zaliczki. Chcielibyśmy je wypłacać beneficjentom unijnych funduszy, zamiast prefinansowania z polskiego budżetu.
Jakie zatem zmiany należałoby wprowadzić, by działania, które pani prowadzi, były prostsze?
- Te zmiany już są wprowadzane poprzez ustawę o prowadzeniu polityki rozwoju (jest w Sejmie), nowelizację ustawy o finansach publicznych czy drugi etap nowelizacji prawa zamówień publicznych. Wszystkie zmierzają do udrożnienia inwestowania: szybszego i łatwiejszego uruchomienia inwestycji, wyboru wykonawcy, ujednolicenia obsługi administracyjnej umów itd.
Niedługo będzie pani odpowiadać za znacznie większe kwoty. 67 mld euro na lata 2007-2013.
- W 2007 roku wydamy na projekty unijne ponad dwa razy więcej środków niż obecnie. Trzeba więc więcej ludzi do ich sprawnej obsługi. Ponadto, jak wspomniałam, ministerstwo ma być instytucją certyfikującą. Musi mieć 100-200 osób więcej.
W innych resortach i instytucjach zajmujących się unijnymi funduszami zatrudnienie też powinno być zwiększone?
- Większe kwoty oznaczają więcej projektów i więcej pracy przy obsłudze ich wsparcia.
Kiedy zaczną napływać do Polski pierwsze pieniądze z nowej puli?
- Przyznane w Brukseli kwoty z tzw. nowej perspektywy finansowej zostały w Polsce rozdzielone na regiony i programy krajowe. Programy krajowe zostały już zatwierdzone przez Radę Ministrów. Teraz są przedmiotem konsultacji społecznych. Po powtórnym zatwierdzeniu skorygowanych trafią do Brukseli. Zdecydowana większość programów regionalnych też już została skierowana do Komitetu Rady Ministrów. Wszystkie programy musi później zatwierdzić Komisja Europejska, co potrwa, jak sądzę, do końca pierwszego kwartału przyszłego roku. Nie potrafię podać dokładnej daty uruchomienia pieniędzy, ale w projekcie budżetu na 2007 rok przeznaczamy na projekty z nowej perspektywy ok. 4 mld zł.
Czy Warszawa miała duży wpływ na kształt programów regionalnych?
- Zasady, jakim ma odpowiadać program operacyjny określone są w rozporządzeniu 1083 Rady WE przyjętym w lipcu. Rozporządzenie określa kształt i zawartość programu, zasady finansowania, kwalifikowalności środków, ogólne zasady monitoringu i sprawozdawczości itd. Unia Europejska w dokumentach programowych i aktach prawnych określa też cele, na które można przeznaczyć środki. Z kolei MRR rekomendowało województwom graniczne limity wydatkowania na pewne cele. Zalecamy, aby około 40 proc. środków było przeznaczone na sferę gospodarczą i nie więcej niż 7 proc. na infrastrukturę społeczną. W tak ogólnie zakreślonych ramach województwa mają znaczną swobodę programowania.
Czy różnice zdań były duże?
- Zarządy województw z reguły chcą więcej pieniędzy przeznaczyć na infrastrukturę techniczną i społeczną - szpitale, szkoły, niż na gospodarkę, w tym wspieranie przedsiębiorczości.
Jaka część z 67 mld euro może trafić bezpośrednio do przedsiębiorców?
- Sporo. Z programu Innowacyjna Gospodarka - ponad 3 mld euro. A w programach regionalnych około połowy z 40 proc. dla sfery gospodarczej, czyli drugie 3 mld euro. To duża szansa dla polskiej gospodarki.
Rozmawiała Hanna Tobolska
ANALIZA PRAWNA: WAŻNA USTAWA ZALEGA W SEJMIE
Rządowy projekt ustawy o zasadach polityki rozwoju, który wprowadza mechanizmy koordynujące sposób prowadzenia polityki strukturalnej, znajduje się obecnie w pracach Sejmu. Po pierwszym czytaniu trafił do prac w Komisji Gospodarki oraz Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej.
Projekt m.in. określa podmioty zajmujące się polityką strukturalną i definiuje zasady prowadzenia takiej polityki. Określa także tryb przygotowania projektów: strategii rozwoju kraju, strategii sektorowych i strategii rozwoju województw.
Regulacje te mają usystematyzować sposób prowadzenia polityki rozwoju społeczno-gospodarczego. Jest to konieczne, gdyż obecnie różne instytucje publiczne wydają środki publiczne w sposób niespójny, a nawet podejmują działania wzajemnie sprzeczne. Problem tkwi właśnie w braku mechanizmów, które porządkowałyby te działania.
Grażyna Gęsicka
Jest ministrem rozwoju regionalnego od powstania tego resortu, czyli od jesieni 2005 roku. Wcześniej była m.in. wiceprezesem Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości i Polskiej Fundacji Promocji i Rozwoju Małych i Średnich Przedsiębiorstw. W ostatniej kampanii wyborczej do parlamentu doradzała Platformie Obywatelskiej.