RPD: Rozmowy z Google ws. ochrony dzieci przed szkodliwymi treściami
Dostępne w internecie treści wulgarne lub drastyczne powinny być specjalnie oznaczane - uważają autorzy listu do rzecznika praw dziecka, którzy chcą wprowadzania takich oznaczeń w serwisie YouTube. Podejmę rozmowy z Google w tej sprawie - poinformował PAP Marek Michalak.
List - który został wysłany do Michalaka i firmy Google, właściciela serwisu YouTube - to inicjatywa redaktora naczelnego strony antyweb.pl Grzegorza Marczaka.
- W chwili obecnej na YouTube nie ma żadnych oznaczeń treści wulgarnych, drastycznych czy dozwolonych tylko dla pełnoletnich. Niestety, takich materiałów jest w naszej części serwisu bardzo dużo. Są to treści, z którymi nie powinny obcować dzieci. Dorośli również powinni być o nich informowani przed ich obejrzeniem - czytamy w liście.
Marczak przekonuje, że dostępny w serwisie mechanizm pozwalający oznaczyć treści jest mało efektywny przez swoją konstrukcję, nie jest też wykorzystywany przez twórców treści.
- Dowodem na to, że stosowane obecnie mechanizmy nie działają, jest wiele kanałów na polskim Youtube, które kierują swoje materiały do młodych widzów, stosując wulgarny i brutalny język. YouTube już teraz zastępuje najmłodszemu pokoleniu telewizję, a twórcy treści stają się dla dzieci autorytetami. Musimy więc zadbać, aby to, co dzieci oglądają, było dla nich odpowiednie. Nie da się tego zrobić tylko z pomocą społeczności, zaangażowanie YouTube jest tutaj niezbędne - powiedział Marczak w rozmowie z PAP.
RPD ocenił, że to cenna i potrzebna inicjatywa z punktu widzenia ochrony dzieci i młodzieży przed treściami niedostosowanymi do ich wieku i rozwoju psychofizycznego. - Jako RPD i ojciec dwójki dzieci w pełni popieram wszelkie działania służące poprawie ochrony niepełnoletnich, w tym użytkowników serwisu YouTube - powiedział Michalak, odnosząc się do listu Marczaka.
Serwis jednak nie zamierza wprowadzać innych mechanizmów niż obecnie obowiązujące - zgłoszenie nieodpowiednich treści do administracji serwisu, flagowanie treści. - YouTube jest platformą technologiczną do publikacji treści i nie jesteśmy w stanie fizycznie analizować na bieżąco wszystkich treści umieszczanych w serwisie, bo co minutę trafia do niego ponad 300 godzin wideo. Dlatego opieramy się na mechanizmie flagowania, dzięki któremu każdy użytkownik może takie treści zgłosić i nasz zespół może np. nałożyć ograniczenia wiekowe na dany materiał czy go usunąć - podkreślił w rozmowie z PAP Maciej Sojka, odpowiadający za współpracę z twórcami YouTube w Polsce i w regionie Europy Środkowo-Wschodniej.
Pytany, czy te działania to nie za mało, przekonywał, że nie ma lepszego rozwiązania niż oddanie użytkownikom możliwości pozwalającej im zgłosić, co jest dopuszczalne, a co nie. Przypomniał, że na YouTube obowiązuje regulamin i wytyczne dla społeczności. "Uważam, że internet jest medium, które musi być otwarte i nie sądzę, żeby społeczeństwo zaakceptowało naruszenie tej zasady" - dodał.
Jego zdaniem cenzura prewencyjna, która mogłaby być inną metodą ochrony, byłaby zaprzeczeniem tego, czym jest YouTube i czym jest internet. - Trzeba porównać dwie wartości: z jednej strony rozwój, kreatywność, szybszy obieg informacji, a z drugiej strony poczucie totalnego bezpieczeństwa i kontroli - mówił Sojka.
Według Marczaka nie chodzi o wolność wypowiedzi, tylko o ochronę najmłodszych przed wulgarnymi i brutalnymi materiałami.
- Nie ma to nic wspólnego z cenzurą, tym bardziej, że nie mówimy o usuwaniu treści, ale o ich oznaczaniu i ukrywaniu przed dziećmi. Nie chodzi też o cenzurę prewencyjną, bo faktycznie trudno byłoby zrobić mechanizm automatycznie nadający kategorię wiekową. Wiemy, że Google potrafi być konsekwentny, jeśli chodzi o karanie kanałów, które łamią prawa autorskie lub które są o to podejrzane. Filmy blokowane są praktycznie z automatu i nikt wtedy nie mówi o cenzurze internetu. Podobnie skuteczne praktyki są stosowane, jeśli chodzi o treści erotyczne. Z tym YouTube również radzi sobie bardzo dobrze - podkreślił Marczak.
Zdaniem Michalaka za bezpieczeństwo dzieci w internecie odpowiadają również dostawcy treści zamieszczanych w sieci. "Dzieci należy chronić przed dostępnością do szkodliwych treści. Bardzo ważna jest edukacja rodziców, aby umieli przekazać swojemu dziecku wiedzę na temat zagrożeń związanych z użytkowaniem internetu, ale też umieli poszukiwać instrumentów, które pomogą zabezpieczyć dziecko.
Stoję na stanowisku, że zarówno dostawcy usług internetowych, jak i dostawcy treści zamieszczanych w sieci powinni dbać o jak najlepszą ochronę dziecka i dostarczać usługi pozwalające na bezpieczne użytkowanie sieci czy serwisu przez dzieci. Podejmę rozmowy z Google w tej sprawie" - zapowiedział RPD.