Ruch na lotniskach wzrośnie o połowę

Liczba podróżnych na lotniskach rośnie w rekordowym tempie. Kolejne lata mogą być równie dobre, jednak sukces nie przyjdzie samoistnie.

Liczba podróżnych na lotniskach rośnie w rekordowym tempie. Kolejne lata mogą być równie dobre, jednak sukces nie przyjdzie samoistnie.

Z polskich portów lotniczych skorzystało w ubiegłym roku niemal 9 mln osób, czyli o 26 proc. więcej niż w 2003 r. Tak wielkiego wzrostu nie obserwowano w Polsce jeszcze nigdy. O ile ruch rozkładowy oraz czarterów przyrasta w miarę równomiernie (o odpowiednio 10 i 19 proc.), to ruch obsługiwany przez low costy wzrósł ponad 63-krotnie. Mimo że z rynku zniknęła rodzima Air Polonia, włoskie Volareweb, a ostatnio także Air Berlin oraz austriacki Fly Niki, to kolejni przewoźnicy nie ustają w rozpoznawaniu polskiego rynku i lataniu na kolejne lotniska.

Reklama

Nie tylko Okęcie

Według prognoz, bieżący i następny rok mają dać jeszcze lepsze wyniki niż 2004 r. Co ciekawe, radykalnie zmienia się sytuacja polskich portów lotniczych. Jeszcze do niedawna liczyło się tylko Okęcie.

- Te czasy już minęły - teraz do głosu dochodzą mniejsze lotniska w innych częściach kraju. Korzysta z nich coraz więcej osób, a rosnące zainteresowanie skłania kolejnych przewoźników do lotów nie do stolicy, ale właśnie do Krakowa, Gdańska czy Wrocławia - podkreśla Ryszard Jaxa-Małachowski, wiceprezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego (ULC).

Po raz pierwszy w historii dynamika wzrostu liczby pasażerów w stolicy i portach regionalnych jest porównywalna. Także jeśli chodzi prognozy. Właśnie dziewięć najaktywniej działających portów w regionach przewiduje łącznie wzrost liczby pasażerów o 29 proc. w obecnym roku, a w ciągu kolejnych o wiele więcej.

- Liczba pasażerów w portach poza Okęciem może wzrosnąć nawet o 50 proc., z czego 76 proc. będzie korzystała z usług przewoźników zagranicznych - szacuje Krzysztof Kapis, prezes ULC.

Konieczne zmiany

Nie wszystko jednak idzie bez przeszkód, bo nie da się osiągać spektakularnych efektów bez gwałtownych czasem zmian. Coraz częściej pojawia się m.in. problem struktury własnościowej naszych portów.

- Teraz Przedsiębiorstwo Porty Lotnicze (PPL) jest właścicielem większości polskich lotnisk. Postępuje więc jak monopolista, chroniąc interesy Okęcia, często kosztem rozwoju lotnisk regionalnych. Demonopolizacja jest warunkiem niezbędnym, by stworzyć faktyczną konkurencję na rynku lotniczym i otworzyć regionalnym lotniskom dostęp do połączeń międzynarodowych - twierdzi Jan Maria Rokita, lider Platformy Obywatelskiej, od której już wkrótce (być może) wiele będzie w Polsce zależało.

Nie można też zamykać oczu na działanie konkurencji.

- Pasażerów coraz częściej przyciągają pobliskie porty zagraniczne. Tak dzieje się m.in. w Szczecinie, gdzie latanie z oddalonego o 1,5 godziny lotniska w Berlinie jest bardzo kuszącą propozycją - mówi Ryszard Jaxa-Małachowski.

Nie da się też ukryć, że polskim portom wiele jeszcze brakuje do standardów zachodnioeuropejskich.

- Nasze lotniska nie tworzą spójnego systemu. Brakuje wokół nich standardowej infrastruktury, nie ma hoteli czy odpowiednio rozwiniętych usług np. gastronomicznych - dodaje wiceprezes ULC.

Marta Filipiak

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: 'Ruch' | lotniska | "Ruch" | ULC
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »