Rumunia bije na alarm, domaga się zwrotu. "Rosja przetrzymuje nasze złoto bezprawnie"
Rumunia podnosi alarm w sprawie swojego złota, które wciąż znajduje się w rosyjskich rękach po I wojnie światowej, i domaga się jego zwrotu od rosyjskich władz. Prezes Narodowego Banku Rumunii twierdzi, że kraj ma pełne prawo do roszczeń i zapowiada domaganie się zwrotu skarbu, który został wywieziony do Moskwy ponad 100 lat temu. Rumunia zamierza zainteresować sprawą również inne kraje w Europie.
- Rumunia ma w pełni uzasadnione prawo do roszczeń w sprawie złota wywiezionego do Rosji w 1916 roku - poinformował prezes Narodowego Banku Rumunii Mugur Isarescu. Kraj zamierza domagać się zwrotu rumuńskiego złota wywiezionego do Moskwy w czasie I wojny światowej. - Zaproponowaliśmy zorganizowanie szeregu wydarzeń, aby to potwierdzić, zwłaszcza na arenie międzynarodowej - dodał prezes.
Rumuńskie złoto i inne kosztowności trafiły do wówczas sojuszniczej Rosji podczas I wojny światowej w 1916 roku, kiedy Rumunii groziła okupacja ze strony Niemiec, Austro-Węgier oraz Bułgarii. Wtedy zdecydowano wywieźć kosztowności do Moskwy dwoma wypełnionymi po brzegi pociągami. W wagonach znajdowały się rezerwy złota, klejnoty, regalia, dzieła sztuki, a także archiwa i majątek wielu instytucji.
Według ówczesnych ustaleń skarb został zdeponowany w Moskwie i objęty gwarancjami ochrony carskiej Rosji. Umowa zakładała, że kosztowności zostaną zwrócone w dowolnym momencie, kiedy właściciel, czyli skarb państwa, będzie tego chciał.
- W grudniu tego roku minie 107 lat od ewakuacji rumuńskiego skarbu do Moskwy. Począwszy od 1991 roku, Narodowy Bank Rumunii konsekwentnie realizuje strategię przedstawiania wewnętrznej i zewnętrznej opinii publicznej kwestii skarbu wysłanego do Moskwy, a następnie przejętego przez Związek Radziecki - powiedział prezes Banku Narodowego Rumunii.
W 1917 roku w Rosji wybuchła rewolucja bolszewicka, a pomimo różnych przemian politycznych, Rumunia nie odzyskała swojego ważącego 91,5 ton złota. W ramach częściowej restytucji w latach 1935 i 1956, do kraju wróciła jedynie część skradzionego majątku.
Jak powiedział Isarescu, pomimo wielu lat starań nadal nie udało się rozwiązać problemu, a rumuńskie złoto wciąż przebywa w Rosji. Nie pomogła nawet komisja dwustronna powołana w 2003 roku - rozmowy zakończyły się bez porozumienia, a ze strony administracji Władimira Putina ma być brak woli współpracy w tym temacie.
Prezes rumuńskiego banku centralnego zapowiedział, że jeżeli Rosjanie nie zmienią swojego stanowiska, sprawa zostanie poruszona na arenie Unii Europejskiej. W planach jest przeprowadzenie kampanii informacyjnej m.in. w Parlamencie Europejskim.