Rusza gazowy szczyt w Warszawie

Dziś Warszawa będzie miejscem rozmów na temat bezpieczeństwa dostaw rosyjskiego gazu do Europy. Chodzi o trójstronne negocjacje z udziałem przedstawicieli Unii Europejskiej, Rosji i Ukrainy.

Na rozmowy do polskiej stolicy zaprosił komisarz do spraw energii Guenther Oettinger.

Dlaczego akurat Warszawa? "Spotkanie w Warszawie było najbardziej dogodne dla wszystkich stron" - tak w rozmowie z Polskim Radiem argumentują przedstawiciele Komisji Europejskiej. Guenther Oettinger już wcześniej bowiem zaplanował wizytę w Polsce i rozmowy z premierem Donaldem Tuskiem na temat unii energetycznej. "A ponieważ ministrom do spraw energetyki z Rosji i Ukrainy bliżej do Warszawy, stąd pomysł, by tam właśnie wszyscy się spotkali" - brzmi komentarz Brukseli.

Reklama

Najpierw unijny komisarz ma rozmawiać z premierem Tuskiem, później poprowadzić trójstronne spotkanie, na które wczoraj ostatecznie zgodziła się Ukraina. "To konstruktywny krok na drodze do rozwiązania kryzysu, który niepokoi nas wszystkich. Musimy koniecznie omówić sprawę bezpieczeństwa dostaw gazu i tranzytu przez Ukrainę" - powiedziała rzeczniczka Komisji Europejskiej Pia Ahrenkilde Hansen.

Trójstronne konsultacje to pokłosie listu, który kilka tygodni temu prezydent Władimir Putin wysłał do przywódców 18 krajów. Zagroził w nim, że będą problemy z dostawami gazu z Rosji przez Ukrainę do Europy, bo Kijów zalega z płatnościami za gaz.

Celem UE nie jest konfrontacja z Rosją, naszym ważnym partnerem, ale skłonienie jej do negocjacji - mówił w Waszyngtonie szef KE Jose Barroso. Zaznaczył jednak, że KE przygotowała propozycje sankcji gospodarczych, które są obecnie konsultowane z krajami UE.

Przemawiając w waszyngtońskiej Radzie Atlantyckiej, przewodniczący Komisji Europejskiej powiedział, że obecny kryzys ukraińsko-rosyjski jest "największym wyzwaniem dla globalnego pokoju od czasu upadku muru berlińskiego".

Nie ulega wątpliwości - podkreślił - że "celem (prezydenta Rosji) Władimira Putina jest uzyskanie pełnej kontroli na Ukrainą". "Osobiście mówił mi, że Ukraina to sztuczny kraj" - zaznaczył Barroso. Dlatego w jego opinii najlepszą odpowiedzią Zachodu na działania Putina jest pokazanie mu, że "możemy mieć niepodległą suwerenną, stabilną, demokratyczną i prosperującą Ukrainą".

Sankcje Zachodu - zaznaczył szef KE - mają za zadanie pokazać władzom w Moskwie, że Rosja poniesie poważne konsekwencje, jeśli będzie kontynuować eskalację kryzysu na Ukrainie. "Ale przynajmniej dla nas w Unii Europejskiej celem nie jest konfrontacja z Rosją. Rosja jest dla Unii ważnym krajem. Próbujemy pokazać Rosjanom, że lepiej będzie dla nich, jeśli będą z nami negocjować" - powiedział.

Zapewnił, że KE jest przygotowana, by "zrobić więcej", w tym wprowadzić skoordynowane z USA sankcje na sektory rosyjskiej gospodarki, ale decyzję podejmą kraje UE. Dodał, że będzie to też przedmiotem rozmów kanclerz Niemiec Angeli Merkel z prezydentem USA Barackiem Obamą w piątek w Waszyngtonie.

"KE przygotowała już te sankcje i obecnie konsultuje je z krajami członkowskimi" - powiedział. "Cokolwiek UE zrobi, będzie to mieć większy wpływ niż to, co mogą zrobić Stany Zjednoczone", ponieważ Unia jest dla Rosji pierwszym handlowym partnerem, a USA dopiero 28. - podkreślił.

IAR/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Rosji | Ukraina | Komisja Europejska | gazociąg | Ukraina w UE
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »