Rząd niech sobie rządzi z dala od gospodarki

Zgoda, zgoda, a Bóg wtedy rękę poda - pisał Mistrz, i zapewne miał rację, ale tę rację należy traktować w kategoriach formuły, przypowieści. A te, jak wiadomo, sprawdzają się generalnie, ale niekoniecznie w odniesieniu do konkretnego przypadku.

Zgoda, zgoda, a Bóg wtedy rękę poda - pisał Mistrz, i zapewne miał rację, ale tę rację należy traktować w kategoriach formuły, przypowieści. A te, jak wiadomo, sprawdzają się generalnie, ale niekoniecznie w odniesieniu do konkretnego przypadku.

Nową wykładnię myśli Mistrza dał nie oceniony w takich sytuacjach prezydent Lech Wałęsa, który "bywał za, a nawet przeciw, ale trzeba go było rozumieć dwuznacznie".

"Puls Biznesu" dawno nie gościł takich tuzów ekonomii, jacy zostali zaproszeni i zgromadzili się w gabinecie cieni. Sala, co prawda, oświetlona była normalnie, ale - nie wiedzieć czemu - nazwano to właśnie gabinetem cieni. Lista obecności i zagregowane poglądy gości na poszczególne tematy prezentowane są na stronach 8-9, i tam odsyłam zainteresowanych. Dla nas, w tym miejscu, ważniejsze jest, kogo zabrakło, co zostało powiedziane między wierszami, a co nie zostało powiedziane w ogóle.

Reklama

Zabrakło z pewnością wielu, którzy chcieliby zostać zaproszeni do tego grona, ale nie zostali zaproszeni. Był natomiast zaproszony Andrzej Bratkowski, wiceprezes NBP, ale "sprawy wagi państwowej" uniemożliwiły mu przybycie. A przekładając to na język polski, podobno prezes Balcerowicz zwołał szybkie posiedzenie zarządu z obecnością obowiązkową. Trochę szkoda, bo na spotkaniu byli przedstawiciele banków, których obowiązkiem jest respektowanie ustalanych zasad (co prawda zupełnie nieźle sobie z nimi radzą) a zabrakło przedstawiciela banku - krupiera, rozdającego karty.

Myślę, że przede wszystkim dlatego - o nieobecnych wszak nie mówi się źle - bank centralny pozostawiono w spokoju, a ponieważ zasada ta nie dotyczy rządu: dostało się rządowi. A konkretnie jego strategii gospodarczej. Ekonomiści, jak jeden mąż (chociaż była jedna niewiasta) co najmniej ostrożnie, by nie powiedzieć sceptycznie, podchodzą przede wszystkim do sztucznego pobudzania gospodarki poprzez zwiększanie zadłużenia sfery publicznej. Wierzą za to święcie w niewidzialną rękę rynku i światowe cykle koniunkturalne.

Niewidzialna ręka rynku, stymulowana pakietem nowych, niezbędnych rozwiązań systemowych jak liberalizacja prawa i procedur administracyjnych, sama, bez sztucznego pompowania popytu - zdaniem zgromadzonych ekonomistów - przywróci równowagę i uczyni nas, tyle, że w dłuższym horyzoncie czasowym, krajem mlekiem i miodem płynącym. A światowe cykle koniunkturalne dodadzą swoje: jeżeli weszliśmy w pierwszy od początku transformacji okres spowolnienia (za sprawą zachodu), to niebawem (również za sprawą zachodu) przyjdzie do nas ożywienie. Te poglądy nie mogą pozostać bez komentarza, ponieważ trącą:

* naiwnością. Niby, w innym miejscu dyskusji eksperci zauważają, że program ma charakter polityczny, a mniej ekonomiczny, ale później jakby o tym zapominają. A przecież w polityce efekty są zbyt odległe by im zawierzyć los rządzących (nie rządzonych). Dla sondaży, popularności, ważne jest przede wszystkim nie to, czy herbata jest słodka, ale kto i jak intensywnie miesza w kotle.

* niewiedzą historyczną. Bo z tymi rękami to różnie u nas bywało. Dawno temu władza (co prawda socjalistyczna) nawet chciała je odrąbywać tym, którzy ją na nią podniosą. A tę niewidzialną skutecznie skarykaturował cytowany już na wstępie prezydent. Tak więc zalecałbym tu pewną ostrożność.

* liberalizmem. A ten, wraz z wyjściem z rządu Unii Wolności, stracił ostatnich reprezentantów politycznych. A jego notowania w społeczeństwie są podobne do tych, jakie właśnie uzyskała UW w ostatnich wyborach parlamentarnych.

I chociaż należy się cieszyć, że wysokości stóp procentowych, tempa wzrostu PKB, poziomu bezrobocia i innych wskaźników makroekonomicznych nie ustala się drogą referendum, to trzeba jednak pamiętać, że świat, a Polska również, jest pełen "biegających szybko z pustymi taczkami - bo mają tyle roboty, że nie mają czasu naładować". Nie tylko wśród rządzących.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: rząd | aprobata
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »